Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Mistrzowie z Berlina przywitani w Bydgoszczy [ZDJĘCIA]

Dodano: 13.08.2018 | 22:09

Na zdjęciu: Mistrzowie zostali powitani po mistrzowsku.

Fot. Stanisław Gazda

Wielkie chwile podczas niedawno zakończonych w Berlinie lekkoatletycznych mistrzostw Europy przeżywaliśmy m.in. za sprawą lekkoatletów z regionu. Iga Baumgart-Witan z BKS Bydgoszcz była piąta indywidualnie w biegu na 400 metrów i wraz z koleżankami zdobyła złoto w sztafecie 4×400. Srebro w Berlinie na 1500 metrów wywalczył Marcin Lewandowski z bydgoskiego Zawiszy. Reprezentujący również bydgoskiego Zawiszę Paweł Wojciechowski berlińskie mistrzostwa zakończył na piątej pozycji. Dzisiaj w sali konferencyjnej CWZS Zawisza w Muzeum Sportu Bydgoskiego wszyscy oni uczestniczyli w specjalnej konferencja prasowej.

Przybył na nią Prezes CWZS Zawisza Waldemar Keister, który stwierdził, że obecni na konferencji zawodnicy przysporzyli wiele radości wszystkim bydgoszczanom, a miastu chwałę, dumę i sławę. Za dostarczone wszystkim wielkie emocje podziękował zawodnikom, trenerom i działaczom prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski, który życzył sportowcom, by nadal z taką pasją i energią rozwijali swoje sportowe talenty i żeby ich nazwiska, jako medalistów olimpijskich, powiększyły listę bydgoskich olimpijczyków uhonorowanych w miejscu, w którym odbywała się konferencja prasowa. Na jej zakończenie Bruski wręczył uczestnikom mistrzostw Europy okolicznościowe adresy i wiązanki kwiatów.

Był też czas na wspomnienia i refleksje. Jako pierwsza głos zabrała Iga Baumgart-Witan. Przyznała, że nie przypuszczała, że będzie mieć udział w tak wielkim sukcesie, gdyż, jak stwierdziła przed sztafetą „miała w nogach trzy biegi indywidualne”, ale to właśnie uzyskanie piątego miejsca chyba bardziej jej „smakuje” niż złoto w sztafecie. Dzięki pracy z najlepszą trenerką na świecie – mamą – forma przychodzi w najwłaściwszym momencie – podkreśliła Iga Baumgart-Witan.

Marcin Lewandowski zażartował w pewnym momencie, że on nie chodził do szkoły, bo biegał. I całe jego życie toczy się wokół biegania. Za chwilę pobiegnie w kolejnych zawodach, bo sezon jeszcze trwa. A z medalu w Berlinie w biegu na 1500 m jest bardzo zadowolony bo dla niego to pierwszy medal na tym dystansie na otwartym stadionie. Wcześniej rywalizował na 800 metrów. Do Berlina jechał po to, żeby nabierać cennego doświadczenia, które powinno zaprocentować  na olimpiadzie Tokio w 2020 roku. Lewandowski nie ukrywał, że bieganie na 1500 m, to jest jego przyszłość. Ale z biegania na 800 metrów nie zrezygnuje, bo, jak mówił, tę szybkość, którą uzyskuje biegając na 800 metrów wykorzystuje w biegu na prawie dwa razy dłuższym dystansie.

Paweł Wojciechowski powiedział, że był smutny i jest smutny, bo nie tak to sobie wymarzył. Chciał zostać medalistą mistrzostw Europy po raz drugi, ale się nie udało. Ale z drugiej strony jest szczęśliwy, że był świadkiem i częścią tego niesamowitego konkursu, który z racji osiąganych wyników, już dziś można ochrzcić mianem, konkursu wszechczasów, z rewelacyjnym juniorem, na którego Paweł nie patrzy jako na juniora, ale jak na faceta, który skacze 5,93 z taką łatwością, że było to tylko preludium do 6,05. Konkurs dla Wojciechowskiego był ciężki, bo wymagał podejmowania trudnych decyzji wymuszonych przez kolejność startów, ale też przez dogadywaniem się z nowymi tyczkami. Z czasem, nie ma najmniejszej wątpliwości, że skoki będą lepsze, bo jak stwierdził Paweł Wojciechowski – jego czas jeszcze nie nadszedł, on dopiero nadejdzie. I z takim nastawieniem przyjdzie jutro na trening.

Czy bycie trenerem własnej córki pomaga, czy przeszkadza? Z odpowiedzią m.in. na takie pytanie musiała zmierzyć się mama Igi – Iwona Baumgart. Na początku nie było łatwo. Teraz obie panie już się „dograły” i jest bardzo dobrze. Podczas treningów Iga traktowana jest nie jako córka, lecz jedna z zawodniczek. Pani Iwona zauważa, że Iga z roku na rok robi postępy i na pewno nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa, bo jej celem jest udział w olimpiadzie i przysporzenie jeszcze wielu radości.

Trener Pawła Wojciechowskiego – Wiesław Czapiewski powiedział, że to iż był on jednym z ostatnich skaczących wymusiło inne niż zakładano przenoszenie wysokości, ale końcowego efektu wcale nie musi się wstydzić. Cały czas utrzymuje się na topie, jest w czołówce europejskiej.  Zabrakło miesiąca-dwóch, żeby Paweł opanował nowe tyczki i nie ulega najmniejszej wątpliwości, że z każdym miesiącem będzie poprawa. A za dwa lata, to już będzie bardzo dobrze!