Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Pegasus – ta sprawa dotyczy każdego [FELIETON RADOSŁAWA SIKORSKIEGO]

Dodano: 11.02.2022 | 16:00

Na zdjęciu: Radosław Sikorski w europarlamencie

Fot. nadesłane

Szanowni Państwo!

Czytam opinie, że wielu Polaków nie interesuje afera Pegasusa – podobno w sondażach mówią, że ich nie dotyczy. Mylą się. Sprawa Pegasusa to gigantyczna afera, którą każdy obywatel powinien wziąć pod uwagę, oddając głos w kolejnych wyborach. Dlaczego?

Bo władza kłamie

Po pierwsze dlatego, że politycy PiS i Solidarnej Polski kłamali. Najpierw twierdzili, że w Polsce nikt z Pegasusa nie korzysta. 21 grudnia Ryszard Terlecki powiedział, że informacje ujawnione przez kanadyjską firmę CitizenLab są „niepoważne”. Kilka dni potem wiceminister obrony Wojciech Skurkiewicz zapewniał, że „system Pegasus nie jest na wyposażeniu polskich służb”. Na początku stycznia wiceminister sprawiedliwości Michał Woś powiedział: „nie mam wiedzy, co to może być za system”.

10 stycznia ukazała się wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego dla tygodnika „Sieci”. Stwierdził w niej, że „źle by było gdyby polskie służby nie miały tego typu narzędzia” i że kupując Pegasusa „pieniądze publiczne wydano na ważny cel publiczny”.

Wreszcie 20 stycznia Marek Suski powiedział, że o masowej inwigilacji nie ma mowy, bo liczby śledzonych były niewielkie, „nieprzekraczające kilkuset osób w ciągu roku”.

W ciągu miesiąca politycy partii rządzącej przeszli od „zarzuty są absurdalne” przez „nie wiem co to”, po „podsłuchujemy kilkaset osób rocznie”. Rozumiem, że w przypadku tego rządu wielu Polaków przyzwyczaiło się do kłamstw, ale przyzwyczajać się nie powinni.

Bo to może spotkać każdego

Kiedy afera wybuchła dowiedzieliśmy się, że szpiegowane były trzy osoby – adwokat Roman Giertych, prokurator Ewa Wrzosek i senator Krzysztof Brejza. Potem „Gazeta Wyborcza” informowała, że inwigilowano co najmniej 40 osób, w tym byłych członków PiS. Teraz Marek Suski mówi o kilkuset osobach rocznie! Nie ma żadnej pewności, że na tym ta wyliczanka się skończy.

Poza tym, nawet gdyby Suski przez przypadek powiedział prawdę i co roku pomagierzy Kaczyńskiego włamywaliby się do kilkuset telefonów, to oznacza, że liczba poszkodowanych jest co najmniej kilkadziesiąt albo i kilkaset razy większa!

Pegasus pozwala pobrać wszelkie dane z telefonu, a także zamienić go w dyktafon i kamerę rejestrujące, co w danej chwili robi właściciel. Ten program zasysa całe życie osoby inwigilowanej, a wraz z nim informacje o wszystkich, z którymi się spotykała, rozmawiała, wymieniała sms-y, maile czy wiadomości w mediach społecznościowych.

Czytelnik może pomyśleć, że nawet jeśli liczba inwigilowanych idzie de facto w tysiące, to i tak jego to nie dotyczy. Wielu ludzi nie utrzymuje kontaktów z politykami, dziennikarzami czy aktywistami. Czy to znaczy, że nie mają się czym martwić?

Sebastian Kościelnik, wówczas 20-letni, mieszkaniec Oświęcimia w 2017 roku był uczniem technikum i też nie miał nic wspólnego z polityką. Ale pewnego dnia, nie ze swojej winy, zderzył się z władzą. To on kierował fiatem seicento staranowanym przez opancerzone Audi z Beatą Szydło w środku. Od samego początku politycy PiS – na czele z ówczesnym ministrem spraw wewnętrznych i administracji – przekonywali, że to Kościelnik jest winny wypadku, a kolumna pojazdów z Szydło poruszała się prawidłowo, z włączonymi sygnałami dźwiękowymi i świetlnymi.

