Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Młyny pomysłów. TOP 7 propozycji zagospodarowania Młynów Rothera

Dodano: 24.11.2017 | 13:17

Na zdjęciu: Nadal nie wiadomo, co znajdzie się w Młynach Rothera.

Fot. archiwum

W grudniu miną cztery lata, odkąd miasto formalnie przejęło od Nordic Development Młyny Rothera. W tym czasie padło mnóstwo pytań o to, co w zabytkowych obiektach powinno się znaleźć. Pojawiło się też nawet kilka odpowiedzi.

Pod koniec października Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego opublikowało zestawienie projektów, które mogą liczyć na dofinansowanie z unijnego Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko w ramach wsparcia modernizacji dla obiektów zabytkowych. Na liście znalazł się między innymi bydgoski Park Kultury, czyli nic innego, jak pierwszy etap rewitalizacji XIX-wiecznego kompleksu młynów na Wyspie Młyńskiej.

Miasto w swoim wniosku wyceniło tę część prac na ponad 21,7 miliona złotych. Wsparcie z ministerialnej kasy będzie całkiem pokaźne – wyniesie nieco ponad 15 mln zł. Kwota ta ma umożliwić powołanie do życia OGRODÓW WODY, koncepcji, za którą stoją i którą pilotują Miejskie Wodociągi i Kanalizacja.

Cyberryba w natarciu
Pomysł na zorganizowanie w Młynach Rothera interaktywnej wystawy powiązanej z wodą nie jest koncepcją z długą brodą, ale z widocznym zarostem – już tak. Ogłosił ją ponad dwa lata temu – i to dość niespodziewanie – prezydent Rafał Bruski wespół z szefem MWiK Stanisławem Drzewieckim oraz – co ciekawe – marszałkiem województwa Piotrem Całbeckim.


Artykuł pochodzi z listopadowego numeru czasopisma MetropoliaBydgoska.pl.
Wszystkie archiwalne wydania można znaleźć w zakładce Gazeta.


Prezydent wspólnie z Drzewieckim nakreślili plan wspomnianych Ogrodów Wody, w skład których miały wchodzić tak specyficzne atrakcje jak cyberryba, rakiety wodne, a nawet symulator łodzi podwodnej. Projekt miał być finansowany w dużej mierze ze środków unijnych, a marszałek zdążył  wówczas pogratulować nawet Bydgoszczy udanego projektu, zapewniając, że przekazanie funduszy z Regionalnego Programu Operacyjnego to jedynie kwestia czasu.

Od tamtej pory o wypełnianiu młynów treścią głównie się mówi, a to, co się robi, to przede wszystkim przywraca stabilność konstrukcji i poszczególnych kondygnacji liczącym ponad 150 lat obiektom. Na ten cel rokrocznie płyną z budżetu miasta spore kwoty. – W przyszłym roku chciałbym, żeby w budynkach pojawiły się okna i na zewnątrz ładne oświetlenie – opisuje plany na przyszły rok prezydent Bruski. I dodaje, że rozpisany zostanie przetarg na wspomniane Ogrody Wody, które mają znaleźć się w części położonej najbliżej mariny.

Muzeum – słowo-klucz
Wraz z upływającymi miesiącami od momentu przejęcia Młynów Rothera stawało się jasne, że wyremontowane budynki będą musiały być wielofunkcyjne. Po pierwsze dlatego, że przestrzeń w nich dostępna znacznie przekraczała rozmach pojawiających się koncepcji, a po drugie – unijne wsparcie dla obiektów kubaturowych zostało znacząco ograniczone, do 5 mln euro.

Szukano więc rozwiązań zarówno innych, jak i dość standardowych. Słowo odmieniane we wszystkich przypadkach to – a jakże – muzeum. Szkic koncepcji MUZEUM MÓZGU przedstawił profesor Marek Harat, wybitny neurochirurg. Tyle że na tym dyskusja de facto się skończyła, a szersza koncepcja owiana jest mgłą tajemnicy. Prof. Harat ujawnił wiosną ubiegłego roku jedynie zarys ścieżki dydaktycznej, na którą miałoby składać się kilkanaście sal traktujących o różnych aspektach funkcjonowania mózgu – od jego anatomii po reakcji na używki.

