Miejsce, w którym rządzą koty. Kocia kawiarnia okiem właścicielek, gości i dyrektor bydgoskiego schroniska dla zwierząt
Dodano: 18.07.2017 | 13:55
Kocia Ferajna to pierwsza kawiarnia w Bydgoszczy, która oferuje klientom spędzenie czasu w towarzystwie kotów.
Na zdjęciu: W kociej kawiarni to właśnie koty znajdują się w centrum uwagi i to one decydują, czy dadzą się pogłaskać.
Fot. JW
Od kilku dni na osiedlu Leśnym funkcjonuje pierwsza kocia kawiarnia w Bydgoszczy. Nietypowy lokal stworzony przez matkę z córką to miejsce, w którym można nie tylko wypić kawę czy zjeść deser w towarzystwie kotów, ale również podjąć decyzję o adopcji mruczka z bydgoskiego schroniska.
Kocia Ferajna, bo tak nazywa się lokal stworzony w budynku przy ul. 11 listopada 16, to efekt sześciomiesięcznej pracy dwóch kobiet: Beaty Dudy-Myszak oraz jej córki Agaty. Pomysł utworzenia takiego miejsca zrodził się po wizycie matki w Warszawie, gdzie na co dzień studiuje jej pociecha. – Mama przyjechała do mnie w grudniu na weekend i wtedy zabrałam ją do kociej kawiarni w Warszawie. Wiedziałam, że to dla niej będzie szał. Mama jest kociarą i zawsze była tą, która dokarmiała koty pod naszym balkonem, na podwórku, na działce, wszystkie – mówi pani Agata.
Po wizycie w warszawskiej kociej kawiarni pani Beata, z wykształcenia zootechnik, uznała, że chce mieć takie miejsce w Bydgoszczy. Utworzenie tego typu lokalu stało się postanowieniem noworocznym obu kobiet. Z jego realizacją nie zamierzały one zbyt długo czekać. Rozpoczęło się poszukiwanie lokalu, a następnie dostosowywanie go do wymogów sanitarnych oraz wypełnianie niezbędnej dokumentacji.
Kocie królestwo
Podczas tworzenia Kociej Ferajny właścicielki wzorowały się na rozwiązaniach zastosowanych w innych kocich kawiarniach w Polsce. Jednym z nich jest utworzenie podwójnych drzwi prowadzących do kociej sali, co ma utrudnić zwierzętom próbę ewentualnej ucieczki. Pomieszczenie, w którym rządzą koty jest odizolowane od innych sal. – Ze względów sanitarnych kocia sala musi być osobno. Nie możemy wnosić żywności do pomieszczenia, w którym są zwierzęta. Zamawiane napoje i desery wydajemy na barze i każdy decyduje, gdzie chce iść. Jest też miejsce, w którym można usiąść i spędzić czas bez towarzystwa kotów – wyjaśnia pani Agata.
W kociej sali jak na razie znajdują się cztery zwierzęta: trzy koty (Mars, Leo, Prezes) i jedna kotka (Luna). Mruczków ma być jeszcze więcej. – Docelowo ma być około sześciu kotów – mówią właścicielki. Wszystkie koty pochodzą z bydgoskiego schroniska dla zwierząt. – Dwa z nich zostały porzucone w pustym mieszkaniu i one do tej pory się ze sobą bardzo dobrze zgadzały. Doszły do kontrowersji z jednym biało-czarnym kotkiem, ale on już wkrótce pójdzie do adopcji, a na jego miejsce przybędą kolejne – mówi dyrektor Schroniska dla Zwierząt w Bydgoszczy Izabella Szolginia, która uważa, że w lokalu powinny być na stałe 2-3 koty, a pozostałe zwierzęta miałyby przebywać w kawiarni tylko przez pewien czas. – To będą młode koty ze schroniska, zaszczepione i wysterylizowane, które znajdą w ten sposób domy – mówi Szolginia.
Szukanie nowych domów dla kotów przebywających w schronisku to jeden z celów właścicielek lokalu. – Jesteśmy takimi pośrednikami, pomocnikami tych schroniskowych kotów – mówią kobiety. Według nich adopcje mają polegać na tym, że w kociej sali pojawi się tablica ze zdjęciami i informacjami o kotach, które są aktualnie w schronisku. Kobiety chcą, aby znajdujące się w lokalu koty pozostały w nim na stałe, lecz ta kwestia ma być jeszcze uzgadniania z dyrektor bydgoskiego schroniska, która sprawuje piecze nad oddanymi tutaj zwierzętami.
