Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Pat przy trasie Uniwersyteckiej. Pietrzak: „Nie ma możliwości, abyśmy opuścili nasz dom”

Dodano: 23.01.2018 | 14:41

Wtorkowe posiedzenie Komisji Gospodarki Przestrzennej było poświęcone przede wszystkim jednej z najistotniejszych inwestycji drogowych w Bydgoszczy.

Na zdjęciu: Krzysztof Pietrzak (w środku) przekonuje, że nie ma prawnych możliwości, aby egzekucji jego i jego rodziny dokonać do końca marca.

Fot. Stanisław Gazda

Drogowcy przyznają – nie ma szans, aby budowa przedłużenia trasy Uniwersyteckiej zakończyła się w planowanym terminie, czyli do końca czerwca. O ile opóźni się realizacja inwestycji – nie wiadomo, bo z jednej strony problemem są odkrywane kolizje z infrastrukturą podziemną, z drugiej – impas w sporze z właścicielem tartaku przy ulicy Ujejskiego.

Oba tematy stanęły na wtorkowej Komisji Gospodarki Przestrzennej, która chciała ocenić stan zaawansowania prac przy jednej z kluczowych inwestycji drogowych na terenie miasta. Zastępca dyrektora Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej Maciej Gust zaczął więc od liczb i procentów – z jego analizy obejmującej poszczególne odcinki inwestycji (m.in. przedłużenie Ogińskiego, wiadukt nad al. Jana Pawła II czy prace na ulicy Glinki aż do zbiegu z ul. Magnuszewską) wynikało, że budowa bądź przebudowa 1,5-kilometrowej trasy jest ukończona obecnie w 45 procentach. – Do końca pierwszego kwartału będą toczyły się prace przy górnych warstwach podbudowy dróg. Gdy pogoda na to pozwoli, w kwietniu oraz maju, planujemy wykonanie warstw ścieralnych. Przeprawa mostowa wraz z nasypami i dojazdami to już czerwiec – wyliczał Gust.

Tyle że daty te wynikały z pierwotnego terminarza, który zakładał zakończenie prac do 30 czerwca. A już kilka minut później dyrektor Gust przyznał, że dochowanie tego terminu jest niemożliwe. – Na dniach spodziewamy się wniosku wykonawcy (Przedsiębiorstwa Budowy Dróg i Mostów Kobylarnia – dod. red.) o przesunięcie terminu finalizacji inwestycji – poinformował radnych.

O ile? W tym momencie można to jedynie szacować na podstawie informacji od drogowców. Wiadomo bowiem, że instalacje podziemne i konieczność usunięcia kolizji z nimi opóźniły prace o trzy miesiące. Z tego powodu nadal nieoddana jest do użytku ulica Glinki na odcinku od Boya-Żeleńskiego do Magnuszewskiej, gdzie powstało niewielkie rondo. Zapewniony jest co prawda dojazd do posesji, ale spora część drogi nadal czeka na dalsze prace i umożliwienie przywrócenia tam pełnego ruchu.

To jednak nie koniec. Nadal nie rozpoczęły się prace przy wiadukcie po zachodniej stronie Jana Pawła II. Powód – doskonale znany – to spór miasta z właścicielem tartaku Krzysztofem Pietrzakiem. Mimo że działka przy Ujejskiego 44 miała być przekazana wykonawcy na początku stycznia, to firma Pietrzaka nadal funkcjonuje, a on sam zapowiada, że z domu ruszać się nie zamierza (Gust: Będziemy musieli przedłużyć wykonawcy termin realizacji o liczbę dni opóźnienia w przekazaniu tego terenu pod budowę). Gdy urzędnicy zapowiadają na najbliższe tygodnie egzekucję z nieruchomości, w swoim stylu odpowiada: Nie ma możliwości prawnych, aby dokonać tego w marcu. Chyba że naślecie na nas specnaz i zamordujecie.

Przypomnijmy – Krzysztof Pietrzak wraz z rodziną nie zgadza się z efektami wyceny wykonanymi na zlecenie wojewody Mikołaja Bogdanowicza przez Joannę Grzesiak, rzeczoznawcę majątkowego. Ustalona cena – 259 złotych za metr kwadratowy jest jego zdaniem zdecydowanie zbyt niska. – Zwłaszcza że mój sąsiad mieszkający kilka metrów dalej otrzymał operat z kwotą 570 złotych za metr. A on ma przecież goły plac, a my – firmę i maszyny – wskazuje Pietrzak. Urzędnikom zarzuca też wydanie decyzji o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej z naruszeniem prawa (podnosi m.in. niepoinformowanie o postępowaniu wszystkich stron; twierdzi, że winę za to ponosi Zygmunt Borkowski, dyrektor Wydziału Infrastruktury i Rolnictwa w urzędzie wojewódzkim), Ministerstwu Infrastruktury i Budownictwa oraz Wojewódzkiemu Sądowi Administracyjnemu (odrzuciły odwołania oraz skargi Pietrzaka i jego spółek) przypisuje zaś próbę obrony wadliwej decyzji, za którą odpowiada wojewoda. Twierdzi też, że przedstawiciele bydgoskiego Wydziału Mienia i Geodezji chcieli bezprawnie przypisać mu własność zajmowanych przez niego działek, których faktycznymi właścicielami jest nieżyjąca już rodzina Blumke. – Będziemy walczyli do samego końca – zostaje nam jeszcze NSA oraz trybunał europejski – dodaje Pietrzak.

Czy konieczna będzie konfrontacja przed sądami? Zdaniem wiceprzewodniczącego rady miasta Jana Szopińskiego (SLD Lewica Razem) – nie. We wtorek zgłosił on na komisji wniosek, aby w ciągu miesiąca doszło do mediacji pomiędzy stronami, a jej efekty miałyby być zaprezentowane w lutym na komisji. – Dowiedzielibyśmy się, jakie były oczekiwania pana Pietrzaka oraz jakie możliwości ma miasto – wskazywał. Radni w głosowaniu poparli jego pomysł, choć nie brakowało głosów przeciwnych. – Czego miałyby dotyczyć rozmowy? Oczywiście, pieniędzy. Ale nie widzę powodów, żeby miasto miało płacić więcej, niż wynika z operatu. Takie mamy prawo. Co ma zrobić prezydent – zaproponować wyższą cenę? – pytał retorycznie radny PO Janusz Czwojda.

Do tematu wrócimy.