Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Wicepremier Krzysztof Gawkowski: Będę lobbystą Bydgoszczy [WYWIAD]

Dodano: 11.01.2024 | 09:59

Na zdjęciu: Wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski.

Fot. Szymon Fiałkowski

W poniedziałek z wizytą do Bydgoszczy przybył wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski. Przy okazji przeprowadziliśmy wywiad z najważniejszym obecnie politykiem związanym z naszym miastem. Pytaliśmy o to, czy rząd zamierza wykorzystać potencjał Bydgoszczy, ale też o kwestie związane z polityką dużych firm jak Google czy kształtu list w wyborach samorządowych.

Błażej Bembnista: Czy 15 października Pan już wiedział, że zostanie wicepremierem?

Krzysztof Gawkowski: Wybory 15 października przede wszystkim zaskoczyły frekwencją. Do urn poszło tak wiele obywatelek i obywateli, którzy szukali zmiany. Frekwencja była elementem poszukiwania czegoś nowego. To, że 75% Polaków poszło na wybory jest największą dumą.

Drugi element to oczywiście to, co wydarzyło się podczas aktu głosowania – wygrała wtedy opozycja, a dziś koalicja rządowa. Nikt wtedy nie myślał o funkcjach, jak się czym podzieli czy jaką będzie mieć odpowiedzialność rządową. Kolejne dni i pierwsze rozmowy koalicyjne zaczęły na to wskazywać – podczas wieczoru wyborczego najważniejsza była radość ze zwycięstwa.

Jakie były największe wyzwania, z którymi zmierzył się Pan przez ten niespełna miesiąc sprawowania funkcji?

Pierwsze tygodnie są zawsze najtrudniejsze. To czas sprzątania po poprzednikach, przeglądu ostatnich decyzji i planowania najbliższych miesięcy. Przez pierwsze dwa tygodnie podejmowaliśmy działania naprawcze po rządzie PiS. W Ministerstwie Cyfryzacji mieliśmy problemy z wygaśnięciem pełnomocnictw, ponieważ poprzednicy stworzyli rząd techniczny, w którym de facto nie było naszego ministerstwa.


PRZECZYTAJ WIĘCEJ: Pierwszy raz w Bydgoszczy w nowych rolach. Gawkowski i Olszewski obiecują zmiany


Cały rząd skupił się natomiast na spełnianiu obietnic wyborczych. Nigdy nie są to łatwe decyzje, kiedy trzeba na szybko wziąć odpowiedzialność za budżet państwa – zwłaszcza że PiS przez dwa miesiące zaniedbał procedurę budżetową, a dziś nasz gabinet musi ją naprawiać. Kolejna rzecz to naprawa praworządności i jedna z ważniejszych decyzji, która wynikała z tego aspektu – sięgnięcie po pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy. Dla nas było to bardzo ważne, by udało się to szybko zamknąć. Pierwsza transza tych środków już trafia do Polski. Ostatnia sprawa to rozpoczęcie procesu naprawy mediów publicznych. Przez ostatnie osiem lat brakowało w nich rzetelności dziennikarskiej.

Ma Pan przed sobą kolejne wyzwania związane z cyfryzacją. Jednym z nich jest odpowiedzialność wielkich firm stojących za usługami Google czy Facebookiem, czyli tak zwanych Big Techów. Przykładem są reklamy, które wykorzystują wizerunek znanych osób, jak marszałek Szymon Hołownia, prezydent Andrzej Duda czy Robert Lewandowski do naciągania ludzi. Co zamierza z tym zrobić resort cyfryzacji?

Cyfryzacja to wyzwanie w wielu obszarach państwa. Chcemy w resorcie podejść do zmian bardzo systemowo. Uporządkować i zaplanować cyfrową przyszłość. W tych przestrzeniach będzie również uregulowanie współpracy z tzw. BigTechami. W moim myśleniu na pierwszych miejscu jest jednak człowiek i jego potrzeby, a dopiero dalej wielkie korporacje. Zmiany zaczniemy zatem od wdrażana unijnych regulacji do polskiego prawa. To będzie pierwszy krok w okiełznaniu dużych gigantów cyfrowych. Na agendzie są jeszcze akty prawa dotyczące usług cyfrowych, sztucznej inteligencji, kwestii cyberbezpieczeństwa. To dziś priorytet ministerstwa. Musimy nadrabiać zaległości w tym wszystkim, czego nie zrobił PiS.

