Mężczyzna z mieczem samurajskim gonił przechodniów. Policjantom mówił o „rzekomym ataku Japończyków”

Dodano: 05.12.2024 | 16:07

Na zdjęciu: Miecz samurajski zabezpieczony przez policjantów z Inowrocławia, którzy interweniowali wobec 47-latka.

Fot. KPP Inowrocław

Chwile grozy przeżyli we wtorkowy, 3 grudnia wieczór mieszkańcy Inowrocławia. Na jednej z ulic miasta, przechodniów z mieczem samurajskim w ręku gonił 47-latek. – Na nasze pytania odpowiadał w nielogiczny sposób, ze względu na jego niepokojące zachowanie wezwaliśmy karetkę – mówią policjanci.

Było kilka minut po godzinie dwudziestej drugiej, gdy do dyżurnego inowrocławskiej komendy wpłynęło zgłoszenie o mężczyźnie, który miał gonić przechodniów w rejonie ul. Świętego Ducha w Inowrocławiu. – Z informacji, jaka napłynęła wynikało, że w tym rejonie porusza się mężczyzna z mieczem w ręku i goni przechodniów – precyzuje asp. sztab. Izabella Drobniecka z zespołu prasowego inowrocławskiej komendy policji.

Zgłoszenie szybko się potwierdziło, bo policjanci raptem w ciągu kilkudziesięciu minut od zgłoszenia i udania się na miejsce zdarzenia zauważyli mężczyznę i miał on w ręku miecz. – Na nasze pytania odpowiadał nielogicznie – mówią funkcjonariusze i dodają, że mężczyzna miał mówić im o rzekomym ataku. – Wspominał o obecności w pobliżu Japończyków i ich rzekomego ataku – precyzują. Jak opisują dalej, ten reagował na polecenia mundurowych, którzy nakazali mu odłożyć miecz.

Mundurowi nie czekali i szybko najpierw odebrali narzędzie 47-latkowi, a następnie go zatrzymali, jednakże na miejsce od razu zadysponowano także ratowników medycznych. – Z uwagi na niepokojące zachowanie 47-letniego mieszkańca Inowrocławia, policjanci wezwali karetkę, która go zabrała do szpitala – informuje Drobniecka.

Rzecznik inowrocławskiej policji mówi także, że w przedmiotowej sprawie policjanci nadal prowadzą czynności m.in. związane z gromadzeniem materiału dowodowego. – Na ten moment toczy się w tej sprawie postępowanie o wykroczenie polegające na posiadaniu niebezpiecznych rzeczy w miejscu publicznym – wyjaśnia Drobniecka i na koniec mówi, że policjanci będą do sądu wnioskować o to, aby doszło do przepadku niebezpiecznego narzędzia, jakie miał przy sobie mężczyzna.