Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Miasto chce odkupić Łuczniczkę. Prezydent dostał zgodę rady miasta

Dodano: 20.06.2018 | 20:59

Na zdjęciu: Siatkarze Chemika mają w przyszłym sezonie wystąpić w PlusLidze.

Fot. archiwum

Rafał Bruski chce odkupić należące do Piotra Sieńki akcje Łuczniczki Bydgoszcz. W środę prezydent miasta otrzymał od radnych pozwolenia na podjęcie działań związanych z nabyciem spółki.

Punkt dotyczący siatkarskiego klubu początkowo nie znajdował się w porządku obrad środowej sesji. Bruski zaproponował jednak jego wprowadzenie, argumentując to sytuacją spółki. – W związku z zagrożeniem uczestniczenia zespołu w PlusLidze, zaproponowałem odkupienie akcji. Uzyskałem wstępną akceptację ze strony właściciela, ale by dalsza procedura mogła się toczyć, potrzebuję zgody od państwa – zwrócił się do radnych prezydent.

Miasto sprzedało Piotrowi Sieńce ponad 92% akcji w siatkarskiej spółce w 2016 roku za nieco ponad 60 tysięcy złotych. Resztę udziałów posiada BKS Chemik. Kiedy w maju na jaw wyszło, że Sieńko rozważa sprzedaż  miejsca w PlusLidze innej drużynie, a od ratusza chce dwukrotnie większego niż dotychczas wsparcia (czterech milionów  zamiast dwóch), Bruski złożył mu ofertę odkupienia akcji. Wówczas jednak – jak tłumaczyła wiceprezydent Iwona Waszkiewicz – Sieńko ofertę odrzucił.

W ubiegłym tygodniu MetropoliaBydgoska.pl poinformowała, że Sieńko senior przekazał udziały w spółce swojemu synowi, także Piotrowi, który jest zawodnikiem Łuczniczki. W specjalnie wydanym oświadczeniu, były już właściciel, a obecnie prezes klubu zapewniał, że przekazanie akcji nie ma związku z problemami finansowymi, a z nominowaniem go do władz Polskiej Ligi Piłki Siatkowej.

Moje pozostanie w klubie jako właściciela mogłoby być postrzegane jako konflikt interesów. Obiecuję, że wspólnie dołożymy wszelkich starań, aby ciężką pracą i ogromną determinacją budować produktywne i mocne relacje z Miastem Bydgoszcz i sponsorami – tłumaczył w piątek Sieńko.

CZYTAJ TAKŻE: ŁUCZNICZKA PRZYSTĄPI DO PLUSLIGI. ALE JAKO CHEMIK BYDGOSZCZ

Teraz wrócił temat odkupienia akcji przez miasto. Bruski tłumaczył, że zgoda radnych jest mu potrzebna, aby doszło do wyceny akcji i finansów spółki. – Spodziewam się, że sytuacja finansowa  spółki będzie zgoła odmienna od tej, która była, gdy ją odsprzedawaliśmy – tłumaczył prezydent, dodając, że jest to jedyna ścieżka ratowania męskiej siatkówki w Bydgoszczy, a od razu po nabyciu akcji ruszą poszukiwania nowego inwestora. – Nadal uważam, że spółki zawodowe nie powinny być własnością miasta – zapewniał.

W przerwie od środowych obrad Sieńko pojawił się w ratuszu i na ręce przewodniczącego Sobocińskiego złożył podziękowania dla radnych za wspieranie klubu. Punkt trafił pod obrady po niespełna dwunastu godzinach od rozpoczęcia sesji. Wszyscy radni zagłosowali „za”, choć nie zabrakło pytań. Tomasz  Rega przyznał, że popiera wsparcie Łuczniczki, ale nie może zrozumieć, dlaczego dwa lata temu nie postąpiono identycznie z Zawiszą. – Wtedy też klub był do kupienia za niewielkie pieniądze, ale tej ścieżki nie uruchomiono – przypominał Rega, udowadniając, że uzasadnienie uchwały dotyczącej Łuczniczki idealnie pasowałoby także do ówczesnej sytuacji Zawiszy. – Zgadzam się z panem radnym w stu procentach, ale by doszło do jakiejkolwiek transakcji, jest potrzeba wola dwóch stron. Jeśli by tak było, nie wahałbym się ani chwili, żeby akcje Zawiszy kupić. Ale takiej woli nie było – odpowiadał Bruski. – Oczywiście, że mam wielki żal, że pan Osuch nie odsprzedał nam honorowo akcji za złotówkę, gdy jeszcze klub był w I lidze – dodawał prezydent.

Sebastian Torzewski