TOP 5: Najgorsze transfery Polonii Bydgoszcz
Pięć najgorszych ruchów Polonii Bydgoszcz na rynku transferowym w XXI wieku.
1/6
Z początkiem listopada rozpoczął się okres transferowy w polskich ligach żużlowych. Na razie Polonia Bydgoszcz nie ściągnęła jeszcze żadnego zawodnika, więc przyglądamy się ruchom z poprzednich lat. Wczoraj przedstawiliśmy ranking pięciu najlepszych transferów klubu w XXI wieku, a dziś prezentujemy zestawienie największych wpadek w obecnym stuleciu. Pod uwagę wzięliśmy zawodników ściągniętych z innych drużyn lub tych, dla których Polonia była pierwszym klubem w Polsce.
Nieudanych ruchów transferowych Polonii w ostatnich latach można znaleźć wiele. Na potęgę kontraktowani byli zawodnicy, którzy pojechali w jednym czy dwóch meczach i nic nie wnieśli. Tak było z Daniłem Iwanowem, Lasse Bjerre czy ostatnio Linusem Ekloefem. Po nich jednak trudno było się dużo spodziewać, zaś żużlowcy z wybranej przez nas piątki mieli stanowić ważny element drużyny.
2/65. Artiom Łaguta
Przyszedł do Polonii w 2012 roku jako jeden z największych talentów w światowym żużlu. 22-letni wówczas zawodnik miał za sobą udane występy w I-ligowym Daugavpils, a także solidny debiutancki sezon w Ekstralidze w barwach Włókniarza. Rok wcześniej zebrał też doświadczenie startując w cyklu Grand Prix. W Polonii się jednak nie sprawdził.
Młodszy brat Grigorija wystąpił w 13 meczach i ze średnią 1,208 był najgorszym z regularnie jeżdżących zawodników Polonii. Po roku w Bydgoszczy odszedł do Tarnowa i od tego czasu jeździ w granicach średniej dwóch punktów na bieg. W przyszłym roku po raz drugi spróbuje sił w Grand Prix.
3/64. Craig Cook
Najnowsza historia z opisanych w zestawieniu. Brytyjczyk w tym roku prezentował się naprawdę dobrze, został mistrzem swojego kraju, a w dalszej części sezonu wywalczył awans do Grand Prix. W czerwcu podpisał kontrakt w Polonii, który jednak nie gwarantował mu startów. Po udanym występie w Drużynowym Pucharze Świata miał przyjechać do Rzeszowa na niezwykle ważny mecz bydgoszczan ze Stalą. Jak później tłumaczył Władysław Gollob, klub załatwił kwestie formalne oraz opłacił hotel i licencję. Na dwa dni przed spotkaniem Cooka zaczął jednak kusić ROW Rybnik, który gwarantował starty w Ekstralidze i lepsze zarobki. 30-latek podziękował więc Polonii.
4/63. Simon Stead
W 2007 roku Polonia pierwszy raz w swojej historii spadła do I ligi. Działaczom udało się jednak zbudować niezwykle silny zespół jak na tę klasę rozgrywkową. Zatrzymano Emila Sajfutdinowa, Andreasa Jonssona, Rafała Okoniewskiego, Krzysztofa Buczkowskiego, Jonasa Davidssona i Marcina Jędrzejewskiego, a do zespołu dołączyli Christian Hefenbrock i Simon Stead. Obaj jednak jeździli słabo, lecz z tego duetu to Brytyjczyk zaprezentował się gorzej. Dostał więcej szans, ale w 19 biegach aż 11 razy nie zapunktował.
Stead już po swoim drugim wyścigu na Sportowej usłyszał serię nieprzyjemnych okrzyków i po sezonie nikt nie myślał, aby ponownie go zakontraktować. W trakcie sezonu jego i Hefenbrocka zastąpił ściągnięty ku uciesze kibiców Jacek Gollob, a Polonia bez problemu wróciła do Ekstraligi.
5/62. Tomasz Chrzanowski
Przyszedł do Polonii w 2009 roku po kilku bardzo dobrych sezonach w Ekstralidze i na jej zapleczu. W Polonii wychowanek Apatora sobie jednak nie poradził. Był najsłabszym z seniorów, choć Polonia nieco szczęśliwie ukończyła rozgrywki na czwartym miejscu.
Chrzanowski po roku w Bydgoszczy przeniósł się do Grudziądza, w którym przez dwa lata dobrze jeździł w I lidze. Później raz jeszcze spróbował swoich sił w Ekstralidze, ale w barwach Wybrzeża Gdańsk ponownie nie zachwycił.
6/61. Greg Hancock
W sezonie 2013 był najlepszym zawodnikiem Polonii, ale mimo to nikt nie był zadowolony z jego postawy. Średnia biegopunktowa 2,0 to jak na Amerykanina przeciętny wynik, w dodatku gdy weźmie się pod uwagę, że wystartował w zaledwie 13 meczach. Gdy spadek był już przesądzony, klub – aby zaoszczędzić – nie korzystał z usług Hancocka.
Sprawa nieudanego transferu Amerykanina ciągnęła się jednak za klubem długo po spadku do I ligi. Hancock miał bowiem aneks w umowie zakładający, że jego wynagrodzenie nie zostanie obcięte, nawet jeśli spadnie w rankingu indywidualnym. Zapis miał być sporządzony już po podpisaniu umowy i utajniony przed GKSŻ. Żużlowiec nie dostał części pieniędzy i pozwał klub. Trybunał Polskiego Związku Motorowego uznał, że wynagrodzenie się nie należy, ale Amerykanin nie zamierzał odpuszczać i na początku 2017 roku odwołał się do Sądu Okręgowego.
Zdjęcia: wikipedia (CC), orzel.lodz.pl
ZOBACZ RÓWNIEŻ:
Autor: Sebastian Torzewski
Autor: