Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Trzykrotnie próbowała pozbawić życia partnera. „Te osoby nie chciały współpracować”

Dodano: 30.08.2018 | 17:48

Do tych czynów doszło w 2016 i 2017 roku.

Na zdjęciu: Kamila J. nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że jedynie broniła się przed partnerem.

Fot. Szymon Fiałkowski

W bydgoskim Sądzie Okręgowym odbyła się kolejna rozprawa 30-letniej Kamili J. Kobieta jest oskarżona o trzy czyny, w tym usiłowanie zabójstwa swojego partnera.

W odstępie roku kobieta trzykrotnie próbowała pozbawić życia partnera. Najpierw w 2016 roku uderzyła go w głowę saperką, potem miała go uderzyć metalową popielnicą, a w lipcu 2017 sięgnęła po nóż kuchenny i zraniła go w klatkę piersiową i szyję. Śledczy postawili 30-latce trzy zarzuty: uszkodzenia ciała, ciężkiego uszkodzenia ciała oraz najpoważniejszy z nich: usiłowania zabójstwa. Kamila J. nie przyznaje się do winy i twierdzi, że przed mężczyzną się jedynie broniła.

Jednak partner kobiety również ma usłyszeć zarzut znęcania się nad Kamilą J. oraz wyczyszczenia jej konta bankowego, do czego się przyznał. Tę sprawę będzie rozpatrywał Sąd Rejonowy na rozprawie, którą wyznaczono na 19 września.

Podczas czwartkowej rozprawy, zeznania złożył jeden z policjantów, który jest dzielnicowym na Śródmieściu. – Była założona niebieska karta wobec rodziny J., ale te osoby w związku z tym nie chciały z nami współpracować. Byliśmy wzywani, a głównym problemem był alkohol – przyznał funkcjonariusz. Jak mówił, niebieska karta została założona ponad dwa lata temu. – Awantury w tej rodzinie zawsze były, gdy jej członkowie byli pod wpływem alkoholu – dodawał. Policjant przyznał, że pojawiał się wątek wniosku o przymusowe leczenie odwykowe zarówno kobiety, jak i jej partnera. – Te osoby potem nie uczęszczały na spotkania grupy roboczej, które organizowano na komisariacie lub w MOPS – zaznaczał. Dopiero po odczytaniu zeznań z toku śledztwa przez sędziego Wiesława Chabeckiego funkcjonariusz potwierdził, że wniosek o leczenie był skierowany tylko wobec Kamili J, która pod koniec procedury niebieskiej karty w ogóle nie skarżyła się na zachowanie partnera.

Mieszkanie przy ul. Gdańskiej, które zajmowali kobieta i jej partner było dzielone z innymi sąsiadami. – Pamiętam charakterystyczne rozmieszczenie lokalu, to jest wspólne drzwi z mieszkaniem sąsiadów – opisywał policjant i na zakończenie przyznał, że sąsiedzi narzekali na pozostawiane w korytarzu reklamówki, w których znajdowały się puste butelki i puszki po spożywanym alkoholu.

Jako świadek zeznawał także były partner kobiety, który był z nią w związku przez okres około dwóch lat. O zdarzeniu, do którego doszło w lipcu ubiegłego roku dowiedział się od koleżanki, kiedy wracał z zagranicy. – Kamila skarżyła mi się, że partner ją bił. Gdy przyjeżdżała do mnie, to miała siniaki na rękach i nogach oraz pod okiem – opowiadał. Mężczyzna zeznał, że ślady pobicia na ciele kobiety widział przynajmniej dwa-trzy razy, natomiast ona nie mówiła mu, w jaki sposób te obrażenia się na jej ciele pojawiły. – Nie mówiła nic, czemu partner ją bije – dodawał. Podkreślał też, że w związku z tymi zdarzeniami kontaktował się z jej matką, która na stałe mieszka w Niemczech. – Ta kobieta w ogóle jednak na to nie reagowała – mówił świadek. Jak podkreślał, między nim a obecnym partnerem 30-latki dochodziło do kłótni o kobietę. – Kłótnie były powodowane zazdrością o Kamilę – przyznał wprost i opisał jedną z takich sprzeczek. – On chciał mnie wyrzucić z domu, groził nożem (scyzorykiem), gdy umówiłem się z nią i byłem u niej w mieszkaniu. On był pod wpływem alkoholu, groził że ten scyzoryk mi wbije w ciało, jego ostrze kierował w moją stronę, ale te groźby kierował już na zewnątrz. Ja wyszedłem i zamknąłem furtkę, aby on nie wybiegł za mną. Świadek przyznał przed sądem, że nie chciał tego zdarzenia zgłaszać na policji, ale świadkiem zdarzenia miał być taksówkarz, który nawet nagrał całe zajście telefonem komórkowym.

