100 lat temu reprezentacja Polski w piłce nożnej rozegrała pierwszy pojedynek. Na meczu był założyciel Polonii Bydgoszcz!
Dodano: 18.12.2021 | 15:39Eryk Dominiczak | e.dominiczak@metropoliabydgoska.pl
Na zdjęciu: Reprezentacja Polski w piłce nożnej przed pierwszym, historycznym meczem międzynarodowym. Trzeci od lewej: członek delegacji Edmund Szyc, założyciel Polonii Bydgoszcz
Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
18 grudnia 1921 roku reprezentacja Polski w piłce nożnej rozegrała pierwszy mecz międzynarodowy. Rywalem biało-czerwonych byli Węgrzy. Spotkanie obserwował z wysokości trybun Edmund Szyc, działacz i dziennikarz pochodzący z Poznania, który rok wcześniej został pierwszym prezesem bydgoskiej Polonii.
– Czuliśmy, że bierzemy udział w historycznym wydarzeniu. Było wiele wesołości, żartów młodych ludzi, jak to w męskim towarzystwie, ale gdzieś głęboko każdy z nas miał wrażenie, iż dzieje się coś ważnego, niezwykłego, niepowtarzalnego – wspominał po latach w rozmowie z Andrzejem Gowarzewskim, twórcą Encyklopedii piłkarskiej Fuji, Szyc. Sam miał wówczas zaledwie 26 lat, a na koncie już wiele znaczących inicjatyw. Był współzałożycielem pierwszego polskiego klubu w Poznaniu – Warty (której zawodnik – Marian Einbacher – zagrał w historycznym spotkaniu przeciwko Madziarom), powołał do życia także Polonię Leszno. Ale dla bydgoskich kibiców i pasjonatów historii sportu ważny jest inny epizod z jego życiorysu. W maju 1920 roku – po tym, jak został administratorem Fabryki Cegieł w Bydgoszczy – brał udział w powołaniu do życia Polonii. Został także jej pierwszym prezesem.
Droga do pierwszego w historii pojedynku międzypaństwowego polskich piłkarzy była długa i kręta. Polski Związek Piłki Nożnej powołano do życia rok po odzyskaniu niepodległości – w grudniu 1919 roku. Ale piłkarskie akcenty zostały zahamowane przez wojnę polsko-bolszewicką. Z tego powodu reprezentacja Polski nie wystąpiła między innymi na igrzyskach olimpijskich w Antwerpii (1920 rok). Jako że nie była członkiem FIFA (została nim dopiero w roku 1923), jej możliwości znalezienia sparingpartnera także po wojnie z bolszewikami były ograniczone. Zwłaszcza że sytuacja międzynarodowa po I wojnie światowej nadal była napięta.
Wśród potencjalnych rywali na pierwszy mecz wymieniano Francuzów oraz Szwedów. Pod uwagę brano także Austriaków. Ustalono w tym wypadku nawet termin meczu – 3 lipca 1921 roku. Ale do spotkania ostatecznie, wobec braku odpowiedzi ze strony tamtejszych władz piłkarskich nie doszło. Wiosną tego samego roku na horyzoncie pojawiła się propozycja pojedynku towarzyskiego ze strony Węgrów. Konfrontacja miała odbyć się jednak w nietypowym terminie – w wigilię Świąt Bożego Narodzenia. Ostatecznie polskim działaczom udało się przyspieszyć datę meczu o sześć dni. Choć i termin 18 grudnia był niewygodny – choćby z racji kończących się już w listopadzie rozgrywek w naszym kraju.
CZYTAJ TAKŻE: Były prezes PZPN Michał Listkiewicz przyjechał do Bydgoszczy. Promował swoją książkę
Edmund Szyc znalazł się w składzie delegacji, która 16 grudnia przed południem wyruszyła do Budapesztu na mecz z Węgrami. I tu, tak samo jak w przypadku poszukiwań rywala do meczu nr 1 w historii, droga okazała się długa i wyboista. Podróż pociągiem (w wagonach III klasy – ze względów oszczędnościowych) trwała – uwaga! – ponad półtorej doby! Wszystko przez konieczność pięciokrotnej (sic!) przesiadki. Do tego, jak wskazują źródła historyczne, doszły problemy z czechosłowackimi celnikami czy awaria lokomotywy. Zamiast w przeddzień meczu w południe, Polacy zameldowali się w stolicy Węgier w nocy poprzedzającej pojedynek (jego początek zaplanowano na wczesne popołudnie, pierwszy gwizdek wybrzmiał o 13:50).
