Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Robert Langowski: Chcemy, żeby ta rada miasta była bardziej merytoryczna [STUDIO METROPOLIA]

Dodano: 14.06.2019 | 08:06

Na zdjęciu: Robert Langowski jest od niespełna roku radnym miasta.

Fot. Szymon Fiałkowski

Cztery lata temu Nowoczesna powstawała w kontrze do rządzącej Platformy Obywatelskiej. Obecnie obie partie wspólnie starają się odsunąć od władzy PiS. Czy mniejsze ugrupowania muszą opowiedzieć się dziś po jednej ze stron politycznego konfliktu? Czy Nowoczesna będzie miała kogo wystawić w jesiennych wyborach? I czy sesje rady miasta powinny trwać do północy? Dziś w Studio Metropolia radny Robert Lagnowski.

Sebastian Torzewski: W mediach społecznościowych nie stroni Pan od komentowania polityki ogólnopolskiej, więc od niej zacznijmy. Nowoczesna dołącza do klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej. Różnie jest to w waszej partii odbierane. A jakie jest pana zdanie?
Robert Langowski (radny miasta, Nowoczesna): W naszym środowisku zdania były podzielone. Na pewno chcieliśmy jak najdłużej utrzymać naszą ideologię, która nam przez te wszystkie lata towarzyszyła. Mimo tych zmian nadal jest wśród nas duża grupa, która od naszego programu się nie odżegnuje. Zobaczymy, jak będzie się układała współpraca z Platformą. Wiadomo, że w PO jest podział na dwa obozy: bardziej konserwatywny i bardziej liberalny. Na chwilę obecną przygotowujemy się na jesienne wybory parlamentarne. Ostatnie lata pokazały, że podział, ta sławetna polaryzacja w polskiej polityce upodabnia się do amerykańskiej. Małe partie muszą się opowiedzieć po jednej ze stron. Nam najbliżej do Platformy. Nie jesteśmy socjalistami ani lewicowcami.

– Koalicja i opowiedzenie się po jednej ze stron są już dzisiaj konieczne, aby funkcjonować na scenie politycznej?
– Widzimy, jak wygląda sytuacja. Najnowszym przykładem jest podział w ruchu Kukiza. Konfederacja utworzyła się kilka miesięcy temu. Chcieli być nową twarzą tego, co zostało z Kukiza, a teraz pojawiają się prośby, aby z powrotem się połączyć.

– Nie macie wrażenia, że stajecie się przybudówką Platformy?
– Na pewno będziemy się przed tym bronić. Jest takie zagrożenie, ale zostawiamy sobie margines na negocjacje i dalsze działania w strukturach lub poza nimi. Polityka jest dynamiczna. Trzeba zauważyć, że również w Prawie i Sprawiedliwości jest nie tylko PiS, ale też dwie osobne partie, o których wyborcy już nie pamiętają, czyli ugrupowania Zbigniewa Ziobro i Jarosława Gowina.

– Jesienią będziecie pewnie liczyć na lepsze miejsca na listach niż w eurowyborach. Teraz musieliście ustąpić miejsca SLD i PSL-owi, a wasza kandydatka była daleko.
– Zobaczymy, jak będzie wyglądała koalicyjna lista, ile będzie na niej partii. Pewnie wyjaśni się to za kilka tygodni. Na razie trudno powiedzieć, bo pewnie nawet pan Schetyna nie wie, kto się znajdzie w tej koalicji.

– Tak czy inaczej miejsca trzeba będzie obsadzić. Nowoczesnej udało się przez te cztery lata zbudować w Bydgoszczy lokalne struktury?
– Mamy struktury. Wiadomo, że były rożne ruchy i niektórzy działali nerwowo, ale my zostaliśmy. Jestem z Joanną Czerską-Thomas w radzie miasta, czyli jak się ktoś postarał w wyborach, to mógł zająć odpowiednie miejsce i trafić do regionalnej polityki.


WIĘCEJ WYWIADÓW Z CYKLU STUDIO METROPOLIA


– Co więc Nowoczesna zrobiła w Bydgoszczy przez te cztery lata?
– Obecnie bardzo dobrze współpracuje się nam w radzie miasta. Jakieś zgrzyty bywają, ale mi osobiście z prezydentem dobrze się współpracuje. Nadajemy na tych samych falach również ze skarbnikiem. Ja do zarządzania miastem podchodzę realnie pod względem finansowym, biznesowym i ta polityka prowadzona przez prezydenta i skarbnika mi odpowiada. Jako przewodniczący komisji bezpieczeństwa ostatnio biorę udział w spotkaniach w sprawie zmian w straży miejskiej.

