Wojciech Mielcarek: Luksemburg to był nietypowy, ale bardzo ciekawy kierunek [WYWIAD]
Dodano: 13.02.2020 | 12:50Na zdjęciu: Wojciech Mielcarek został zimą nowym piłkarzem Zawiszy Bydgoszcz.
Fot. Jakub Soboczyński
Pozyskanie Wojciecha Mielcarka przez Zawiszę Bydgoszcz to jeden z najciekawszych ruchów transferowych tej zimy w regionalnej piłce. Ofensywnie usposobiony pomocnik w ostatnich latach występował w klubach III-ligowych, zaś poprzednie pół roku spędził… w Luksemburgu. Jak wspomina występy w tym nietypowym miejscu? Z jakich powodów wrócił do Zawiszy? I dlaczego kluby z naszego województwa nie dają rady w starciach z rywalami z Wielkopolski i Pomorza? Na między innymi te pytania Wojciech Mielcarek odpowiedział w wywiadzie.
Sebastian Torzewski: Latem, odchodząc z bydgoskiego Chemika, wybrałeś dość niestandardowy kierunek i zostałeś piłkarzem FC Jeunesse Canach w Luksemburgu. Jak doszło do tego transferu?
Wojciech Mielcarek (nowy piłkarz Zawiszy Bydgoszcz): Faktycznie kierunek dla wielu może i był niecodzienny, ale na pewno bardzo interesujący. Propozycję z Luksemburga dostałem już pół roku wcześniej, gdy jeszcze grałem w Chemiku, ale wtedy po długich przemyśleniach stwierdziłem, że zostanę w Polsce ze względu na narodziny dziecka. Liczyłem się z tym, że po tych kilku miesiącach temat może już być nieaktualny, ale na szczęście mój przyjaciel, który grał w Luksemburgu, zajął się wszystkim i w lipcu podpisałem kontrakt.
– Jaki jest poziom piłkarski w II lidze Luksemburga?
– Naprawdę wysoki, bo gra tam wielu zawodników z Brazylii, Portugalii czy Francji. Każdy z nich był bardzo dobrze przygotowany technicznie, ale też motorycznie. W całej lidze kładło się bardzo duży nacisk na pressing. Mówię tu naprawdę o wszystkich zespołach, z którymi miałem okazją zagrać. Nawet ostatnia drużyna w tabeli, grając z liderem, potrafiła grać wysokim pressingiem i to wywarło na mnie bardzo pozytywne wrażenie.
– A jak klub funkcjonował organizacyjnie?
– Niczego nie brakowało. Stadiony może nie były wielkie, ale jak na mały Luksemburg na pewno wystarczające. Na miejscu mieliśmy siłownię, odnowę biologiczną, opiekę lekarską i fizjoterapeutów. Na każdym treningu było czterech szkoleniowców, z których każdy miał swoje zadania, analizy i odprawy.
– Dobrze żyło się w Luksemburgu?
– W Luksemburgu jest pięknie, ale bardzo drogo. Mnóstwo ludzi tam pracujących mieszka w Niemczech bądź Francji. Ja razem z rodziną zamieszkałem w małej niemieckiej miejscowości Nittel. Do stadionu w Canach miałem 10 minut samochodem, więc codziennie spędzałem czas w dwóch krajach. (śmiech)
– Dlaczego więc wróciłeś do Zawiszy?
– Praktycznie cały czas byłem w kontakcie z klubem. Gdy w czasie przerwy zimowej przyjechałem do domu na święta, spotkałem się z dyrektorem sportowym i po wielu rozmowach doszliśmy do porozumienia. Uznałem, że to będzie najlepszy wybór dla mnie i jestem zadowolony, że udało nam się sfinalizować transfer.
CZYTAJ WIĘCEJ INFORMACJI O PIŁKARZACH ZAWISZY BYDGOSZCZ
– Jakie są twoje pierwsze wrażenia z pobytu w nowym klubie?
– Zespół wygląda bardzo dobrze w pierwszych tygodniach przygotowań. Ja jestem pozytywnie nastawiony na rundę wiosenną i jak wchodzę do szatni, to po wszystkich chłopakach widzę, że wiedzą, po co tutaj są.
