Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Sprawa hodowli zwierząt w Dobrczu trafi do sądu. Przygotowano akt oskarżenia

Dodano: 21.07.2017 | 09:00

Małżeństwu grozi do 8 lat pozbawienia wolności.

Na zdjęciu: Zwierzęta przebywające w hodowli znajdowały się w złym stanie psychofizycznym.

Fot. Stowarzyszenie "Pogotowie dla Zwierząt"

W piątek do Sądu Okręgowego w Bydgoszczy wpłynie akt oskarżenia przeciwko Izabeli Ch.-g i Romanowi G., czyli właścicielom hodowli zwierząt w Dobrczu. Małżeństwu grozi do 8 lat pozbawienia wolności.

Przypominamy, że sprawa dotycząca makabrycznych warunków w hodowli rasowych psów i kotów pod Bydgoszczą wyszła na jaw na początku lutego br. Informacja o tym, że zwierzęta mogą być przetrzymywane w złych warunkach, dotarła do członków Stowarzyszenia „Pogotowie dla Zwierząt”. Zgłosiły się do nich osoby, które nabyły psy z tej hodowli. Członkowie stowarzyszenia złożyli zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, a następnie wspólnie z policjantami, biegłym i lekarzem weterynarii wkroczyli na teren posesji. W trzech pomieszczeniach znajdowało się ponad 170, które przebywały w brudnych i za małych klatkach. [CZYTAJ WIĘCEJ] 

Śledztwo w tej sprawie, prowadzone przez Prokuraturę Rejonową Bydgoszcz-Północ, trwało sześć miesięcy i miało zasięg ogólnopolski. Wśród poszkodowanych są osoby nie tylko z Bydgoszczy i regionu. W sumie zgłosiło się 27 osób pokrzywdzonych z całego kraju.

W przygotowanym akcie oskarżenia pojawia się łącznie 28 zarzutów. Dotyczą one głównie wyłudzenia pieniędzy od pokrzywdzonych w zakresie sprzedaży im zwierząt w złej kondycji psychofizycznej oraz znęcania się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem. – Nad 152 psami i 52 kotami – wylicza prok. Adam Lis z Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Północ. Małżeństwo częściowo przyznaje się do winy, lecz zaledwie w niewielkim stopniu. – Mówią, że prowadzili tę działalność, ale nie oszukiwali oraz nie znęcali się nad zwierzętami – wyjaśnia prok. Lis.

Oskarżone małżeństwo w lutym trafiło do tymczasowego aresztu i wciąż się w nim znajduje. Na pewno będzie tam do 15 sierpnia. – O ewentualnym przedłużeniu będzie decydował sąd – mówi prok. Lis. Grozi im kara do 8 lat pozbawienia wolności.

Justyna Torzewska