Pracujemy też nad kwestiami związanymi z dezinformacją i fake newsami: poprzednicy praktycznie nic z tym nie zrobili. Trzeba też zadbać o higienę i edukację cyfrową – nauczenia obywatela, że oprócz tego, że państwo jest obok niego to sam musi mieć znajomość tego państwa. Jak się tego nauczy, to nie wiadomo ile by państwo nie zrobiło, to i tak może sam wprowadzić siebie w błąd używając telefonu i klikając w linki ze sfabrykowanych maili. Nie ma on świadomości, że może zostać mu ukradziony dostęp do konta internetowego, profili w social media czy rachunku bankowego.

Wicepremier wspomniał o dezinformacji – jak zamierzacie z nią walczyć? Ta nasiliła się w okresie pandemii, a następnie wojny w Ukrainie. Czy będziecie współpracować z BigTechami, by skutecznie ograniczyć fake newsy?

Walka z dezinformacją to jeden z kluczowych elementów wdrażania unijnego prawa Digital Services Act (DSA), którego celem jest przygotowanie regulacji w taki sposób, by większą odpowiedzialność za informację brali też operatorzy rynku, czyli te firmy i instytucje, które mogą wprowadzać odbiorców w błąd, a my mamy do nich zaufanie. Najlepszym przykładem z ostatnich dni są błędne kursy walut umieszczone w wyszukiwarce Google.

Właśnie – czy Google odpowiedziało na pytania Pana resortu o w tej sprawie?

Google odpowiedziało w sposób jasny, że nie jest odpowiedzialne za treści dostarczane przez zewnętrznych operatorów, w tym przypadku tych, którzy podają kursy walut. Dla mnie osobiście, tak samo jak dla milionów Polaków, ta odpowiedź jest niewystarczająca.


CZYTAJ RÓWNIEŻ: Pierwsze takie wydarzenie w Bydgoszczy. 80 firm z branży kolejowej spotkało się w BCTW


Nie wystarczają nam proste odpowiedzi dużych graczy, że oni nie odpowiadają za to, kto im jakie informacje dostarcza. Informacje muszą być poświadczane, stąd też będziemy pracować nad takim wdrożeniem przepisów unijnych i projektować nasze tak, by nie pojawiały się żadne wątpliwości, że regulatorzy muszą brać odpowiedzialność za to, co publikują.

Chcemy też wprowadzić regulacje ustawowe, które będą ją przesuwały, ponieważ dziś ich nie ma. Żyjemy w zapóźnieniu legislacyjnym, gdyż technologia wyprzedza rzeczywistość. Pojawiają się deep fake – używa się znanych postaci, by animizowały wypowiedzi, które w rzeczywistości nie padają z ich ust. To codzienność na portalach społecznościowych.

Sztuczna inteligencja rodzi za sobą wyzwania, ale też szanse. Badacze z Politechniki Wrocławskiej apelują o to, by Narodowe Centrum Nauki przyznało im większe środki na „polską sztuczną inteligencję”. Czy Pana ministerstwo będzie w tej kwestii współpracować z ministerstwem nauki?

W Ministerstwie Cyfryzacji toczą się prace nad różnymi obszarami sztucznej inteligencji. W najbliższych tygodniach chcemy też powołać specjalną instytucjonalną radę, która będzie zajmowała się jej wieloma aspektami, które wpływają na życie. Uważamy, że w Polsce mamy wysoko wyspecjalizowanych ekspertów, mamy ich też za granicą i warto, by oni wszyscy razem współpracowali – jako np. wolontariusze społeczni – wskazując na te rozwiązania, które będziemy ustawowo czy legislacyjnie adresować.

W kwestii rad – w ostatnich dniach głośna jest kwestia lobbingu zagranicznych firm. Byłemu ministrowi Januszowi Cieszyńskiemu zarzuca się powołanie do rady ds. cyfryzacji osoby związanej z Google, a Paweł Figurski i Patryk Słowik z Wirtualnej Polski opisują wątpliwości dot. Radosława Lubczyka, który miałby być wiceministrem cyfryzacji, a wcześniej – jak udowadniają dziennikarze WP – składał interpelację podsuniętą mu przez chiński Huawei. Czy zamierzacie w ministerstwie szczegółowo weryfikować osoby, które będą wchodzić w skład organów związanych z cyfryzacją?

Przy wielkich pieniądzach zawsze pojawiają się lobbyści, a przy sprawach dotyczących cyfryzacji zawsze w grę wchodziły wielkie pieniądze. To, z czym na pewno będziemy się spotykali, to umiejętność poradzenia sobie z takim lobbingiem. Będę chciał, by nad kluczowymi projektami prowadzonymi przez resort, została rozłożona tarcza antykorupcyjna. W tej sprawie rozmawiałem już z premierem Donaldem Tuskiem i członkami rządu. Uważam, że taka tarcza zapewni jasny przegląd pola – lobbyści się kręcą, ale muszą działać zgodnie z prawem.

