Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Miał trafić do ABRAMCZYK Polonii. Teraz ma sezon życia w Grand Prix

Dodano: 02.06.2025 | 22:12

Na zdjęciu: Andrzej Lebiediew zajął w Pradze 5 miejsce.

Fot. mat. FIM Speedway Grand Prix

Gdy sezon 2024 zbliżał się do końca, a ABRAMCZYK Polonia miała szanse na awans do PGE Ekstraligi, jednym z zawodników poważnie przymierzanych do startów w Bydgoszczy był Andrzej Lebiediew. Do transferu oczywiście nie doszło, a Łotysz notuje w tym sezonie bardzo dobre wyniki w cyklu FIM Speedway Grand Prix. 

Lebiediew od paru lat coraz lepiej radzi sobie na arenie międzynarodowej. W sezonie 2023 aż pięć razy pojechał w Grand Prix jako rezerwowy. Na sezon 2024 dostał stałą dziką kartę i zajął 10 miejsce w klasyfikacji generalnej. Najlepiej spisał się w Vojens, gdzie był czwarty. W cyklu utrzymał się dzięki zwycięstwie w indywidualnych mistrzostwach Europy.

Mógł trafić do ABRAMCZYK Polonii

Jednocześnie Lebiediew nadal nie potrafi przeskoczyć pewnego poziomu w rozgrywkach ligowych. Jego ostatnie trzy sezony kończyły się spadkami (2020 w Rybniku, 2023 w Krośnie i 2024 w Lesznie). Łotysz ani razu nie był nawet blisko średniej dwóch punktów na bieg i po zakończeniu sezonu 2024 ponownie musiał szukać sobie nowego pracodawcy. Gdy ABRAMCZYK Polonia Bydgoszcz była blisko awansu do PGE Ekstraligi, mówiło się, że trafi właśnie na Sportową. Później potwierdzał to sam zawodnik.

– Nie ma co ukrywać, wszystko chyba zostało już napisane. Nie jest tajemnicą, że gdyby Polonia Bydgoszcz awansowała do Ekstraligi, to byłbym dziś jej zawodnikiem. Stało się, jak się stało, trafiłem do Stali Gorzów, swój cel o pozostaniu w Ekstralidze spełniłem i jestem z tego zadowolony – mówił później Lebiediew w rozmowie ze speedwaynews.pl.

Niedosyt mimo dobrego wyniku

Początki Łotysza w Gorzowie nie są łatwe. Gezet Stal boryka się z problemami, a Lebiediew ma obecnie średnią 1,455. W cyklu FIM Speedway Grand Prix spisuje się jednak wyśmienicie. Zaczął od trzeciego miejsca w Landshut, a następnie był piąty w Warszawie i Pradze. Mimo dobrego wyniku w stolicy Czech, tuż po zawodach odczuwał niedosyt.

Trochę jestem na siebie wkurzony, bo miałem wybór pola i wygrałem start, ale obrałem ścieżkę nie tą, która trzeba było. Wyprzedził mnie Jack i tyle. No ale rzeczywiście jest stabilnie i kolejny solidny turniej w naszym wykonaniu – mówił nam po Grand Prix w Pradze najlepszy łotewski żużlowiec.

Przed turniejem Pragę nawiedziła burza i nie odbyły się kwalifikacje. Numery startowe były więc losowane, a tor trzeba było doprowadzić do odpowiedniego stanu. – Tor nie sprzyjał walce, więc za dużo się nie działo. Mogło być więcej ścigania dla kibiców na Markecie, bo oni wypełnili dzisiaj stadion – mówił Lebiediew.

Walczy o medal

Po trzech turniejach Łotysz zajmuje czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej. Zgromadził na swoim koncie 41 punktów. Prowadzi Bartosz Zmarzlik z dorobkiem 53 punktów, drugi jest Brady Kurtz (45), trzeci – Jack Holder (42). Piąty Fredrik Lindgren traci do Lebiediewa punkt, a szósty Dan Bewley – 7 oczek. Strata siódmego Dominika Kubery jest już większa, bo Polak ma czternaście punktów straty do Łotysza. Lebiediew jest więc na dobrej drodze, aby zapewnić sobie utrzymanie w cyklu bez konieczności odnoszenia sukcesów w GP Challenge albo Tauron SEC.

W najbliższym czasie odbędą się jeszcze trzy turnieju – 13 i 14 czerwca w Manchesterze i 21 czerwca w Gorzowie Wielkopolskim.

Miał trafić do ABRAMCZYK Polonii. Teraz ma sezon życia w Grand Prix

Sebastian Torzewski