Kilka miesięcy temu swój pomysł na muzeum, tyle że historii Bydgoszczy, przedstawił poseł PiS Łukasz Schreiber, od wielu miesięcy krytykujący ratusz za brak wyrazistego scenariusza na zagospodarowanie młynów. Nacisk w MUZEUM HISTORII BYDGOSZCZY miał być położony na okres XX-wieczny, a część powierzchni miałaby zostać przekazana młodym twórcom, na potrzeby kina studyjnego oraz na działalność komercyjną. Propozycja nie wywołała dłuższej dyskusji, a z Jezuickiej popłynął jedynie komunikat, że „miasto skupia się na koncepcjach o charakterze ponadlokalnym”.

Funkcja muzealna młynów była przewidywana także w przypadku przeniesienia z Warszawy do Bydgoszczy zbiorów MUZEUM PRZEMYSŁU I TECHNIKI NOT. Borykająca się z problemami finansowymi stołeczna placówka podpisała nawet w ubiegłym roku list intencyjny z władzami Muzeum Okręgowego im. Leona Wyczółkowskiego, ale zaraz potem sprawa utknęła w martwym punkcie. Na początku roku władze warszawskiego muzeum podjęły decyzję o postawieniu go w stan likwidacji, a na przełomie wiosny i lata – wspólnie z MKiDN – podjęto decyzję o jego przekształceniu w Narodowe Muzeum Techniki, które nadal czeka na swoje otwarcie.

Falstart zanotowano z kolei przy budowaniu pomysłu powołania miejsca w oparciu o postać wybitnego kryptologa wywodzącego się z Bydgoszczy – Mariana Rejewskiego. Przypomniał o tym w wywiadzie dla MetropoliaBydgoska.PL na początku listopada szef kujawsko-pomorskiej Nowoczesnej Michał Grzybowski. W czasie, gdy w naszym mieście o tym rozwiązaniu debatowano, Poznań gromadził dokumenty i szukał środków na realizację podobnego pomysłu. Efekt – w miniony wtorek władze województwa wielkopolskiego i Poznania podpisały umowę na powołanie CENTRUM SZYFRÓW ENIGMA. Muzeum ma rozpocząć funkcjonowanie w 2019 roku.

A gdyby na młynach próbować zarobić?
Podstawowym zarzutem stawianym koncepcjom wystawowo-muzealnym jest ich prawdopodobna deficytowość. Wskazuje się na ograniczoną grupę osób, która mogłaby odwiedzać Młyny Rothera, a także relatywnie wysokie koszty utrzymania, które musiałby cyklicznie ponosić budżet miasta. Dlatego też warto przyjrzeć się wychodzącym poza dominujący schemat pomysłom, które miałyby – przynajmniej w założeniu – przynosić dochody.

UZDROWISKO CESARSKIE – to koncepcja zaproponowana przez Roberta Szatkowskiego, społecznika ze stowarzyszenia Bydgoski Wyszogród, który oparł pomysł o funkcjonujące w przeszłości na Wyspie Młyńskiej kąpielisko Wellenbad (druga połowie XIX wieku), które miało zachwycać nawet cesarza Fryderyka III. Miał on określać kąpielisko mianem „największej atrakcji Bydgoszczy”.

Dlaczego, zdaniem Szatkowskiego, pomysł miałby szansę powodzenia, także finansowego? Zakładał on bowiem, że osoby korzystające z turnusów rehabilitacyjnych byłyby liczną klientelą dla śródmiejskich restauracji, a sama perspektywa kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia umożliwiałaby odciążenie budżetu miasta i bilansowanie poniesionych wydatków. Oferta uzdrowiska miałaby także wzmocnić pozycję Bydgoszczy jako miasta sportu i spowodować wzrost ruchu na lotnisku – gdyby na przyjazd zdecydowali się pacjenci z zagranicy.

Drugą ze śmiałych koncepcji z ostatnich miesięcy wygłosił Cyprian Sajna, obecnie działacz Wolności, który zagrał va banque i postawił na zrobienie z Bydgoszczy… Las Vegas. Jedną z jaskiń hazardu miałyby być właśnie Młyny Rothera. – Gwarantowałoby to bardzo duże wpływy do budżetu miasta i kieszeni lokalnych przedsiębiorców. Zyskałyby na tym zarówno restauracje, jak i hotele czy lotnisko – wyliczał Sajna, dodając, że koncepcja powstania dużego KASYNA stałaby się realna, gdyby zliberalizowano system przyznawania zezwoleń dla kasyn, a także obniżono podatki. Sprzyjającego klimatu dla tych ruchów jednak nie ma. I wszystko wskazuje na to, że długo nie będzie.