Organizacje lewicowe chcą liberalizacji prawa aborcyjnego. W Bydgoszczy ruszyła zbiórka podpisów
Dodano: 11.02.2021 | 12:56Na zdjęciu: Ulicami Bydgoszczy przechodziły liczne manifestacje strajku kobiet.
Fot. Archiwum
Przedstawiciele środowisk lewicowych rozpoczęli w środowe popołudnie (10 lutego) w Bydgoszczy zbiórkę podpisów pod projektem ustawy „Legalna aborcja bez kompromisów”.
W środowe popołudnie przedstawiciele Manify Bydgoskiej i Stowarzyszenia Stan Równości zebrali się pod biurem PiS przy ul. Gdańskiej 10, gdzie rozpoczęła się zbiórka podpisów pod projektem ustawy. – Jako społeczeństwo obywatelskie wniesiemy projekt ustawy liberalizujący prawo antyaborcyjne w Polsce – mówił Piotr Sieńko z Inicjatywy Polska. – Zrobimy to, bo wiemy, że Polki są tak samo mądre jak inne Europejki i podejmują mądre decyzje – dodał.
Sieńko przypomniał, że w poprzedniej kadencji sejmu dwukrotnie udało się zebrać określoną przepisami liczbę 100 tysięcy podpisów pod projektem „Ratujmy kobiety”. Agata Polcyn ze Stowarzyszenia Marsz Równości dodała, że podpisy będą zbierane w różnych częściach miasta. – To ważne, aby każda osoba, która wspiera ten projekt, go podpisała – mówiła, przypominając, że organizacje mają trzy miesiące czasu na zebranie wspomnianych już 100 tys. podpisów. – Osobiście uważam, że najlepsze prawo aborcyjne to jest czysta kartka. Nikt nie powinien decydować za kobietę, kiedy jest gotowa na macierzyństwo, przyjęcie dziecka do swojego życia – mówiła Polcyn. W jej ocenie liberalizacja prawa aborcyjnego jest w Polsce konieczna.
Polcyn kategorycznie sprzeciwia się również temu, aby w kwestiach związanych z liberalizacją prawa aborcyjnego było przeprowadzone w Polsce referendum. – Sprzeciwiamy się formie referendum w kwestiach praw człowieka – odpowiada i argumentuje: – Dostęp do aborcji to jest dostęp do prostego zabiegu medycznego, tj. podstawowa ochrona zdrowia i to jest prawo człowieka do decydowania o swoim życiu, o sprawach reprodukcyjnych. Nie można o takich rzeczach decydować w referendum. Polska ma w tej chwili najbardziej katorżnicze prawo aborcyjne w Europie. Nie możemy się zgodzić na referendum w kraju, w którym media publiczne są w całości przejęte przez rządzącą skrajnie prawicową partię. Nie jesteśmy za aborcją w takim sensie, że uważamy, że to jest jedyna droga i że macierzyństwo jest czymś złym. Absolutnie – uważamy, że każdy o swojej przyszłości reprodukcyjnej powinien decydować sam – odpowiada.
Jednocześnie, zdaniem Polcyn i Sieńki nie ma dzisiaj możliwości powrotu do kompromisu aborcyjnego z 1993 roku. – Tak zwany kompromis nie wchodzi w grę – mówi Polcyn, a Sieńko dodaje: – Ten kompromis został zburzony przez Prawo i Sprawiedliwość. Tam już nie ma do czego wracać. Są twarde dane, że 66% społeczeństwa, a jeszcze więcej, jak się zapyta kobiety, chce liberalizacji prawa aborcyjnego. Po prostu to musi się zadziać i musi mieć miejsce. Jako ruch społeczny musimy na politykach wywoływać presję.