Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Trudny start do miękkiego lądowania. Czy Toruń pokryje część strat bydgoskiego lotniska?

Dodano: 08.11.2016 | 17:43
Rafał Bruski, Roman Jasiakiewicz

Obecnej sytuacji i przyszłości portu lotniczego w Bydgoszczy poświęcona była we wtorek specjalna sesja sejmiku województwa.

Na zdjęciu: Prezydent Rafał Bruski (z lewej) zapowiedział, że Bydgoszcz będzie pokrywała niemal jedną trzecią kosztów prowadzenia lotniska.

Fot. Eryk Dominiczak

Bydgoskie lotnisko chcą ratować wszyscy i prawie wszyscy podczas wtorkowej, nadzwyczajnej sesji sejmiku województwa powiedzieli to głośno. Zabrakło jedynie otwartej deklaracji prezydenta Torunia Michała Zaleskiego dotyczącej proporcjonalnego wspierania portu.

CZYTAJ TAKŻE: Nadzwyczajna sesja sejmiku województwa w sprawie Portu Lotniczego Bydgoszcz. Zobacz zapis relacji na żywo

Według propozycji marszałka Piotra Całbeckiego, samorząd województwa oraz dwie stolice regionu miałyby wziąć na swoje barki odpowiedzialność za finansowanie lotniska. I to w proporcjach znanych ze współpracy przy zamawianiu usług promocyjnych u Ryanaira – nieco ponad połowę środków zabezpiecza budżet regionu, 30 procent kosztów leży po stronie Bydgoszczy, a 17 procent – Torunia. Zdaniem Całbeckiego, rozwiązanie to pozwoliłoby uniknąć rozmycia odpowiedzialności za pokrywanie straty operacyjnej portu.

Co na to władze Bydgoszczy? Do tej pory ratusz twierdził, że zna sprawę jedynie z przekazów medialnych i propozycji marszałka nie komentował. We wtorek prezydent Rafał Bruski na własne uszy usłyszał tę koncepcję w sali sesyjnej urzędu marszałkowskiego. I od razu zapewnił, że miasto nad Brdą jest gotowe przyjąć propozycję sternika regionu. – To nasza powinność wynikająca z bycia stolicą regionu – podkreślał.

Identycznej deklaracji zabrakło ze strony prezydenta Michała Zaleskiego. Ten bowiem stwierdził, że „odpowiedzialność miasta powinna być adekwatna do liczby posiadanych udziałów”. A przypomnijmy, że Toruń dysponuje obecnie zaledwie 0,04 procent akcji PLB. – Objęliśmy je kilka lat temu, aby przeciąć spekulacje dotyczące utworzenia portu lotniczego w Toruniu – przypominał Zaleski.

Tyle że zdaniem bydgoskich radnych ważniejszym rozdziałem, niż historia, jest przyszłość lotniska. – Zabrakło kropki nad „i” ze strony prezydenta Zaleskiego – komentuje w rozmowie z nami Andrzej Walkowiak, radny klubu Prawo i Sprawiedliwość [PEŁNA ROZMOWA WKRÓTCE]. Zachowanie włodarza grodu Kopernika, jeszcze na sesji, skrytykował także Roman Jasiakiewicz, radny niezależny. – To dość osobliwe, że – mając tak niewielką liczbę udziałów – być graczem, i to w dodatku strategicznym – ironizował.

Czasu nie tylko na decyzje, ale przede wszystkim – ich realizację – jest niewiele. Marszałek Całbecki przypomniał bowiem, że pieniędzy na bieżące funkcjonowanie portu wystarczy do 8 grudnia, ewentualnie – do końca roku. Oznacza to, że marszałkowski plan musiałby być wdrażany niemalże natychmiast. Czy to możliwe, biorąc pod uwagę niejasne stanowisko Torunia (zdaniem toruńskich dziennikarzy, nadal żywy w tamtejszym magistracie jest pomysł promowania się w nazwie lotniska, choćby w materiałach promocyjnych)? – Nie spodziewam się nagłego przeformatowania w najbliższych kilkunastu dniach akcjonariatu, bo na sali usłyszeliśmy, że ma to być proces rozłożony w czasie. Marszałek będzie musiał więc znaleźć te pieniądze, bo nie wyobrażam sobie, żeby ogłosił upadłość spółki. To byłaby hańba dla regionu – nie ukrywa radny Walkowiak.

W ubiegłym roku strata operacyjna Portu Lotniczego Bydgoszcz wyniosła ponad sześć milionów złotych. Pokrywana była – podobnie jak w latach wcześniejszych – ze środków, którymi spółka dysponowała po przejęciu w 2010 roku udziałów od austriackiego inwestora – Meinl Airports International oraz z odpisów VAT po dokonanych inwestycjach.