Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Ostatnie chwile wolności. Bydgoszcz w przededniu wojny

Dodano: 20.01.2020 | 21:35

Sebastian Torzewski | s.torzewski@metropoliabydgoska.pl

Na zdjęciu: W latach 30., podobnie jak teraz, okolice ulicy Mostowej i placu Teatralnego były jednym z najważniejszych miejsc w Bydgoszczy. W 1939 roku prasa donosiła, że młodzież urządziła sobie z mostu… trampolinę.

Fot. NAC

Letnie dni, jakich w poprzednich latach było wiele. A jednak inne. Radosnym zabawom, skokom do wody i narodowym świętom towarzyszyło uczucie bliskości tego, co już wówczas było nieuniknione.

Był 1 sierpnia. Świeciło słońce, a termometry wskazywały 30 stopni. W Bydgoszczy, oddalonej o 60 kilometrów od najbliższej granicy z III Rzeszą, rozmawiano o młodzieńcach, którzy z mostu im. Dmowskiego (dziś jego patronem jest Jerzy Sulima-Kamiński) urządzili sobie – jak to wtedy nazwano – trampolinę.

– Tysięczne tłumy przechodzą codziennie przez most i z drżeniem serca obserwują skoki chłopców, którzy pływają dobrze i odważnie, ale którzy w dodatku pragną, by podziwiano ich brawurę – pisał kilka dni później redaktor Dziennika Bydgoskiego.


ARTYKUŁ POCHODZI ZE SPECJALNEGO WYDANIA CZASOPISMA METROPOLIABYDGOSKA.PL. POBIERZ PDF


Tuż obok, w Teatrze Miejskim, aktorzy właśnie wracali na scenę. Pierwszym przedstawieniem po dwumiesięcznej przerwie był wesoły „Dom Wariatów”, o czym donosił Dziennik Bydgoski. Największa wówczas gazeta w zachodniej Polsce zapowiadała też nową powieść sensacyjną Zenona Różańskiego, która miała być drukowana w odcinkach. Nosiła tytuł „Uwaga! Szpieg!” – „W biurze, w sklepie, w restauracji czy w wytwornym salonie, zastawia na ciebie sieci agent niemieckiego szpiegostwa czy propagandy. Działalność hitlerowskiej dywersji odsłoni nowa powieść Zenona Różańskiego”. Tematyka nie mogła dziwić. Bo choć świeciło słońce, to każdy przeczuwał, że sielanka nie potrwa długo. Wystarczy powiedzieć, że wtedy, 1 sierpnia 1939 roku, Dziennik Bydgoski witał czytelników tytułem: Ameryka przestrzega i grozi. Nikt nie chce wojny, ale zawsze może się znaleźć wariat, który ją rozpęta.

Miesiąc

Po słonecznym początku sierpnia pogoda się pogorszyła. Nadal zdarzały się ładne dni, ale równie często padał deszcz. W Bydgoszczy rozmawiano o tym, co w Berlinie, Rzymie, Paryżu, Nowym Jorku czy Gdańsku – informacje z tych miast dominowały na łamach największej bydgoskiej gazety przez cały miesiąc. Nie zastanawiano się, czy wojna wybuchnie, ale – kiedy. – Każdy wie, że wybuchnąć musi – przyznawano.

Wiedział też Leon Barciszewski. Według historyków, prezydent Bydgoszczy spodziewał się konfliktu zbrojnego od 1938 roku, gdy Polska zajęła Zaolzie. Sądził jednak, że w Bydgoszczy front będzie się długo utrzymywał. Nie przypuszczał, że nadchodząca kampania skończy się dla Polaków klęską.

5 sierpnia Barciszewski zachęcał bydgoszczan, aby nazajutrz przystroili domy w barwy narodowe. W całym kraju świętowano 25. rocznicę wymarszu Pierwszej Kompanii Kadrowej z Krakowa do zaboru rosyjskiego, co traktowano jako zalążek odrodzenia polskiego wojska. Dzień po obchodach rozpoczęto ćwiczenia alarmowe na wypadek ataku lotniczego. Przypominano procedury, wyznaczano kierowników bloków i sanitariuszy, budowano schrony. Ćwiczenia miały objąć całe miasto i potrwać do połowy września.

