Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

To jest naprawdę ważne dla bydgoszczan. Pięć tematów, które powinny być głównym motywem kampanii wyborczej

Dodano: 29.01.2018 | 10:36

O czym powinni mówić lokalni politycy podczas kampanii przed wyborami samorządowymi?

Na zdjęciu: Radni Prawa i Sprawiedliwości z pewnością będą bardzo aktywni w kampanii wyborczej. W krytyce prezydenta Bruskiego może ich wspierać m. in. Konstanty Dombrowicz.

Fot. Sebastian Torzewski

Trwają przygotowania do wyborów samorządowych. Ratusz promuje inwestycje i zmienia strategiczne dokumenty miasta, by utrzymać wizerunek Rafała Bruskiego jako wielkiego budowniczego. Coraz aktywniejsi są też przedstawiciele opozycji, którzy poza krytyką obecnej władzy przedstawiają też swoje pomysły na ożywienie miasta.

Aktualna sytuacja polityczna w kraju sprawia, że z obawą spoglądam na to, co może wydarzyć się przed jesiennymi wyborami. Będą one przeglądem wojsk i pokazem siły przed przyszłoroczną elekcją do parlamentu. Bydgoska kampania może być całkowicie zdominowana przez tematy narzucone z warszawskich centrali. Wielu kandydatów na radnych będzie błyszczeć przy lokalnych parlamentarzystach, wierząc w to, że zyskają tym ruchem więcej głosów. Czekają nas codzienne konferencje, szarpanina w mediach społecznościowych i przekonywanie do swoich racji.

W wojnie polsko-polskiej ginie jednak interes Bydgoszczy. Wciąż zmagamy się z wieloma problemami i nie znamy jasnej wizji miasta na najbliższe lata. Przez osiem lat prezydent Bruski nie rozwiązał wielu sporów i zaniedbał parę istotnych kwestii. Od wielu lat część bydgoszczan domaga się ich częstego poruszania, dlatego powinny one stać się najważniejszymi motywami kampanii. By przedwyborcze miesiące nie były wyłącznie okresem prania brudów, zaprezentuję pięć tematów, które powinny przykuć największą uwagę samorządowców.

1. Kolej dojazdowa

Prezydent Rafał Bruski jest przeciwnikiem wykorzystywania bydgoskiego układu torowego jako systemu kolei dojazdowej, pełniącej również rolę kolei miejskiej. A szkoda, bo można na nim wiele ugrać. Odpowiednie skomunikowanie z ościennymi gminami byłoby idealnym przykładem działania Stowarzyszenia Metropolia Bydgoszcz, które na razie pełni rolę fasady prawdziwej metropolii. Idea kolei dojazdowej cieszy się poparciem najbardziej znanych bydgoskich społeczników, gdyż jej realizacja w wieloaspektowy sposób poprawiłby jakość życia i pozycje miasta – od zmniejszenia korków i smogu po możliwość pozyskiwania nowych pracowników. Z otoczenia prezydenta płyną jednak sygnały, że jest szansa na stworzenie niezależnego studium wykonalności wykorzystania sieci kolejowej – pytanie, kiedy to nastąpi? Sama idea jest też doskonałym tematem do debaty – zdaniem wielu typowa kolej miejska nie byłaby w ogóle opłacalna, natomiast koncepcja kolei dojazdowej wymaga porozumienia z trudnym i sceptycznie nastawionym nie tylko do Bydgoszczy, ale i do samej kolei partnerem – czyli urzędem marszałkowskim.

2. Nowa taryfa biletowa i rozwój komunikacji publicznej

System kolei dojazdowej mógłby być uzupełnieniem dla tradycyjnej komunikacji miejskiej – zwłaszcza na odcinku między Fordonem a Osową Górą. Tak odważne pomysły na integrację różnych środków komunikacji padają jedynie w dyskusjach społeczników. Lokalni politycy mówią dużo o transporcie publicznym, ale ich słowa rzadko zamieniają się w czyny. Obecna władza boi się postawić na rozwój komunikacji kosztem ograniczeń w ruchu dla transportu indywidualnego. “Sieć na pięć” wciąż bardziej zasługuje na dwa na szynach – poczynając od częstych awarii, podejścia serwisu taboru do wykonywanej pracy po powtarzany jak mantrę tekst “ZDMiKP nie planuje wprowadzać zmian w rozkładzie jazdy”. Nadzieję przynosi zapowiadana na wiosnę rewolucja w taryfie biletowej – trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że czasówki wprowadzimy jednak o kilka lat za późno. W kampanii warto położyć nacisk na brak spójnej wizji rozwoju transportu publicznego, kiepską komunikację wielu rejonów miasta z Parkiem Przemysłowym, przyczyny braku jakichkolwiek korekt w rozkładach czy faktyczny stan utrzymania taboru tramwajowego.

