Rozpoczęło się wygaszanie latarni na terenach spółdzielczych. Enea Oświetlenie: „Nie mieliśmy innego wyjścia”
Dodano: 01.02.2021 | 12:12Na zdjęciu: Od 1 lutego podwykonawcy Enei Oświetlenie rozpoczęli wygaszanie lamp na terenach spółdzielni mieszkaniowych.
Fot. Pxhere
W poniedziałek, 1 lutego rozpoczęło się wyłączanie latarni na terenach należących do spółdzielni mieszkaniowych. Te bowiem nie doszły do porozumienia ze spółką Enea Oświetlenie, odpowiedzialną za utrzymanie lamp i nie podpisały z nią umów. Enea podkreśla, że w tej sytuacji nie miała innego wyjścia.
Zawarta – po wielomiesięcznym sporze pomiędzy miastem a Eneą Oświetlenie – umowa na utrzymanie latarni należących do tej spółki obecnie (do 31 grudnia 2021 roku) obejmuje jedynie urządzenia, znajdujące się na terenach miejskich. Wraz z końcem 2020 roku wygasło natomiast porozumienie, na mocy którego Enea zajmowała się naprawą oświetlenia na obszarach należących do spółdzielni czy wspólnot mieszkaniowych. Te nie zgadzają się na podpisanie odrębnych umów z firmą oświetleniową, gdyż uważają, że zapewnieniem sprawności latarni – także na terenach spółdzielni – powinno zajmować się miasto.
Innego zdania jest prezydent Rafał Bruski, który oczekuje od spółki Enea Oświetlenie świadczenia usługi jedynie na terenach, których zarządcą w imieniu gminy jest prezydent miasta. Przedstawił również opinie Regionalnej Izby Obrachunkowej w Gdańsku, która oceniła, że w świetle aktualnych uwarunkowań prawnych brak jest podstaw do finansowania oświetlenia placów i ulic, niebędących własnością gminy, znajdujących się na terenie wspólnot mieszkaniowych i spółdzielni mieszkaniowych. Ponadto, urząd miasta wydał w tej sprawie komunikat prasowy, w którym podkreśla, że wchodzące od 1 stycznia 2021 roku porozumienie w sprawie oświetlenia ulic, placów i dróg jest „korzystne dla Bydgoszczy”, ponieważ obejmuje one tereny zarządzane przez prezydenta miasta, czyli „zdecydowaną większość” bydgoskich lamp.
Wobec podtrzymania przez spółdzielców decyzji o niepodpisywaniu umów z Eneą, spółka zapowiedziała, że od poniedziałku, 1 lutego zacznie wygaszać oświetlenie, położone na terenach nie należących do miasta. Ten radykalny krok jest tłumaczony „ograniczeniem ponoszenia nieuzasadnionych kosztów”. Jak poinformowała nas rzeczniczka prasowa Enei Oświetlenie Elżbieta Darol-Matuszewska, w poniedziałek rozpoczęło się wyłączanie lamp znajdujących się na terenach spółdzielczych. – Potrwa to 3/4 dni. Proces jest skomplikowany, ponieważ każda latarnia jest odłączana ręcznie – dodaje. Wynika to z faktu, że słupy oświetleniowe na działkach spółdzielni są połączone z tymi, które stoją na terenach miejskich.
Zobacz również:
Gotowski zabrał głos w sprawie awarii Mostu Uniwersyteckiego
Jak podkreśla Darol-Matuszewska, podczas ubiegłorocznej odsłony sporu przedsiębiorstwo odpowiedzialne za utrzymanie latarni proponowało przebudowę oświetlenia, tak by oddzielić latarnie na terenach miejskich od tych zlokalizowanych na terenach spółdzielczych.
– Pierwszy raz w historii wyłączamy oświetlenie. Nie mamy wyjścia, ale jesteśmy dobrej myśli – przekonuje rzeczniczka Enei Oświetlenie. Spółka liczy bowiem, że miasto i spółdzielnia wypracują kompromisowe rozwiązanie, a wyłączenie latarni nie będzie oznaczało faktycznej likwidacji lamp.
O komentarz do decyzji Enei poprosiliśmy Zarząd Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej. Ten wyjaśnia, że obecnie nie jest już stroną sporu. – W połowie 2020 roku przekazaliśmy spółdzielniom, że zgodnie z ustaleniami to one powinny podpisywać umowy na utrzymanie latarni – wyjaśnia Tomasz Okoński, rzecznik prasowy ZDMiKP.
Regionalny Związek Rewizyjny Spółdzielni Mieszkaniowych zareagował na zapowiedź wyłączenia latarni – 19 stycznia zwrócił się „do obu stron sporu”, apelując do prezydenta Bydgoszczy i Enei o porozumienie oraz „zapewnienie skutecznego oświetlenia terenów spółdzielczych oraz pozostałych w dotychczasowym układzie”. Jednocześnie spółdzielcy poprosili Eneę o zaproponowanie warunków umowy dla miasta, a do czasu uzyskania porozumienia zachowania dotychczasowych zasad utrzymania oświetlenia.
– Podjęliśmy decyzję o powołaniu zespołu prawników naszych spółdzielni, którzy na ewentualność braku porozumienia będą rozważać możliwości rozstrzygnięcia sporu na drodze sądowej – podkreśla związek rewizyjny. I dodaje, że termin wprowadzenia „dodatkowych obciążeń finansowych dla mieszkańców spółdzielni” jest niekorzystny z uwagi na stan epidemii. Spółdzielcy planują też kolejne spotkania w ramach związku rewizyjnego oraz dalsze działania.
- Posłowie Bogucki i Schreiber przekonują: Sytuacja finansowa samorządów nie uległa zmianie - 11 grudnia 2024
- Konfederacja z rózgą dla rządu Tuska. „Tłuste koty PiS-u zostały zamienione na tłuste koty KO i PSL” - 11 grudnia 2024
- Sztuka wychodzi z Politechniki. Uczelnia nawiązała współpracę z III LO - 11 grudnia 2024