Najwięcej opowiadał wezwany w tej sprawie partner kobiety. Przyznawał, że gdy on był w pracy, to kobieta potrafiła wychodzić z domu i spożywać alkohol, a on sam nie wiedział co się z nią dokładnie działo. – Tak się zaczęło dziać około dwa miesiące od momentu, kiedy ze sobą zamieszkaliśmy. Kiedy ona wypiła alkohol, wówczas „balowała”. Po jego spożyciu była agresywna. Raz broniąc się przed nią, po prostu ją uderzyłem, gdy podchodziła do mnie z rękami – mówił. Jak tłumaczył, kobieta co rusz chciała pieniądze na alkohol. Wspominał też zdarzenia, kiedy został zaatakowany popielniczką. – Kiedy zostałem nią uderzony, to trafiłem na kilka dni do szpitala. Trafienie było po prawej stronie czaszki – dodał. Sędzia Wiesław Chabecki prosił świadka o to, aby ten opisał tę popielniczkę. – To była okrągła, kryształowa popielniczka i była bardzo ciężka – opisywał świadek, który przyznał również, że badanie tomografem wykazało w jego głowie krwiaka, zaś ratownikom medycznym tłumaczył, że się przewrócił i głową uderzył o kant ławy. Dlaczego to zrobił? – Chciałem chronić Kamilę, żeby nie ponosiła konsekwencji tego czynu – przyznał. W równie podobny sposób został zaatakowany saperką. – Wiem, że ona próbowała wtedy wyjść, ja jej to uniemożliwiłem i zostałem uderzony w głowę – dodawał. Partner 30-latki przyznał przed sądem, że także ją uderzył. – Jak ją uderzyłem, to tylko w swojej obronie. To ona pierwsza zaczynała do mnie „startować” i chciała mnie uderzyć. Raz uderzyłem ją pięścią w twarz, a potem dwa razy otwartą ręką – dodawał świadek. Potwierdził, że były partner kobiety był o nią zazdrosny.

Sędziego Chabeckiego interesował dzień 11 lipca 2017 r., kiedy mężczyzna został trafiony nożem w klatkę piersiową i szyję. – Wróciłem do domu z popołudniowej zmiany w pracy, a ona za mało miała wypite. Uderzenie było dwa razy w okolicach brzucha – opisywał tamten dzień mężczyzna i przyznawał, że zaatakowany został nożem kuchennym, a po zadanych ciosach stracił przytomność, a następnie trafił do szpitala, w którym przebywał przez blisko trzy miesiące. Następnie wyznał jednak, że całe zdarzenie kobiecie… wybaczył. – Ja wybaczyłem jej tę sytuację i również przeprosiłem ją za swoje zachowanie. Nie mam o to pretensji, a ta cała sprawa jest dla nas nauczką – wypalił świadek.

Sąd podjął też decyzję o przedłużeniu stosowania tymczasowego aresztowania wobec kobiety o kolejne trzy miesiące, o co wnioskował prokurator Łukasz Nawrocki z prokuratury Bydgoszcz-Północ. – Zachodzi zagrożenie bardzo wysoką karą dla oskarżonej – argumentował sędzia Chabecki podjętą decyzję. Jednocześnie kolejną rozprawę wyznaczono na 19 października, kiedy mają zeznawać biegli, którzy opiniować będą zarówno kobietę, jak i jej partnera, który w przyszłym tygodniu zostanie poddany badaniom psychologicznym.