W przyszłym tygodniu ma odbyć się egzekucja tartaku przy Ujejskiego. „To nielegalny wywóz”
Dodano: 03.12.2018 | 20:10Eryk Dominiczak | e.dominiczak@metropoliabydgoska.pl
Na zdjęciu: Krzysztof Pietrzak (z prawej) podkreśla, że działania egzekucyjne są bezprawne. Służby wojewody twierdzą, że wszystko odbywa się zgodnie z literą prawa.
Fot. Stanisław Gazda
W poniedziałek wojewoda Mikołaj Bogdanowicz podpisał umowę z firmą, która zobowiązała się wykonać egzekucję terenu tartaku na Wzgórzu Wolności na potrzeby rozbudowy trasy Uniwersyteckiej. Nazwy firmy oraz kwoty za jej realizację urząd wojewódzki nie ujawnił, ale wiadomo, że ma ona rozpocząć się w przyszły poniedziałek, 10 grudnia. „No cóż, prawo w Polsce właśnie przestaje obowiązywać” – skomentował na Facebooku właściciel tartaku Krzysztof Pietrzak.
Urząd wojewódzki od wielu miesięcy próbował znaleźć firmę, która podjęłaby się egzekucji terenu przy ulicy Ujejskiego. Krzysztof Pietrzak, wywłaszczony na mocy specustawy drogowej, nie chciał opuścić działek, gdyż w jego opinii wypłacone odszkodowanie (ok. 750 tysięcy złotych za 3/8 terenu; całość wyceniono na 2 miliony złotych) nie pozwoli mu odtworzyć zakładu. Od miasta domaga się dodatkowych 3 mln zł. Zobowiązany do wydania działek inwestorowi, czyli właśnie miastu, wojewoda Bogdanowicz musiał unieważniać kolejne przetargi – zazwyczaj z powodu braku chętnych albo zbyt wysokiej ceny, raz – gdy do postępowania stanęły firmy powiązane z Pietrzakiem. Wiosną podpisano umowę w trybie z tzw. wolnej ręki z gdyńską firmą Kraz Transport Wykopy, ale krótko przez planowaną na koniec maja egzekucją spłonęła część należących do niej maszyn i umowę rozwiązano.
Ostatni, ósmy już przetarg Bogdanowicz unieważnił na początku drugiej połowy listopada. Ale pod koniec ubiegłego miesiąca ogłosił także, że pozyskał z rządu dodatkowe środki na egzekucję, przez co miała stać się ona „bardziej realna”. I właśnie w poniedziałek, ponownie w trybie z „wolnej ręki”, podpisał umowę z firmą, która ma wywieźć maszyny tartaku. – Potwierdzam, że taka umowa została zawarta. Egzekucja ma rozpocząć się w przyszły poniedziałek – mówi w rozmowie z nami Adrian Mól, rzecznik urzędu wojewódzkiego. Nie chce jednak ujawnić nazwy firmy ani kwoty, za którą zdecydowała się ona wykonać zlecenie.
Egzekucja działek na Wzgórzu Wolności budzi bardzo duże emocje i spore kontrowersje. Także z przyczyn formalnych. Przypomnijmy, że pod koniec maja minister infrastruktury unieważnił decyzję egzekucyjną w stosunku do jednej z byłych współwłaścicielek terenu – krewnej Krzysztofa Pietrzaka. W dokumentach dopatrzył się uchybień – jako wierzyciel wystąpił tam bowiem urząd miasta, podczas gdy zdaniem resortu w tej rubryce powinien figurować wojewoda. Co ciekawe, w przypadku pozostałych sześciu współwłaścicieli decyzja w tej kwestii nadal nie zapadła. Mimo wielokrotnie kierowanych pism – głównie przez samego Pietrzaka – ministerstwo systematycznie przesuwa termin jej wydania. – Czy to nie oznacza, że wasze działania przynajmniej w części nie będą miały oparcia w przepisach prawa? – pytamy rzecznika wojewody. – Wszystkie nasze działania są zgodne z prawem – potwierdzają to nasi radcy prawni – odpowiada enigmatycznie Mól.
Odmiennego zdania jest Pietrzak, który podkreśla, że „postępowanie egzekucyjne jest bezprawne”. „Wywłaszczeni opuścili ten teren już dawno temu. Zarówno ja, jak i moja żona oraz córki mamy status lokatora i nie wolno nas tknąć do 31 marca, albowiem nie zalegamy z żadnym czynszem” – twierdzi. I dodaje, że firmy zobowiązane do wyprowadzki już to uczyniły, a właścicielami maszyn są podmioty, których nigdy nie powiadomiono o wspomnianym postępowaniu egzekucyjnym.
W emocjonalnym wpisie na profilu Tartak Bydgoszcz Pietrzak pisze też, że „pragnie zapewnić firmę (firmy), które podjęły się tego zadania, że… życie nie kończy się tu i teraz”. I dodaje, że tryb działań wojewody może skończyć się traumą dla jego najmłodszej, 11-letniej córki. „Zostaniemy przetransportowani jak bydło. Dokąd? Nie wiem! (…) Moja córka ma 11 lat! Mam nadzieję, że ten, kto będzie ją wywoził i siłą pakował jak bydło do samochodu, będzie umiał spojrzeć jej prosto w twarz i powie, dlaczego zapewnia jej traumę do końca życia” – dodaje.
Pod koniec listopada bydgoska rada miasta (głosami koalicji PO – SLD, radni PiS opuścili salę) przyjęła apel, w którym domagała się odwołania wojewody przez premiera Mateusza Morawieckiego. Powodem miała być nieudolność Bogdanowicza w działaniach związanych z tartakiem. Wojewoda odpisał radnym, że ich stanowisko to wyraz „braku kompetencji” lub nawet „złej woli”. Prezydentowi Rafałowi Bruskiemu zarzucił, że od początku nie traktował osób mieszkających na działkach, przez które ma przebiegać przedłużenie trasy Uniwersyteckiej, podmiotowo. W trakcie kampanii wyborczej Bruski zarzucał z kolei politykowi PiS, że to on odpowiada za opóźnienia w inwestycji. Te wynoszą już co najmniej kilka miesięcy, a wykonawca robót – firma Kobylarnia domaga się z tego powodu od ratusza dodatkowych pieniędzy.
- Brawurowa ucieczka ulicami i chodnikami miasta. Sprawca zmyślił historię o kradzieży auta - 28 kwietnia 2022
- Pijany motocyklista doprowadził do zderzenia w parku przemysłowym. Tragedia była o krok - 28 kwietnia 2022
- Zabytkowe kamienice w Bydgoszczy idą do renowacji. W tym roku tylko trzy - 28 kwietnia 2022