Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Taki był 2019 rok w koszykówce. Enea Astoria wróciła do elity

Dodano: 31.12.2019 | 00:05

Podsumowanie 2019 roku w gronie bydgoskich drużyn koszykarskich.

Na zdjęciu: Koszykarze Enea Astorii na razie wygrali cztery mecze w Energa Basket Lidze.

Fot. Szymon Fiałkowski

Trzynaście – tyle lat czekali kibice bydgoskiej męskiej koszykówki na to, aby Astoria ponownie zagrała w najwyższej klasie rozgrywkowej. W 2019 roku, ich marzenie spełniło się.

– Gratulacje będę mógł przyjąć dopiero w półfinale – mówił nam prezes Enea Astorii Bartłomiej Dzedzej w wywiadzie, który przeprowadziliśmy przed rozpoczęciem fazy play-off I ligi. A w niej, „Asta” najpierw łatwo poradziła sobie z Biofarm Basketem Poznań, a później w półfinale stoczyła dramatyczny i zacięty bój z Rawlplug Sokołem Łańcut, który rozstrzygnął się dopiero w piątym meczu. W finale czekał faworyt – Śląsk Wrocław. – My możemy, Śląsk musi – takie głosy najczęściej słychać było z bydgoskiego obozu przed rozpoczęciem tej rywalizacji. Bo to wrocławianie – wielokrotny mistrz kraju, uczestnik Euroligi był zdecydowanym faworytem, ale bydgoszczanie zaskoczyli rywali. Na Dolnym Śląsku wygrali dwukrotnie, a przed własną publicznością przy ogłuszającym dopingu kompletu – półtora tysiąca widzów postawili kropkę nad i. Wygrali 86:77, a to oznaczało jedno – „Asta” po trzynastu latach przerwy powraca do najlepszych.

Głębia składu, wyrównany zespół i chyba większa determinacja ze strony moich zawodników

– wyliczał Grzegorz Skiba, gdy pytaliśmy o go o to, co było kluczem do triumfu Astorii w finałowej rywalizacji z wrocławianami. Awans do elity sprawił jednak, że na ławce trenerskiej beniaminka trzeba było dokonać roszady. Sam Skiba jasno przyznał, że nie jest jeszcze gotowy do samodzielnej pracy w Energa Basket Lidze, jednak o rozstaniu z „Astą” nie było mowy. Wraz z Hubertem Mazurem pozostali w roli asystentów szkoleniowca, a tym został Artur Gronek. Kiedyś mistrz Polski ze Stelmetem Zielona Góra, a ostatnio pracujący w Polpharmie Starogard. Teraz ma za zadanie sprawić, aby beniaminek z Bydgoszczy jak równy z równym toczył boje w elicie. Równolegle, działacze klubu zaczęli budować skład na nowy sezon. I trzeba im oddać, że na rynku transferowym byli niezwykle aktywni. Owszem, jeszcze przed startem ligi kontrakt rozwiązał JP Prince, który miał być kreatorem gry, ale równolegle pozyskano innych ciekawych zawodników. „Astę” wzmocnili choćby Amerykanie AJ Walton, Adam Kemp i Kris Clyburn, a także krajowi gracze: Mateusz Zębski, Michał Nowakowski, Michał Krasuski, ale przede wszystkim Michał Chyliński. Wychowanek wrócił do domu po grze m.in. w Anwilu Włocławek, Stali Ostrów czy ligach zagranicznych. Oprócz zmian kadrowych kluczowe było również przedłużenie umowy sponsorskiej z firmą Enea, która jest nadal sponsorem tytularnym oraz pozyskanie grona innych partnerów. „