– Osiem miesięcy jest Pan radnym. Ta praca przebiega tak jak pan sobie wyobrażał?
– Tak. Startowałem z okręgu nr 1, w którym się praktycznie wychowałem, jeszcze kilka lat temu mieszkałem na Okolu, wcześniej na Miedzyniu. Dobrze współpracuje mi się z radami osiedli, regularnie się spotykamy.

– Rady osiedli w Bydgoszczy funkcjonują prawidłowo? W ostatnich miesiącach dyskutowano, czy są w ogóle potrzebne, powołano pełnomocnika prezydenta do ich spraw.
– Na pewno chciałyby mieć więcej głosu w tym, co chcą zrobić na swoich osiedlach. W ratuszu też da się zauważyć jakieś działania w tym kierunku. Pracujemy nad strategią miasta, która na jesień będzie prawdopodobnie gotowa. Tam jest ujęte, że rady osiedli powinny mieć większe możliwości, pojawiają się nowe rozwiązania w budżecie obywatelskim i to się sprawdza.

– Spotykał się pan z radnymi z Miedzynia ws. schodów łączących Nakielską z ul. Żyzną. Tam w projekcie zabrakło podjazdu dla wózków. Zajmując się takimi inwestycjami, myśli pan, że w zarządzie dróg potrzebne są zmiany?
– W odpowiedzi na ostatnią interpelację napisano mi, że kształt schodów nie zostanie zmieniony i być może wynika to z faktu, że schody były robione już wcześniej, a teraz przeznaczono na inwestycję określony budżet.  W tej chwili mieszkańcy muszą przechodzić przez teren szkoły lub dzikie schody i trzeba było tę kwestię uporządkować.

– PiS zarzuca rządzącej koalicji, że rada miasta jest fasadowa. Nie szanujecie opozycji?
– Mamy taką sytuację jak w Sejmie. Też możemy mówić, że jest fasadowy, że nie mamy tam prawa głosu i nawet sensowne ustawy i poprawki są odrzucane. W radzie miasta PiS wprowadza poprawki do uchwał i na ostatniej sesji uchwała została poprawiona. Nie okopujemy się na swoich stanowiskach. Jeśli przedstawiane są sensowne argumenty, to jesteśmy w stanie się porozumieć. Nie lubimy natomiast populizmu, który nie ma uzasadnienia chociażby w finansach. PiS chce współpracować tak, że gdy prezydent albo klub Koalicji Obywatelskiej zgłaszają projekt uchwały, to oni są przeciw albo się wstrzymują, żeby potem mieć taki ochronny pancerz i nie musieć się tłumaczyć, że poparli to, co robi prezydent.

– Po ostatniej sesji krytykowali zmiany w statucie. Ograniczono radnym okazje do wypowiedzi.
– Wróćmy do tego pytania, czy mi się podoba praca w radzie miasta. Ostatnio skończyliśmy o północy. To była taka symboliczna kwestia, która pokazała, że zmiany w statucie były potrzebne. Nie odpowiada nam to, że zamiast merytorycznie się wypowiadać, niektórzy mówią kilkanaście razy w jednym temacie i co pół minuty naciskają przycisk, aby media usłyszały jedno atakujące zdanie. Dlatego chcemy, żeby ta rada była bardziej merytoryczna. To nie jest tak, że robimy coś przeciw PiS-owi, bo te zasady będą dotyczyły także nas. Chodziło o to, żeby wypowiedzieć się merytorycznie i nie rozwlekać dyskusji na kilka godzin.

– W komisjach praca już stała się łatwiejsza, od kiedy nie zasiadają w nich wszyscy członkowie rady?
– Na pewno, przede wszystkim łatwiej zebrać kworum. Pracujemy teraz w tych komisjach, które naprawdę nas interesują. Ja od początku deklarowałem pracę w tych komisjach, w których jestem. Zostałem przewodniczącym w komisji bezpieczeństwa, bo z tym byłem związany zawodowo i na tym się znam. Nie byłbym w stanie bardzo merytorycznie wypowiadać się w kwestii kultury albo liczby teatrów czy żłobków w Bydgoszczy.

Sebastian Torzewski