3. Urbanistyka Bydgoszczy

Debaty i konsultacje w sprawie zagospodarowania nabrzeży (bardzo dobrze, że w końcu takie inicjatywy mają miejsce) jeszcze bardziej spolaryzowały zwolenników zagęszczania centrum i tych, którzy preferują niższą i mniej intensywną zabudowę. Jako przedstawiciel pierwszego obozu podpisuję się pod licznymi stwierdzeniami, że ankieta dotycząca otoczenia Brdy była napisana tak, by preferować ograniczenie realizacji nowych budynków. O co można kruszyć kopie przed wyborami? Przede wszystkim o to, dlaczego w pewnych miejscach wysokość zabudowy jest wciąż ograniczana, dlaczego wciąż powstają budynki niespójne z otoczeniem, jak kreować strefy piesze w centrum i czy potrzebujemy “city” między hurtowniami na Bydgoszcz Wschód, zamiast ożywić Śródmieście. Osobna kwestia to widoczny brak podstawowej wiedzy urbanistycznej wśród naszych radnych (czego dowodzą głosy radnych PiS o “sprzedawaniu samochodów” czy stawiania po stronie deweloperów przy okazji głosowania nad planem zagospodarowania dla okolic Rywala) oraz samych mieszkańców, tęskniących za Kaskadą i sprzeciwiających się wszelkim inwestycjom, często z niezwykle irracjonalnych powodów.

4. Bieżące utrzymanie

W Bydgoszczy chwasty na bulwarach rosną przez lata, a odśnieżanie i skuwanie lodu (ostatnio niezwykle gorący temat) to czynność rzadko spotykana. Publikacje o zniszczeniach, niedoróbkach i czy awariach są codziennością. Bez szumu w mediach ciężko o załatwienie z pozoru błahych spraw, jak ustawienie koszy na śmieci czy zakup myjki czyszczącej chodniki na Mostowej.

Najbardziej widoczny jest brak nie tylko należytej dbałości o miasto, ale też specjalnego wydziału, która mógłby odbierać wszelkie możliwe zgłoszenia od bydgoszczan. Daleko nam do “kultury jakości”, skoro oszczędzamy na codziennych, prostych pracach.

5. Jakość elit miasta

Polityka to gra interesów, w której ogromną rolę odgrywają wpływy czy wzajemne koneksje. Doceniana jest także jedność ponad wszelkimi podziałami w sprawach dotyczących dobra miasta. Dzięki tej taktyce w ostatnich latach na arenie ogólnopolskiej nastąpił wzrost pozycji Torunia. Bydgoscy politycy zbyt często przedkładają interes własnych ugrupowań politycznych nad interesem bydgoszczan, czego skutki widzimy cały czas. Warto jednak dostrzec słabość nie tylko samorządowców, ale też przedstawicieli nauki, kultury czy lokalnego biznesu. Skupienie na swoich korzyściach, lansowanie się i tworzenie towarzyskich koterii nie przynosiło pozostałym bydgoszczanom większych korzyści. Bydgoskich VIPów nie interesował podupadający wygląd miasta, zmieniające się trendy urbanistyczne czy odpływ młodych mieszkańców do większych ośrodków. Dziś osobami, które bardziej zasługują na miano elit są społecznicy, łączący swoją pracę z aktywnością na debatach czy działaniami na rzecz poprawy jakości przestrzeni miejskiej. Wybory mogą pokazać, na ile politycy będą w stanie współpracować ze sobą w najważniejszych bydgoskich sprawach oraz czy chcą wsłuchać się w postulaty strony społecznej. Gdyby przykładowo przedstawiciele ZDMiKP zaczęli realizować pomysł doświetlania przejść dla pieszych czy dopracowali działanie systemu informacji pasażerskiej, krytyka ich działań byłaby znacznie rzadsza, a nawet zasłużyliby w końcu na jakąś pochwałę.