Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]
Metropolia BydgoskaAKTUALNOŚCIW Bydgoszczy będą dwa teatry. I dobrze!
01.04.2017 | 02:08

W Bydgoszczy będą dwa teatry. I dobrze!

Konkurencja jeszcze nikomu nie zaszkodziła. A zwłaszcza widzom...

Na zdjęciu: Wszystko wskazuje na to, że bydgoski teatr od września będzie miał nowego dyrektora - Łukasza Gajdzisa.

Fot. archiwum

Tytuł jest, rzecz jasna, przewrotny i nieoddający stanu faktycznego. Wskazuje jednak najlepszy sposób na rozwianie dziwnej aury, która towarzyszyła konkursowi na stanowisko dyrektora Teatru Polskiego imienia Hieronima Konieczki.

Dla zbłąkanych wędrowców telegraficzny skrót historii – w pierwszej połowie stycznia ratusz ogłosił konkurs mający wyłonić szefa bydgoskiej sceny na lata 2017-2020. Grupa aktorów odebrała to jako wotum nieufności wobec pracy, którą wykonali wspólnie z dyrektorem Pawłem Wodzińskim (notabene też wyłonionym w konkursie trzy lata temu). Stanęła murem za swoim sternikiem, wydając nawet popierające go oświadczenie. Do konkursu stanęło ostatecznie siedmiu kandydatów, w decydującej rozgrywce Wodziński uległ jednak młodemu reżyserowi Łukaszowi Gajdzisowi.

I teraz na początek niespodzianka – stoję oto murem za prezydentem Rafałem Bruskim. I tu już przewrotności, o której piszę wyżej, nie ma. Włodarz miasta miał pełne prawo do zorganizowania konkursu na stanowisko dyrektora miejskiego (!) teatru i z tego prawa skorzystał. I już.

Dlatego też zupełnie niezrozumiała jest dla mnie cykliczna już próba podważania zasadności konkursu, jak i kontestowania jego rezultatów przez środowisko artystyczne, które – przypomnijmy – dzięki miastu mogło przez trzy sezony w pełni realizować swoją wizję. I to nie tylko z punktu widzenia ekonomicznego, ale również, a może przede wszystkim – właśnie artystycznego. Ratusz stanowił bowiem forpocztę dla teatru, który w ostatnich miesiącach narażony był na ataki tych, którzy częściej niż w kolejce po bilety stali w kolejce z doniesieniami do prokuratury. A warto dodać, że za oponenta miał jeszcze chociażby marszałka Piotra Całbeckiego, który napisał (o Festiwalu Prapremier), że prezentuje „żenujący poziom”, który „uwłacza godności człowieka” (co notabene jeden z internautów dość sprytnie określił jako trafną autodiagnozę polityki urzędu marszałkowskiego).

Poziomu artystycznego teatru dyrektora Wodzińskiego, jak i nowej koncepcji zarówno jego, jak i Łukasza Gajdzisa nie oceniam. Są od tego znacznie lepsi ode mnie. Wolność słowa i wyrazu artystycznego jest dla mnie jednak sporą wartością. Tych, którzy już odżegnują mnie od czci i wiary, uprzejmie informuję, że tych rzekomo kontrowersyjnych i obrazoburczych spektakli (np. „Nasza przemoc i wasza przemoc”) nie widziałem, a wniosków z histerii, która wówczas zapanowała, wyciągać nie zamierzam. I tyle.

Wnioski należy jednak wyciągnąć z nastawienia tych, którzy lansują wizję bojkotu nowego dyrektora i jego koncepcji funkcjonowania bydgoskiego teatru. Wspierani mocno przez jedną z lokalnych gazet próbują przekonywać, że nadciąga artystyczny armageddon. Sięgają po wszelkie możliwe środki, a że zostało ich niewiele – to aktualnym orężem są te formalne. Dbałość o procedury byłaby oczywiście godna podziwu, gdyby nie fakt, że podyktowana jest wyłącznie chęcią zmiany niekorzystnego dla dyrektora Wodzińskiego i jego grupy poparcia rezultatu konkursu (choć należy podkreślić, że akurat sam Paweł Wodziński zachowuje w tej sprawie nienaganną postawę).

Nie można tego powiedzieć jednak o wszystkich. Szeroko cytowany jest bowiem dramaturg Piotr Grzymisławski, który zapowiedź prezydenta Bruskiego o możliwości zapraszania teatrów impresaryjnych (gdyby zespół nie podjął współpracy z Gajdzisem), odebrał niemal jako atak na jego niezależność. W związku z tym mam propozycję, żeby ci, którzy nie zgadzają się z werdyktem konkursowym, nie kąsali ręki, która ich karmi(ła), tylko stworzyli prywatny teatr konkurencyjny dla oferty sceny kierowanej przez Łukasza Gajdzisa. Zdaję sobie sprawę, że rywalizacja nie będzie do końca wyrównana, ale chodzi przecież o zaspokojenie potrzeb widzów.

Bo to w końcu oni na końcu zagłosują swoimi preferencjami. No i portfelami, prawda?

Eryk Dominiczak - blog

Eryk Dominiczak

Fanatyk Bydgoszczy. Dziennikarz nie ma prywatnych opinii. Ma opinie.

Panel dyskusyjny


Powiązane treści