Ratownicy medyczni protestowali przed urzędem wojewódzkim. „Chcemy zarabiać godziwe pieniądze i żyć normalnie” [ZDJĘCIA]
Dodano: 30.06.2017 | 15:57Ratownicy medyczni czekają na konkretne działania, a nie obietnice.
Na zdjęciu: Zła pogoda nie odstraszyła protestujących.
Fot. JW
W piątkowe południe przed Urzędem Wojewódzkim w Bydgoszczy odbył się protest ratowników medycznych. – Nie chcemy już obietnic. Czekaliśmy na nie długo – mówili zgodnie przedstawiciele tego zawodu medycznego.
O godzinie 12:00 na placu przed urzędem zgromadzili się ratownicy medyczni z różnych miejsc znajdujących się na terenie województwa kujawsko-pomorskiego. Mieli ze sobą banery, specjalne koszulki informujące o proteście oraz gwizdki. Celem ich spotkania było zwrócenie uwagi wojewody na głoszone przez nich postulaty. Ratownicy medyczni domagają się nie tylko podwyżek, czy prawa do pracy na etacie, a nie na kontrakcie. – Chcemy, aby Państwowe Ratownictwo Medyczne nie było państwowej tylko z nazwy, lecz zostało upaństwowione – powiedział Szymon Wiłnicki, przedstawiciel ratowników.
Ratownik medyczny to najmłodszy i najmniej liczny zawód medyczny w Polsce, lecz to od wykonujących go osób często zależy ludzkie życie. Ratownik medyczny zastępuje lekarza w większości karetek i to właśnie on udziela niezbędnej pomocy w stanie zagrożenia życia lub zdrowia. – To my jeździmy do zawałów, wypadków, to my jesteśmy pierwsi – mówią ratownicy, na których ciąży ogromna odpowiedzialność związana z podejmowaniem szybkich decyzji dotyczących życia innych. Pomimo tego nie posiadają oni statusu służby, tak jak strażacy czy policjanci, więc nie mogą liczyć na właściwe zabezpieczenia i świadczenia oraz szybsze osiągnięcie statusu emeryty.
Jedną z najistotniejszych powodów protestu ratowników medycznych jest kwestia ich zarobków. Obecnie ratownik medyczny z około 20-letnim stażem pracy otrzymuje wynagrodzenie w wysokości 2000 zł brutto. W niektórych powiatach zarobki są jeszcze niższe. – To są śmieszne pieniądze za odpowiedzialność, jaka na nas ciąży. Ratujemy ludzkie życie i ta kwota nie jest adekwatna do wykonywanych przez nas zadań – komentują ratownicy medyczni. Aby zapewnić swoim rodzinom godne warunki, ratownicy medyczni pracują nawet po 300-400 godzin miesięcznie. Większość pracowników zatrudnionych jest na kontraktach, a nie etatach, przez co nie zachowują prawa do odpoczynku.
– Będą podwyżki – zapewnił Wojewoda Kujawsko-Pomorski Mikołaj Bogdanowicz podczas spotkania z przedstawicielami uczestników protestu. Od 1 lipca br. ratownicy medycznie mają zarabiać o 400 zł więcej, a od 1 lipca 2018 roku ta kwota ma się zwiększyć o kolejne 400 zł. Taka deklaracja padła podczas czwartkowego spotkania wszystkich wojewodów z przedstawicielami ministerstwa zdrowia oraz ministerstwa finansów. Mniej pewna jest kwestia stworzenia państwowej służby. – Są tylko perspektywy. Nie ma żadnych projektów uchwał – poinformował wojewoda zapewniając, że wszystkie pytania zadawane mu przez ratowników medycznych zostaną skierowane do ministerstwa, w celu uzyskania odpowiedzi.
– Kwota nas nie satysfakcjonuje, więc strajk będzie trwał dalej. Cieszy nas fakt, że podjęto jakieś działania. Co prawda formalnie jeszcze tego nie widać, ale można powiedzieć, że wojewoda zapewnił nas, że działania podejmowane są na szczeblu wyższym – powiedział Szymon Wiłnicki po usłyszeniu informacji przekazanych przez wojewodę. Przypominamy, że ratownicy medyczni domagają się w sumie trzech podwyżek: pierwszej w wysokości 800 zł i dwóch kolejnych po 400 zł. Ich celem jest zwiększenie zarobków o 1600 zł w przeciągu roku. – Rozumiemy Wasze wszystkie postulaty i jesteśmy za nimi – zapewniał ratowników dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu Wojewódzkiego w Bydgoszczy Jakub Wawrzyniak.
O spełnienie wygłaszanych postulatów ratownicy medyczni walczą od kilku tygodni. Ich ogólnopolski protest rozpoczął się 24 maja. Pierwszym etapem było oflagowanie budynków oraz oznaczenie logo akcji pojazdów i odzieży. Następnie przez tydzień uczestniczące w proteście zespoły ratownictwa transportowały pacjentów z użyciem sygnałów dźwiękowych i świetlnych. Piątkowy protest był kolejnym elementem realizowanych przez nich działań i odbył się o tej samej porze we wszystkich miastach wojewódzkich przed siedzibami wojewodów.