Światełko w tunelu? Nowy właściciel może przejąć siatkarskiego Chemika
Dodano: 31.05.2019 | 10:38Szymon Fiałkowski | s.fialkowski@metropoliabydgoska.pl
Na zdjęciu: Wojciech Jurkiewicz przez dziewięć sezonów był siatkarzem Chemika. Teraz kierowane przez niego Stowarzyszenie Bydgoskiej Siatkówki może przejąć większościowy pakiet akcji klubu.
Fot. Stanisław Gazda / archiwum
Siatkarski Chemik przystąpi w sezonie 2019/2020 do rozgrywek PlusLigi. Wiele wskazuje na to, że niebawem w klubie może dojść do kolejnej rewolucji.
Ta ma nastąpić w strukturze organizacyjnej. Bo nie jest tajemnicą, że w ciągu dwóch ostatnich sezonów zamiast o wynikach sportowych drużyny znacznie więcej mówiono o tym, co się dzieje wokół klubu, a sytuacja była momentami niezwykle trudna, jak choćby pojawiający się przed sezonem 2018/2019 temat sprzedaży miejsca w PlusLidze.
Sezon 2017/2018 siatkarze bydgoskiego klubu zakończyli na piętnastym miejscu, zaś miniony – na dwunastym. Temat przyszłości klubu stanął na czwartkowym posiedzeniu miejskiej komisji sportu. Prezes Łuczniczki Bydgoszcz S.A. (spółka zarządzająca Chemikiem w PlusLidze) Janusz Zacniewski mówił szczegółowo o sytuacji w klubie. – W tym sezonie więcej zajmowały nas sprawy pozasportowe, problemy finansowe dotknęły nasz klub bardzo wyraźnie, dzięki pomocy miasta są one częściowo rozwiązane – zaczął. Jednak chwilę potem wyjawił, że niebawem może dojść do kolejnej zmiany właściciela akcji klubu. Jeszcze w trakcie poprzedniego sezonu zostało zawiązane Stowarzyszenie Siatkówki Bydgoskiej, na czele którego stoi były siatkarz i kapitan zespołu Wojciech Jurkiewicz, a w jego skład wchodzą przedstawiciele bydgoskiego biznesu i firm wspierających klub.
Są oni zainteresowani przejęciem akcji klubu, trwają cały czas rozmowy na temat sprzedaży akcji
– precyzował Zacniewski. Podkreślił przy tym, że sytuacja wokół Chemika sprawiła, że część zawodników ze składu w minionym sezonie nie zdecydowała się na podpisanie w klubie nowych kontraktów, a i ci nowo pozyskani do pewnego momentu również mieli wątpliwości. Prezes spółki nie ukrywał, że klub przy chęci pozyskania nowych sponsorów ma utrudnioną sytuację. – Jest ona spowodowana tą sytuacją z ubiegłego roku, gdy była próba wyprowadzenia męskiej siatkówki z Bydgoszczy, a wszyscy boją się, że zostanie ona wyprowadzona. Nie ma takiego zagrożenia – dodał i przyznał, że zgodnie z umową z ratuszem zmieniony został statut spółki, zgodnie z którym klub wszystkie domowe mecze będzie rozgrywał w Bydgoszczy. Zapewnił, że zespół zgodnie z planem wystartuje w nadchodzącym sezonie w PlusLidze.
Od najbliższego poniedziałku (3 czerwca), klub ma zacząć ujawniać nazwiska nowo pozyskanych zawodników. – Budując skład zwracaliśmy uwagę na to, aby powrócili do nas gracze, którzy byli naszymi wychowankami – przyznał radnym Janusz Zacniewski. Wiadomo też, że zespół poprowadzi Przemysław Michalczyk, który w dwóch ostatnich sezonach był asystentem Jakuba Bednaruka. Już wcześniej informowaliśmy, że na liście życzeń klubu byli m.in. Stephane Antiga (ten zdecydował się podpisać umowę z brązowym medalistą Ligi Siatkówki Kobiet Developresem SkyRes Rzeszów), czy Andrzej Kowal, który objął beniaminka PlusLigi Ślepsk Suwałki.
Radny Jerzy Mickuś dopytywał Zacniewskiego o bieżącą sytuację w klubie i to, jakie są plany spółki na najbliższy czas. – Spółka ma jeszcze zobowiązania, w najbliższym czasie zadłużenie spółki zostanie spłacone – odpowiedział prezes Łuczniczki Bydgoszcz S.A. i przypomniał, że obowiązuje dwustronna umowa między miastem, Polską Ligą Siatkówki i klubem o spłacie zobowiązań przez ligę. Przekazał również, że zawodnicy wszystkie wypłaty otrzymali na bieżąco. O planach spółki Zacniewski mówił enigmatycznie: – Pierwszym planem jest to, by wspólnie ze stowarzyszeniem ściągnąć jak najwięcej biznesu. Chcemy firmom pokazać, że można się promować poprzez sport – powiedział. Przytoczył również dane z badań wartości medialnej, jakie przeprowadza Polska Liga Siatkówki poprzez firmę zewnętrzną Deloitte.
Do grudnia 2018 roku nasze mecze obejrzało ponad milion osób. To duże wartości medialne
– zwrócił uwagę. Nadmienił też, że dwie firmy: Belma i Nitro-Chem drastycznie się ograniczyły w kwestiach związanych z finansowaniem sportu. – Wyraźnie widać, że prezesi tych firm nie widzą potrzeby inwestowania w społeczności lokalne – zaznaczył i dodał, że gdy sponsorem tytularnym klubu była marka Delecta, to była drugą marką spożywczą zaraz po Coca-Coli.
Na zakończenie Zacniewski mówił też o powodach odejścia niektórych zawodników. – Z Nikolą Kovaceviciem nie chcieliśmy podpisać nowego kontraktu, bo to zawodnik kontuzjogenny i chimeryczny. Potrafił podejść w trakcie meczu do trenera i poprosić o zmianę, sugerując że go boli. Adam Kowalski nie spełnił naszych oczekiwań. Pozostali zawodnicy odeszli głównie ze względów finansowych – nadmienił. Zakończył, że klub chciał, aby nadal grał w nim brazylijski rozgrywający Raphael Vinhedo Margarido, ale ten zdecydował się podpisać dwuletnią umowę z Jastrzębskim Węglem, w którym będzie zmiennikiem Niemca Lukasa Kampy.