Kwestie związane z odpowiedzialnością gigantów to jedno, a czym jeszcze będzie zajmowało się ministerstwo w najbliższych latach?

Cyfryzacja w XXI wieku dotyczy każdej strefy życia. To nie tylko mObywatel czy elektroniczna administracja, ale też m. in. zdrowie, polityka społeczna, infrastruktura, edukacja, ochrona środowiska czy obrona narodowa. To jest nasza codzienność. Sprawy związane z cyfryzacją przechodzą przekrojowo przez całą administrację rządową: spotykamy je w wielu miejscach, o których nawet nie myślimy.

Przenieśmy się z Warszawy do Bydgoszczy. Rozmawiamy w Pana bydgoskim biurze, w którym przez wiele lat urzędował Janusz Zemke – poseł, europarlamentarzysta i wiceminister obrony. W tym roku obchodzimy 20. rocznicę powstania w Bydgoszczy Centrum Szkolenia Sił Połączonych NATO, co było bez wątpienia jedną z jego zasług. Co może zatem przynieść miastu obecność w rządzie i Pana, i wiceministra Pawła Olszewskiego?

To dobra wiadomość dla Bydgoszczy, że w kierownictwie państwa są osoby wybrane z tego miasta i tutaj mają swój mandat zaufania społecznego. Bardzo się cieszę, że będę współpracował w Ministerstwie Cyfryzacji z Pawłem Olszewskim – mamy dużo do zrobienia i pan minister będzie moją prawą ręką zwłaszcza w obszarze cyberbezpieczeństwa i współpracy edukacyjnej. Dzięki temu Bydgoszczy i całe województwo kujawsko-pomorskie będzie miało szansę na szybszy rozwój. Wspólnie z wiceministrem mówiliśmy, że chcemy ustanowienia równego podziału środków unijnych dla całego regionu, by nie było lepszych i gorszych. I małe miasta, i duże metropolie muszą z tych pieniędzy korzystać. To gwarantujemy naszą obecnością w rządzie.

Będziemy też lobbystami Bydgoszczy i powiatów. Politycy są od tego, by dopilnować spraw regionu odnośnie infrastruktury, sprowadzania firm, które mogłyby tu zainwestować – ogółem gospodarczego wsparcia dla mieszkańców i samorządów.

Kilka lat temu proponował Pan, by w Bydgoszczy powstało Europejskie Centrum Cyberbezpieczeństwa. Czy ten temat jest wciąż aktualny?

Wszystkie tematy dotyczące inwestycji będą podnoszone. Uważam, że Bydgoszcz ma dziś wszelkie możliwości, by starać się o lokalizację instytucji wojskowych zajmujących się cyberbezpieczeństwem. Jestem przed rozmowami z wicepremierem i ministrem obrony Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem i generałem Karolem Molendą, dowódcą Komponentu Wojsk Obrony Cyberprzestrzeni. Podczas nich przedstawię koncepcje, które wydają mi się ważne. Warto zauważyć, że Bydgoszcz ma duże znaczenie logistyczne i ma możliwości, by takie centrum powstało właśnie tutaj.

Za trzy miesiące odbędą się wybory samorządowe. W jakiej konfiguracji pójdzie do nich Lewica?

Wszystko wskazuje na to, że w tych wyborach, jak i w następujących tuż po nich eurowyborach będą zamknięte w podobnych konstelacjach komitetów wyborczych, co w wyborach parlamentarnych. Lewica wystartuje ze swoimi partnerami, Koalicja Obywatelska ze swoimi, a PSL i Polska2050 ponownie jako Trzecia Droga. To dało nam sukces 15 października i myślę, że odtworzymy to w wyborczym wyścigu, który czeka nas wiosną.

Z tego wynika, że będziecie startować – także w Bydgoszczy – razem z Partią Razem. Przypomnę, że w wyborach do Sejmu i Senatu drugi na liście wynik osiągnęła reprezentująca tę partię Karolina Kozłowska. Członkowie Razem cieszyli się popularnością w całym kraju – przykład Kozłowskiej pokazuje, że kobiety głosują na Lewicę i na kandydatki z list Lewicy. To pewnie wpłynie na kształt bydgoskich list, także do rady miasta…

My na pewno będziemy chcieli koordynować naszą współpracę lewicową z Partią Razem, Polską Partią Socjalistyczną, Unią Pracy i z innymi partnerami. Zaowocowała ona sukcesem – odsunęliśmy PiS od władzy. Mam poczucie, że idziemy w dobrym kierunku i będzie on konsumowany w wyborach samorządowych i do Parlamentu Europejskiego.