– O co zagracie w rundzie wiosennej. Bo trzeba przyznać, że jesień zdecydowanie nie przebiegała zgodnie z oczekiwaniami.
– Na pewno oczekiwania były dużo większe i każdy z nas zdaje sobie z tego sprawę. Wiosną będzie chcieli wygrywać każdy kolejny mecz i walczyć o jak najlepsze miejsce, a także grać taką piłkę, które będzie cieszyć naszych kibiców. Mamy bardzo dobrych zawodników, więc jestem o to spokojny.
– Dla ciebie to drugi raz w Zawiszy. Wcześniej byłeś tu jako nastolatek. Jak wspominasz tamten czas?
– To był bardzo fajny okres. Jako 16-latek zadebiutowałem w seniorskiej piłce w zespole rezerw. Wiele zawdzięczam klubowi i właśnie dlatego chętnie tu wróciłem.
– Wówczas byłeś blisko zespołu seniorów, ale nie zdołałeś zadebiutować. Czego zabrakło?
– Może trochę szczęścia. Ale na pewno pewności siebie. Teraz to jest normalne, że zawodnicy w wieku 16, 17 czy 18 lat grają w Ekstraklasie lub I lidze. Wtedy nas, młodych zawodników przy pierwszej drużynie, było mniej – maksymalnie dwóch, trzech. Gdy ja trafiłem do pierwszej drużyny i zobaczyłem niektóre nazwiska, to już było to dla mnie wielkie przeżycie. Teraz pewnie podszedłbym do tego wszystkiego trochę inaczej.
WIĘCEJ INFORMACJI Z IV LIGI KUJAWSKO-POMORSKIEJ W NASZYM SERWISIE SPECJALNYM
– Po odejściu z Zawiszy trudno było tobie zakotwiczyć w jednym klubie. W żadnym nie grałeś dłużej niż przez półtora roku. Z czego to wynikało?
– Trudno mi powiedzieć. Może dlatego, że lubię wyzwania. Każdy klub oferuje coś innego, nowe cele, nowe wyzwania, nowe doświadczenia, z których potem mogę korzystać.
– W Zawiszy chcesz zostać na dłużej?
– Wiadomo, o co się gra w tym klubie, dlatego mam nadzieję, że spędzę tutaj więcej czasu, choć doświadczenia nauczyły mnie już, żeby za dużo w ten sposób nie planować. Czas pokaże.
– Właśnie, w Zawiszy wiadomo, o co się gra. Chyba zgodzą się, że IV liga ma być przystankiem w odbudowie klubu. Ty w ostatnich latach grałeś w III lidze, w której kluby z województwa kujawsko-pomorskiego z reguły mają problem, żeby się utrzymać. Z czego to wynika? Różnica poziomów między naszym województwem a Wielkopolską czy Pomorzem jest aż tak duża?
– Od kiedy przeprowadzono reformę, poziom III ligi poszedł zdecydowanie do góry. Gra tam wielu bardzo dobrych zawodników, którzy kiedyś występowali w Ekstraklasie bądź I lidze. Pojawiły się większe pieniądze i rozgrywki robią się bardziej profesjonalne. Kluby z naszego województwa nie mogą pozwolić sobie na takie transfery jak kluby z Wielkopolski czy Pomorza. W tym sezonie mamy jednak Unię Janikowo, która radzi sobie bardzo dobrze i mam nadzieję, że w ślad za nią pójdą kolejni. Oby co roku drużyna z naszego województwa tak dobrze radziła sobie w III lidze. Wierzę, że niedługo tą drużyną będzie Zawisza.
****
Wojciech Mielcarek (ur. 1994) – nowy pomocnik bydgoskiego Zawiszy, w którego rezerwach grał już w latach 2011-2013. Był wówczas jednym z najmłodszych zawodników w kadrze I zespołu, ale nie zdołał w nim zadebiutować. W kolejnych latach grał w Pogoni Mogilno, Starcie Warlubie, rezerwach Lecha Poznań, Wdzie Świecie i Chemiku Bydgoszcz, z którego latem trafił do występującego w II lidze Luksemburga Jeunesse Canach.