Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Po strajku w MZK. Drogowcy rozpoczną negocjacje w sprawie stawek

Dodano: 11.12.2015 | 13:00
Paweł Czyrny, Piotr Król

W przyszłym tygodniu ZDMiKP i przedstawiciele Miejskich Zakładów Komunikacyjnych mają dyskutować o przyszłorocznych środkach dla przewoźnika.

Na zdjęciu: Prezes Paweł Czyrny miał zrezygnować z kierowania MZK z uwagi na zbyt niskie stawki zaproponowane z budżetu miasta. Obok: poseł Piotr Król.

Fot. Sebastian Torzewski

Jedną z osi konfliktu, który wybuchł na przełomie listopada i grudnia wokół Miejskich Zakładów Komunikacyjnych, miały być cięcia w budżecie spółki na 2016 rok. To one były domniemaną przyczyną dymisji prezesa Pawła Czyrnego. W obliczu nowej siatki komunikacyjnej zaprezentowanej przez drogowców, rozmowy o pieniądzach mają rozpocząć się od nowa.

Jak ustaliliśmy, do MZK trafiły już nowe rozkłady jazdy, zarówno autobusowe, jak i tramwajowe. Związane jest to ze sporymi zmianami w siatce komunikacyjnej, którą kilka dni temu zaprezentował Zarząd Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej. To one będą podstawą do rozmowy o stawkach, które ma zaproponować miejska spółka. – Zapoznamy się z nimi i wówczas usiądziemy do negocjacji – zapowiada w rozmowie z nami Rafał Grzegorzewski, zastępca dyrektora ZDMiKP ds. transportu.

Zbyt niskie, zdaniem związkowców z MZK, stawki zaproponowane z budżetu miasta na 2016 roku miały być przyczyną odejścia w połowie ubiegłego miesiąca prezesa Czyrnego. – Prezes nie chciał podpisać niekorzystnych dla firmy dokumentów i dlatego zrezygnował z piastowanego stanowiska – przekonywał Andrzej Arndt, szef Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej działającego w miejskiej spółce. Tyle że tych słów sam eks-prezes Czyrny nigdy nie potwierdził. Również bydgoski ratusz konsekwentnie zaprzeczał, aby taki powód rezygnacji pojawił się w jakimkolwiek dokumencie. – Prezes Czyrny nie podał powodów rezygnacji, a ja nie zamierzam w nie wnikać – podkreślał prezydent Rafał Bruski.

Pewne jest jednak to, że urząd miasta chciał zbliżyć stawki przekazywane dla MZK do warunków rynkowych. A bazą do ich określenia miały być dwa przetargi zorganizowane zarówno w ubiegłym, jak i bieżącym roku. Kilkanaście miesięcy temu bój o obsługę linii nr 55, 67 i 69 wygrała nieznana wówczas w Bydgoszczy firma KDD Trans. Za wozokilometr zażyczyła sobie 6,90 zł (w przypadku autobusów krótkich) i 7,40 zł (autobusy przegubowe). W tym roku okazała się najlepsza w przetargu na linie nr 51, 58 i 76. Zaproponowała jeszcze niższą cenę niż przed rokiem – za jeden przejechany kilometr chce zaledwie 5,80 zł (o niemal złotówkę taniej niż MZK).

Miejskie Zakłady Komunikacyjne oprotestowały wyniki przetargu, ale Krajowa Izba Odwoławcza ich wniosek oddaliła. Od 1 stycznia obsługę linii do Czyżkówka, na Smukałę i do Łęgnowa przejmie więc prywatny przewoźnik. Zastrzeżenia wśród związkowców z MZK jednak pozostały. – Firma KDD zaproponowała niższą cenę, bo miała jeździć autobusami na gaz. Tymczasem jeździ standardowymi pojazdami, a cięć kosztów szuka wśród pracowników, proponując im umowy „śmieciowe” – przypominał na środowej sesji rady miasta przewodniczący Arndt. W toku prowadzonej rekrutacji na kierowców nowych linii ustaliliśmy, że KDD faktycznie proponuje umowy-zlecenie bądź samozatrudnienie. Pokrywane przez spółkę koszty uzyskania uprawnień są pracownikowi odciągane z pensji. Część kierowców posiada jednak umowy o pracę – to między innymi kadra, która przeszła do KDD z Mobilisu (obsługiwał linię nr 69 do końca grudnia ubiegłego roku – przyp. red.).

MZK zresztą nie tylko same formułują zarzuty w stosunku do konkurencji, ale są ich adresatem – choćby ze strony prorynkowych radnych Platformy Obywatelskiej. W środę ripostowali oni, że w spółce pracuje ponad 1100 osób. Tymczasem niespełna połowa to kierowcy. – Należy zadać sobie pytanie, czy liczba pracowników administracji bądź mechaników nie jest zbyt duża – wskazywał radny PO Jakub Mikołajczak. W obronie miejskiego przewoźnika stawali, a jakże, rajcy opozycji.

Środowa dyskusja na sesji rady miasta do tematu sytuacji w MZK ostatecznie niewiele wniosła. Prezydent Bruski zapewnił jednak, że przygotowywany jest plan awaryjny na wypadek powtórzenia się strajku i paraliżu komunikacji miejskiej z 1 grudnia.

Do tematu wrócimy.