Tramwaj zwany niepożądaniem. Pat w sprawie inwestycji na Babiej Wsi trwa w najlepsze
Dodano: 04.10.2021 | 07:45Eryk Dominiczak | e.dominiczak@metropoliabydgoska.pl
Na zdjęciu: Nazwa spółki Projekt B29 z Radzymina na tablicy informacyjnej to jedyny jak na razie ślad nowego (przyszłego) inwestora Nordic Astrum na Babiej Wsi.
Fot. Szymon Fiałkowski
Pomimo upływu kolejnych miesięcy nadal nie wiadomo, kiedy rozpoczną się prace przy odtwarzaniu torowiska biegnącego wzdłuż ulicy Babia Wieś. Paradoksalnie natomiast wiadomo, kiedy się zakończą – najpóźniej w grudniu 2023 roku. Podanie analogicznych terminów dla budowy Nordic Astrum ciągle pozostaje w sferze domysłów.
W listopadzie miną cztery lata od tąpnięcia na Babiej Wsi, w efekcie którego wstrzymano roboty budowlane przy wznoszeniu 50-metrowego wieżowca. W marcu przyszłego roku miną z kolei cztery lata, odkąd przez tę część miasta nie kursują tramwaje. I wszystko wskazuje na to, że liczniki tych przerw będą biły nadal. W przypadku obu inwestycji w dalszym ciągu jest bowiem znacznie więcej pytań niż odpowiedzi.
Gdy w lutym opisywaliśmy sytuację z uszkodzoną skarpą tramwajową, Zarząd Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej deklarował, że rozmowy w sprawie jej wzmocnienia i ponownego posadowienia torowiska na Babiej Wsi będą prowadzone z konsorcjum odpowiedzialnym za rozbudowę ulicy Kujawskiej. Na zlecenie firmy Tor-Krak (odpowiedzialnej za część torową inwestycji) w mieszkaniach sąsiadujących z torami odbyły się nawet wizje lokalne. Ale na tym aktywność wykonawcy się zakończyła. Ulica Kujawska została oddana do użytku (choć nadal prowadzone są prace naprawcze, między innymi przy zatoce przystankowej na wysokości kościoła garnizonowego), podkłady i tłuczeń leżą zmagazynowane w rejonie przystani klubów wioślarskich, ale nic nie zapowiada rychłego rozpoczęcia prac na niespełna 200-metrowym odcinku. Jak ustaliliśmy, negocjacje ze wspomnianym konsorcjum zostały bowiem zawieszone. – Powodem były bardzo wysokie koszty wykonania torowiska podane przez wykonawcę – mówi nam Tomasz Okoński, rzecznik ZDMiKP. O jaką kwotę chodzi – tego jednak nie podaje.
Na horyzoncie pojawiła się natomiast – jak twierdzą drogowcy – kolejna przeszkoda dla rozpoczęcia prac na Babiej Wsi. Wątpliwości do tego terenu zgłosiły bowiem Miejskie Wodociągi i Kanalizacja. A konkretnie – stanu technicznego kolektora kanalizacji sanitarnej, który przyjmuje ścieki przemysłowe odprowadzane przez zakłady z północnej części Bydgoszczy. MWiK planuje w tym miejscu przeprowadzić badania geologiczne. – Czekamy na wyniki tego geooperatu – zaznacza Okoński. Dopiero na jego podstawie ma być przygotowany kalendarz dla odbudowy torowiska i ogłoszony przetarg.
ZDMiKP obliguje jeden termin – zakończenia robót. W związku z dofinansowaniem z Unii Europejskiej uzyskanym na rozbudowę Kujawskiej konieczne jest przywrócenie ruchu na Babiej Wsi do końca 2023 roku. Do tego czasu miasto (a w jego imieniu drogowcy) muszą bowiem rozliczyć projekt w ramach perspektywy unijnej 2014-2020. Potwierdził to zresztą na ostatniej sesji rady miasta, która odbyła się w minioną środę, zastępca prezydenta Bydgoszczy Mirosław Kozłowicz.
W zasadzie przesądzone jest, że za nowe torowisko zapłacą wyłącznie bydgoszczanie. Jak już informowaliśmy, prokuratura nie dopatrzyła się w działaniach pierwszego inwestora – czyli Nordic Development (ani wykonawcy – firmy Erbud) naruszeń prawa. Co więcej, jeszcze w ubiegłym roku Wojewódzki Sąd Administracyjny w Bydgoszczy uchylił decyzje zarówno powiatowego, jak i wojewódzkiego inspektora nadzoru budowlanego nakazujące deweloperowi wykonanie palowania skarpy tramwajowej celem jej wzmocnienia. Decyzja się uprawomocniła.