Asta” zaczęła sezon od wygranych na wyjeździe ze Stalą Ostrów i Legią Warszawa, ale brakowało zwycięstw we własnej hali. W Immobile Łuczniczce bydgoski zespół przegrał dwa derbowe pojedynki: z Polskim Cukrem Toruń i Anwilem Włocławek. Żałowano zwłaszcza tego drugiego spotkania, w którym bydgoszczanie prowadzili w samej końcówce meczu. Potem w Bydgoszczy wygrały jeszcze wspomniany Stelmet, Asseco Arka Gdynia czy MKS Dąbrowa Górnicza. Przełamanie nastąpiło dopiero w grudniu, kiedy podopieczni trenera Gronka pokonali PGE Spójnię Stargard. Warto jednak wspomnieć, że do początku grudnia zespół musiał radzić sobie bez Michała Chylińskiego, który w Warszawie jeszcze przed początkiem pojedynku z Legią doznał urazu, a następnie przeszedł zabieg, po którym pauzował kilka tygodni. Astoria miała problem z przestojami w grze, które były widoczne choćby w przegranych meczach w Radomiu czy domowym z MKS-em Dąbrowa. Końcówka roku nie była udana dla „Asty”. Bydgoski zespół w dramatycznych okolicznościach przegrał ze Śląskiem Wrocław i GTK Gliwice. Na razie bilans to pięć wygranych i dziewięć porażek, co daje Astorii jedenaste miejsce w tabeli. W Bydgoszczy wierzą jednak, że 2020 rok będzie jeszcze lepszy, a „Asta” jeszcze nie raz zaskoczy czołówkę ligi.

Artego
Tak dobry 2019 rok nie był z kolei dla żeńskiego zespołu. Artego tylko raz od 2013 roku (poprzednio w sezonie 2016/2017) nie zdobyło medalu mistrzostw kraju. Ten moment nastąpił na początku kwietnia. Bydgoskie koszykarki przegrały wówczas 70:77 we Wrocławiu ze Ślęzą w czwartym meczu ćwierćfinału, który przegrały 1:3, a to oznaczało koniec sezonu. Sezonu, który dla bydgoskiej drużyny był srogim rozczarowaniem. Bo to nie tylko porażka w walce o medale w lidze, to także wysoka przegrana w półfinale rozgrywanego w styczniu we własnej hali turnieju finałowego Suzuki Pucharu Polski z CCC Polkowice 45:78 i wreszcie odpadnięcie w fazie play-off Pucharu Europy FIBA już w pierwszej rundzie.

Nic więc dziwnego, że w drużynie doszło do dużego przemeblowania kadry. Po sezonie pożegnano się z: Agnieszką Szott-Hejmej, Julie McBride, Tamarą Radocaj, Alexis Hornbuckle, Ziomarą Morrison i Draganą Stanković. Serbkę w Bydgoszczy chciano zatrzymać, jednak ta zdecydowała się przenieść do tureckiego Galatasaray. W ich miejsce, włodarze Artego zakontraktowali m.in. Briannę Kiesel, Litwinkę Laurę Miskiniene (znaną z występów w Enerdze Toruń pod nazwiskiem Svaryte), Karinę Michałek (wcześniej Szybała), Edytę Faleńczyk czy Shante Evans, a po sezonie gry w lidze rosyjskiej do Artego powróciła Jennifer O’Neill. – Mam nadzieję, że miniony sezon, który zakończyliśmy bez medalu, będzie jedynym – mówił na prezentacji składu trener Tomasz Herkt.

Bydgoski zespół na razie w lidze spisuje się bardzo dobrze, zajmując trzecie miejsce w tabeli. Bydgoszczankom udało się też awansować do fazy play-off Pucharu Europy FIBA, w której pokonały w pierwszym meczu rumuńskie ACS Sepsi (rewanż 9 stycznia). Problemem nadal jest jednak wąski skład, bo trener Herkt musi radzić sobie z siódemką zawodniczek. Kontuzjowane są bowiem zarówno Faleńczyk, jak i Evans, co znacznie utrudnia sytuację kadrową. A tylko w styczniu przed Artego aż sześć pojedynków – trzy ligowe, rewanż w Pucharze Europy i ewentualny mecz 1/8 finału tych rozgrywek oraz bój w Pucharze Polski.

Szymon Fiałkowski