Zmęczeni podróżą reprezentacji Polski po kilkugodzinnym wypoczynku musieli rozpocząć ekspresowe przygotowania do meczu. W zaledwie 13-osobowej kadrze dominowali gracze Cracovii (było ich aż siedmiu), w tym legendarny napastnik Józef Kałuża. Należy jednak pamiętać, że wówczas w meczach piłkarskich nie przewidywano zmian. Po obiedzie zameldowali się oni na stadionie Hungaria.
Na trybunach zasiadło około ośmiu tysięcy widzów. Biorąc pod uwagę pojemność obiektu – mało. Należy jednak pamiętać, że dla mających znacznie dłuższą futbolową historię Węgrów reprezentacja Polski nie była szczególnie atrakcyjnym rywalem. Na uwagę zasługuje fakt, że trenerem Polaków w tym meczu był… także Węgier – Imre Pozsonyi. Prowadzący wcześniej selekcję kadrowiczów Józef Szkolnikowski (notabene pradziadek Marka, dziś dyrektora TVP Sport) do Budapesztu nie mógł się udać z powodu innych obowiązków.
W spotkaniu padła tylko jedna bramka. W 18 minucie do siatki trafił Jeno Szabo, który pokonał Jan Lotha z Polonii Warszawa. Loth został po meczu jednak obwołany graczem meczu, głównie ze względu na dużą liczbę efektownych parad, które powstrzymały napór gospodarzy. Węgrzy w tym spotkaniu nie wykorzystali między innymi rzutu karnego. Zmarnował go jeszcze przed przerwą Karoly Fogl. W trakcie meczu – jak relacjonowali wówczas dziennikarze – padał śnieg z deszczem, co znacznie utrudniło warunki gry. Miał wiać także silny wiatr.
Porażkę z uznanym rywalem 0:1 uznano jednak za spore osiągnięcie. – Dopiero po latach dla innych ten mecz futbolowy nabierał smaku i znaczenia, eksponowano właśnie element inauguracji, ale zapomniano, że dla ledwo wskrzeszonej Polski, liżącej rany po wojnach – światowej i bolszewickiej – to pokazanie się futbolistów w strojach z białym orłem było najważniejsze – przekonywał Edmund Szyc, uczestnik tamtych wydarzeń, we wspomnianej rozmowie z Gowarzewskim.
Edmund Szyc był najdłużej żyjącym członkiem polskiej delegacji na ten mecz. Zmarł w roku 1987 w wieku 91 lat.
Stadion Hungaria, Budapeszt | 18 grudnia 1921 roku
WĘGRY – POLSKA 1:0 (1:0)
Jano Szabo 18′
Polska: Jan Loth (Polonia Warszawa) – Ludwik Gintel (Cracovia), Artur Marczewski (Polonia Warszawa) – Zdzisław Styczeń (Cracovia), Stanisław Cikowski (Cracovia), Tadeusz Synowiec (kapitan, Cracovia) – Stanisław Mielech (Cracovia), Wacław Kuchar (Pogoń Lwów), Józef Kałuża (Cracovia), Marian Einbacher (Warta Poznań), Leon Sperling (Cracovia).
W kadrze znajdowali się ponadto: Stefan Loth (starszy brat Jana) i Mieczysław Batsch.
- Brawurowa ucieczka ulicami i chodnikami miasta. Sprawca zmyślił historię o kradzieży auta - 28 kwietnia 2022
- Pijany motocyklista doprowadził do zderzenia w parku przemysłowym. Tragedia była o krok - 28 kwietnia 2022
- Zabytkowe kamienice w Bydgoszczy idą do renowacji. W tym roku tylko trzy - 28 kwietnia 2022