Zarząd dróg nie złożył więc – choć początkowo to zapowiadał – pozwu o odszkodowanie za uszkodzenie skarpy i sąsiednich terenów (między innymi nawierzchni ulicy Babia Wieś), domaga się jednak zwrotu kosztów poniesionych na uruchomienie komunikacji zastępczej po zawieszeniu kursowania tramwajów (od marca 2018 roku). Przypomnijmy, że kwota bazowa to niespełna 200 tysięcy złotych. Z lakonicznych odpowiedzi od Tomasza Okońskiego wynika, że postępowanie sądowe znajduje się „w toku”. Tyle że prezes Nordic Development Mirosław Wierzbowski w rozmowie z nami przekonuje, że o sprawie sądowej… nic nie wie. – Już dwa lata temu odrzuciliśmy te roszczenia, uważając je za bezzasadne. Od tamtej pory nic się nie zmieniło – podkreśla. W piątek poprosiliśmy więc ZDMiKP o doprecyzowanie, jaka jest sygnatura sprawy przeciwko deweloperowi. Jako że tego dnia prawnicy drogowców byli niedostępni, odpowiedzi mamy otrzymać w rozpoczętym właśnie tygodniu.
Znaki zapytania nadal znajdują się przy dwóch kolejnych pozycjach – startu i finiszu budowy Nordic Astrum. W kwietniu za 13,5 miliona złotych działki od zadłużonego Nordic Development kupiła – w drodze licytacji komorniczej – mało znana spółka Projekt B29 z Radzymina (zrobiła to zresztą drugi raz; za pierwszym razem, w 2019 roku, transakcję unieważniono). Od tamtej pory minęło jednak blisko pół roku, a jedynym śladem nowego inwestora jest jego nazwa na tablicy informacyjnej znajdującej się na placu wstrzymanej budowy. Dlaczego? – Nadal nie ma prawomocnego potwierdzenia sprzedaży. Pani referendarz, która za to odpowiada, jest bardzo dociekliwa. A w dodatku na zmianę jest na urlopie lub zwolnieniu lekarskim. Teraz czekamy do 7 października, bo wówczas ma pojawić się w pracy – wylicza prezes Wierzbowski. I dodaje, że przez procedury (chodzi m.in. o zmianę siedziby jednego z wierzycieli) stracono pięć miesięcy sezonu budowlanego. Nowy inwestor – ustami prezesa Leszka Potentasa – wielokrotnie zapewniał, że – pomimo technologicznych utrudnień – budowę Nordic Astrum zamierza wznowić.
Działka pod budowę Nordic Astrum była elementem wymiany, której architektem był prezydent Rafał Bruski (zgodę na nią wydała jeszcze w 2013 roku rada miasta). Miasto w zamian za Młyny Rothera przekazało Nordic Development siedem działek na terenie Bydgoszczy. Dla żadnej z nich nie obowiązywał plan zagospodarowania przestrzennego. Wydane w 2016 roku dla działek po dawnym targowisku hurtowym na Babiej Wsi pozwolenie na budowę zostało oprotestowane przez grupę okolicznych mieszkańców. Wojewoda Mikołaj Bogdanowicz nie doszukał się jednak uchybień w działaniach bydgoskiego ratusza i decyzję o pozwoleniu na budowę podtrzymał. Roboty rozpoczęto latem 2017 roku, ale już w listopadzie tego roku – po wspomnianym tąpnięciu na skarpie – zostały zawieszone. Efektem obsunięcia się gruntu było nie tylko uszkodzenie samej skarpy czy pobliskiej jezdni, ale także prywatnego budynku przy ul. Babia Wieś 8.
- Brawurowa ucieczka ulicami i chodnikami miasta. Sprawca zmyślił historię o kradzieży auta - 28 kwietnia 2022
- Pijany motocyklista doprowadził do zderzenia w parku przemysłowym. Tragedia była o krok - 28 kwietnia 2022
- Zabytkowe kamienice w Bydgoszczy idą do renowacji. W tym roku tylko trzy - 28 kwietnia 2022