Powieść „Uwaga! Szpieg!”, której premierowy odcinek opublikowano w pierwszą niedzielę sierpnia, rozpoczynała się od narady niemieckiego wywiadu. Jego nowy szef, Hans Wagner, wyznaczył zadania swoim ludziom w terenie. Rozkazał zaktywizować organizacje mniejszości niemieckiej i podburzać przeciwko polskim władzom.

Dwa tygodnie

Ogromna ulewa nie przeraziła bydgoszczan, którzy 15 sierpnia obserwowali defiladę na ulicy Gdańskiej i byli świadkami przekazania żołnierzom 112 rowerów i 1 motocykla, które miały być wykorzystane do przyszłej obrony miasta.

Był to doniosły dzień dla miasta, które liczyło wówczas ok. 143 tysiące mieszkańców. 6% z nich stanowili Niemcy – silnie zorganizowani, cieszący się z dobrej sytuacji ekonomicznej i gospodarczej. Przez Polaków byli coraz baczniej obserwowani. Na kilka tygodni przed wybuchem wojny bydgoscy harcerze powiadomili nauczycieli, że na niemieckich cmentarzach dzieją się „tajemnicze rzeczy”. Zaobserwowali między innymi, że dostarczane są trumny. W jednej z nich, na Czyżkówku, znaleziono broń automatyczną.

Na Niemców zwracano uwagę także w codziennych sprawach. Gdy Walter Schneider wszczął kłótnię w tramwaju jadącym ulicą Gdańską i uderzył konduktora w twarz, wezwano policję. Na widok mundurowych uzbrojonych w pałki, awanturnik zaczął się tłumaczyć i przepraszać. – Tak to niemiecka natura Waltera wyszła na wierzch – gorzko komentował Dziennik Bydgoski. Jego czytelnicy przez cały sierpień śledzili dalsze losy bohaterów powieści „Uwaga! Szpieg!”. W odcinku opublikowanym w połowie miesiąca ludzie Hansa Wagnera starali się zwerbować kolejnych współpracowników.

Koniec

W pochmurny poranek 28 sierpnia 10 tysięcy bydgoszczan odpowiedziało na wezwanie prezydenta i w ciągu kilku godzin wykopało 28 kilometrów rowów. W południe miasto odwiedził wojewoda Raczkiewicz, który przy placu Kościeleckich wziął łopatę z rąk małej dziewczynki i sam zaczął kopać. Prace przebiegały w błyskawicznym tempie, ale w ich trakcie doszło do smutnego zdarzenia. W Parku Kochanowskiego na atak serca zmarł 62-letni kupiec Mieczysław Kaczmarek. Jego pogrzeb stał się patriotyczną manifestacją, na którą przybyły tysiące mieszkańców.

Gdy bydgoszczanie przygotowywali się do wojny, z miasta – na rzekome wezwanie konsula Rzeszy – wyjechała część obywateli niemieckich. Wśród nich prawdopodobnie osoby, które znalazły się na przygotowanej przez władze liście przeznaczonej do internowania na wypadek wybuchu wojny.

Jak zauważył Wiesław Trzeciakowski w książce „Śmierć w Bydgoszczy 1939-1945” w przeciwieństwie do Poznania, gdzie zlikwidowano zdemaskowane punkty dywersji, w Bydgoszczy nic podobnego się nie wydarzyło. – Dzień 3 września 1939 roku pokazał wielkie zaniedbania, jakich w Bydgoszczy dopuścili się ludzie odpowiedzialni za wywiad, a przede wszystkim kontrwywiad i inwigilację policyjną tam, gdzie była ona konieczna – stwierdza w książce Trzeciakowski.

3 września na pierwszej stronie Dziennika Bydgoskiego informowano, że „każdej chwili bohaterskie armie Francji i Anglii uderzą na Niemcy”, a Hitlerowi wystawiono 24-godzine ultimatum. W tym samym numerze ukazał się kolejny odcinek powieści „Uwaga! Szpieg!”. Czytelnicy gazety nie poznali jednak zakończenia powieści. Tego dnia Dziennik Bydgoski ukazał się bowiem po raz ostatni.

Korzystałem z archiwalnych wydań Dziennika Bydgoskiego oraz książek „Śmierć w Bydgoszczy 1939-1945” Wiesława Trzeciakowskiego i „Prezydenci miasta Bydgoszcz 1920-1939” Janusza Kutty.

Specjalny serwis na stulecie powrotu miasta do Polski – TUTAJ

0 0 votes
Article Rating
Sebastian Torzewski
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments