Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Mocna wymiana zdań na konferencji PiS. „Młyny Rothera są puste jak mózg prezydenta”

Dodano: 18.10.2018 | 16:54

Na zdjęciu: Politycy Prawa i Sprawiedliwości przywieźli pod ratusz deski dla prezydenta Bruskiego.

Fot. ST

Kandydaci Prawa i Sprawiedliwości do sejmiku województwa zorganizowali konferencję prasową pod ratuszem. Przed wejściem do budynku rozłożyli deski i rozliczali Rafała Bruskiego z jego zapowiedzi. Wszystkiemu przyglądał się szef sztabu prezydenta, który później ustosunkował się do zarzutów.

Konferencja została zwołana pod tytułem „Tylko konkrety”, czyli wyborczym hasłem Rafała Bruskiego. – Prezydent przyjął takie hasło, zalewając miasto billboardami, które  mają pokazywać, ile to on rzekomo wybudował – rozpoczęła Paulina Wendedrlich, która następnie zacytowała słowa obecnego sternika miasta z jego konwencji wyborczej. Wówczas Bruski stwierdził, że mimo bierności wojewody dokończy budowę II etapu trasy Uniwersyteckiej, a jeśli zajdzie taka konieczność, to sam będzie wynosił deski. – Ja przywiozłam deski.  Zapraszam, aby pokazał pan, że spełni obietnicę.  Ma pan do tego jeszcze dzisiaj kawałek dnia i jutro do ciszy wyborczej – stwierdziła Wenderlich, pokazując rozłożone przed ratuszem drewno. Jej zdaniem prezydent za opóźnienia na budowie oskarża wszystkich dookoła, a pycha nie pozwala mu znaleźć winy po swojej stronie.

Wenderlich przypomniała też o deklaracji jednego z liderów Koalicji Obywatelskiej Grzegorza Schetyny, który zaproponował likwidację urzędów wojewódzkich, co zdaniem PiS miałoby katastrofalne skutki dla bydgoszczan. Następnie skupiła się na Młynach Rothera. –  Pan prezydent nie ma pomysłu, co powinno się w nich znajdować.  Ponoć ma tam powstać muzeum mózgu. Ja usłyszałam taki dowcip na mieście, że młyny stoją puste, bo odzwierciedlają mózg pana prezydenta – powiedziała Wenderlich, dodając, że budynki na Wyspie Młyńskiej to „perełka, w której można by zrobić coś fajnego”. Dopytaliśmy więc, co jej zdaniem powinno się w nich znaleźć. – Przestrzeń do spotkań bydgoszczan.  Na przykład  kluby i bary, żeby bydgoszczanie mogli spędzić miło czas. A nie bzdurne rzeczy dla pięciu czy dziesięciu mieszkańców.

Inwestycje realizowane przez Bruskiego skrytykował także Michał Nowacki, który podał przykłady Torbydu i linii tramwajowej do Fordonu oraz zarzucił, że  prezydent liczy, że uda mu się nabrać  mieszkańców grafikami. – Bydgoszczanie powinni usłyszeć program, a nie, że  ktoś chce się rozliczyć. To sami potrafią zrobić – mówił. Wenderlich zakończyła: Panie Bruski, to nie są żadne konkrety.  To są bzdety!

Konferencji przysłuchiwał się szef sztabu Rafała Bruskiego Michał  Sztybel. Po zakończeniu konferencji zabrał głos. – Przede wszystkim pani Wenderlich ma problem z językiem nienawiści. Jestem zdruzgotany poziomem dyskusji. Były pisane przez PiS deklaracje przeciw mowie nienawiści, ale widać, że kampania wyborcza ewidentnie nie służy – stwierdził  Sztybel. – Pani Wenderlich była jako dyrektor generalna jednym z najbliższych współpracowników wojewody. Częściowo, jeśli nie całościowo, kierowała procesem egzekucji. Jeśli były wątpliwości, czy decyzje polityczne nie są przyczyną opóźnień w urzędzie wojewódzkim, to teraz każdy może zadać sobie pytanie, czy przyszła kandydatka do sejmiku nie opóźniała działań, żeby teraz mówić, że prezydent źle buduje drogę.

Gdy Sztybel skończył, do dziennikarzy wróciła Wenderlich. – Ja będąc dyrektorem generalnym robiłam wszystko i podejmowałam wszelkie możliwe czynności („Widać nieskutecznie” – wtrącił po cichu Sztybel), aby decyzja ZRID i następne działania były podejmowane terminowo, żebyśmy jak najszybciej mogli jeździć tą trasą. Prezydent nie zaoferował wojewodzie żadnej współpracy – wyjaśniała. Sztybel odpowiedział:  Sami państwo wiecie, czy była uchwała rady miasta o przekazaniu pieniędzy wojewodzie. Ja nie będę już komentował, nie ma sensu, są granice.

Sebastian Torzewski