Ignorowano świadków zeznających, że sygnałów dźwiękowych nie było, a lokalnego reportera TVP, który podważył korzystną dla Szydło wersję wydarzeń, zdjęto z anteny i zawieszono. Dziś już w TVP nie pracuje.

W grudniu 2021 roku były funkcjonariusz Biura Ochrony Rządu, Piotr Piątek, przyznał publicznie, że on i jego koledzy składali fałszywe zeznania mające obciążyć Kościelnika. Sprawa pozostaje nierozstrzygnięta do dziś, a Kościelnik twierdzi, że krótko po wypadku jego telefon był podsłuchiwany, a on obserwowany, choć wówczas PiS jeszcze Pegasusa nie miał.

Z władzą może się zderzyć – dosłownie i w przenośni – każdy z nas. Im większe możliwości inwigilacji i wyszukiwania haków ma partia Kaczyńskiego, tym większe możliwości zastraszania i przeczołgiwania obywateli.

Bo mamy prawo do prywatności

Olga Semeniuk, wiceminister rozwoju i technologii, przekonywała, że gdyby była podsłuchiwana lub w jakiś sposób inwigilowana, to nie miałaby z tym „żadnego problemu”, ponieważ nie ma „nic do ukrycia”. Ale kiedy jeden z serwisów internetowych zaproponował jej, aby na żywo upubliczniała zawartość swojego telefonu, Semeniuk nie odpowiedziała. Nie odpowiedziała też na prośbę dziennikarza Wirtualnej Polski, aby opublikowała swoje wyciągi z konta i ostatnie zdjęcia z telefonu. Najwyraźniej jednak ma coś do ukrycia.

Dotyczy to nas wszystkich – każdy ma takie obszary życia, którymi nie chce się dzielić. Nie chcemy informować wszystkich o stanie naszego konta, kłopotach ze zdrowiem, rodzinnej kłótni, porażkach zawodowych, itp. Opowiadanie, że „uczciwi nie mają nic do ukrycia” jest więc po prostu głupie – każdy chce i powinien mieć prawo, aby pewne rzeczy zachować dla siebie lub swoich najbliższych. Pegasus nie daje nam na to szans.

Bo macie prawo wyboru

Dlaczego ludzie Kaczyńskiego kłamali w sprawie Pegasusa? Odpowiedź jest prosta.  Kłamali, bo wiedzą, że wykorzystują tę technologię nie do walki z terroryzmem czy poszukiwania sprawców najcięższych przestępstw, tylko do brutalnej walki politycznej i szukania haków.

Wszystko to prowadzi do fatalnego naruszenia uczciwości wyborów. Już poprzednie wybory prezydenckie i parlamentarne były uznane przez misję Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie za „nie w pełni uczciwe.” Głosy policzono prawidłowo, ale nierówny był dostęp partii rządzącej i partii opozycyjnych do mediów publicznych oraz zasobów państwa.

Najkrótsza definicja demokracji mówi, że to taki system, w którym rząd może przegrać wybory. Walka z niezależnymi sądami, z organizacjami pozarządowymi, przejęcie mediów publicznych i sekowanie mediów prywatnych – poprzez te wszystkie działania Kaczyński chce stworzyć system, w którym, co prawda ludzie głosują, ale rząd nie może przegrać. System inwigilacji w ogóle – a Pegasus w szczególności – to kolejna cegiełka w budowie tego systemu.

Jeśli więc drogi Obywatelu, zależy Ci na zachowaniu prawa do wyboru polityków, którzy sprawują władzę, to sprawa Pegasusa dotyczy także Ciebie.


Artykuły Radosława Sikorskiego ukazują się na MetropoliaBydgoska.PL w ramach działu OPINIE I FELIETONY.