Asertywność i nauka
– Kocie kawiarnie to jest fantastyczny pomysł, o ile są odpowiednio urządzone, wyposażone, ale wiele zależy od zarządzających, właścicieli i personelu. Nie sztuką jest zrobić dobrą kawę, ale nie umieć zająć się kotami. W tak małych kawiarniach obsługujący musi umieć i to i to. Jednocześnie powinien on być na tyle asertywny, by umieć zabronić niewłaściwych zachowań gościom. Czy to jest mała dziewczynka, czy to jest starsza pani. Musi być jasno powiedziane, co wolno, a czego nie wolno robić w takim miejscu – mówi dyrektor, która nie kryje swojego zadowolenia z powstania takiego lokalu w Bydgoszczy i chętnie udziela porad jego właścicielkom.
Jedną z nich jest zakup pluszowych kotów imitujących odgłosy wydawane przez żywe zwierzęta. Dzięki temu małe dziecko, które nie umie jeszcze poprawnie zachowywać się w stosunku do kota, mogłoby obserwować prawdziwego mruczka, lecz głaskać jego pluszową wersję. Nauka kontaktu z sztucznym zwierzęciem miałaby przełożyć się na podejście do żywego kota. – Koty często mają zupełnie dość dzieci biegających za nimi z zabawkami. Mogą się zdenerwować, podrapać – wyjaśnia Szolginia,
Jednak okazuje się, że nie tylko dzieci zbyt bardzo wykorzystują możliwość zabawy z kotami. Dorośli również nie zawsze wiedzą, co mogą zrobić, a czego nie. Wyjaśnić to mają zawieszone w lokalu instrukcje, na których czytamy między innymi, żeby nie budzić kotów, nie drażnić ich oraz nie dokarmiać. – Chciałabym poprosić gości, którzy odwiedzają kocią kawiarnię, żeby nie za bardzo narzucali się kotom. One po pewnym czasie przy tym natłoku ludzi mogą mieć po prostu ludzi dość. Trzeba wiedzieć, że jeżeli kot odchodzi, nie ma ochoty na zabawę, to się za nim nie podąża i nie zmusza do tej zabawy. Tak, jak my czasami chcemy mieć święty spokój, to i one tak chcą – apeluje Szolginia.
Kawa jako dodatek
Gości w lokalu nie brakuje. W sobotę, w dniu otwarcia, nowe miejsce odwiedziło kilkadziesiąt osób. – Kolejka formowała się przed drzwiami. W ciągu pierwszych 15 minut było oko 30 zamówień – wspomina pani Agata. Składali je zarówno młode, jak i starsze osoby. Okazuje się jednak, że to nie dzieci dominują w kawiarni. – Najwięcej jest ludzi w wieku około 20-30 lat. Przychodzi też dużo starszych osób, na przykład babcie z wnukami w wieku co najmniej 10 lat – mówi pani Agata. Na twarzach większości z nich gości uśmiech. U niektórych widać niemałą dawkę ekscytacji tuż przed wejściem do kociej sali. Po przekroczeniu jej progu pojawia się ciche lub głośniejsze „łał”. Konsumpcja zamówionych deserów czy napojów przechodzi na drugi plan na rzecz oglądania kotów i wyczekiwania momentu, w którym jeden z nich pojawi się tuż obok. – Konsumpcja to rzecz tutaj siódmiorzędna. Przede wszystkim ważne jest to, że ludzie, którzy nie mają na co dzień kontaktu ze zwierzętami, jak na przykład osoby starsze, które nigdy już nie będą mieć kota, bo wiedzą, że mogłyby go przeżyć, mogą tu zaspokoić swoją potrzebę kociej miłości. Koty bardzo potrzebują kontaktu z innymi ludźmi – zauważa dyrektor bydgoskiego schroniska.
To własnie miłość do kotów przeważyła przy podjęciu decyzji o otwarciu kociej kawiarni. – Nie mamy żadnego doświadczenia w gastronomii. Rzuciłyśmy się na szeroką wodę – stwierdzają właścicielki. Ich zamiłowanie do tych zwierząt widać po sposobie, w jaki się nimi opiekują oraz zapewnianych im warunkach. – Koty mają fantastyczne warunki. Mają swoją czystą kocią ubikacje, swoje posłania, super jedzenie bardzo dobrej firmy. Mam nadzieję, ze ta kawiarnia będzie trwała wiele, wiele lat i jeszcze o jeden dzień dłużej – podsumowuje dyrektor Schroniska dla Zwierząt w Bydgoszczy.
- Biznes w Plenerze, czyli wyjątkowe spotkanie przedsiębiorców z Kujaw i Pomorza [ZDJĘCIA] - 27 czerwca 2025
- Z oceanu prosto na Twój stół! Poznaj zalety dzikiego łososia - 26 czerwca 2025
- Pielęgnacja skóry po zabiegach laserowych – jak przyspieszyć regenerację? - 26 czerwca 2025