Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Wygrani i przegrani wyborów samorządowych. Kto najwięcej zyskał, a kto stracił?

Dodano: 23.10.2018 | 16:51

Na zdjęciu: NIedzielne wybory niektórym dały zwycięstwa, a innym porażki.

Fot. ST

Wybory to zwycięstwa niektórych i porażki innych. Prezentujemy więc ranking tych, którzy w niedzielę dużo zyskali albo niemało stracili. Zestawienie jest subiektywne, a kolejność przypadkowa.

Wygrany:  Bogdan Dzakanowski
Do samego końca nie potwierdzał startu z list Prawa i Sprawiedliwości. Mówił, że wciąż rozważa utworzenie własnego komitetu. Ostatecznie dołączył do PiS-u i znalazł się na ostatnim miejscu w okręgu 1 – za Szymonem Rogiem, Stefanem Pastuszewskim i Andrzejem Kaczmarkiem. Wydawało się więc, że – choć Dzakanowski ma grono stałych wyborców – o uzyskanie mandatu nie będzie łatwo. – Bogdan się nie dostanie – dało się usłyszeć w rozmowach w trakcie kampanii wyborczej. Gdy w nocy z niedzieli na poniedziałek okazało się, że Koalicja Obywatelska zanotowała świetny wynik między innymi w okręgu 1., los Dzakanowskiego zdawał się przesądzony. Tymczasem doświadczony samorządowiec, kosztem m.in. Stefana Pastuszewskiego, dostał mandat. Gdyby nie zdecydował się na start z PiS-u, nie oglądalibyśmy go już na sesjach. Dzakanowski będzie więc w radzie, choć – przynajmniej na razie – określić go „radnym niezależnym” będzie nieco trudniej.

Przegrani: Tomasz Puławski i Stefan Pastuszewski
Radny Sojuszu Lewicy Demokratycznej dał się przez minione cztery lata poznać z dobrej strony. Nie wdawał się w polityczne spory, udzielał merytorycznych i wyważonych wypowiedzi, choć niektórzy mówili, że w drugiej połowie kadencji nieco spuścił z tonu. W niedzielnym głosowaniu uzyskał niezły wynik (ponad 1,4 tys. głosów), ale w jego okręgu SLD nie zdobyło żadnego mandatu. Dotychczasowego przewodniczącego komisji promocji i współpracy z zagranicą nie będziemy więc oglądać w nowej kadencji, podobnie jak Stefana Pastuszewskiego. PiS mógł w okręgu nr 1 liczyć na trzy mandaty, wystawiając – jak już wspominaliśmy – mocną listę z Szymonem Rogiem, Pastuszewskim, Andrzejem Kaczmarkiem i Bogdanem Dzakanowskim. Świetny wynik Agnieszki Bąk dał jednak trzy mandaty Koalicji Obywatelskiej, a PiS musiał zadowolić się dwoma miejscami – dla Szymona Roga i Bogdana Dzakanowskiego. Pastuszewski zdobył 1288 głosów – w skali miasta dużo, ale niemal 200 mniej niż Dzakanowski. Politycy Prawa i Sprawiedliwości określali go kopalnią wiedzy o bydgoskim samorządzie i wielkim autorytetem. Teraz będą musieli radzić sobie bez niego.

Wygrane: Paulina Jankowska, Katarzyna Zalewska i Justyna Polasik
Dostały się do rady miasta w tych okręgach, w których Koalicja Obywatelska zdobyła po trzy mandaty. Przed rozpoczęciem kampanii wyborczej nie były znane poza swoim środowiskiem. Przedwyborcze tygodnie tego nie zmieniły, ale dobre wyniki liderów list pozwoliły trzem wymienionym wejść do rady miasta. Teraz panie mają po pięć lat, aby udowodnić, że dla rady będą wartością dodaną i po następnych wyborach nikt nie będzie musiał sprawdzać, kim są.

Przegrana: Bydgoska lista SLD do sejmiku
SLD nie zdobyło w Bydgoszczy żadnego mandatu do sejmiku, choć na pewno liczono na Jana Szopińskiego. On zebrał 9 z 17 tysięcy głosów oddanych na Lewicę. Zdecydowanie mniej niż liderzy konkurencyjnych list jak Roman Jasiakiewicz, Zbigniew Ostrowski czy Michał Krzemkowski, ale pozostali przedstawiciele listy Sojuszu i tak wypadają przy nim blado. Obecny wiceprezydent Mirosław Kozłowicz zgromadził tylko 1294 wskazania, nieco mniej niż startująca z „trójką” Danuta Deja i trochę więcej niż Małgorzata Tylicka. Pozostałe liczące się listy były dużo bardziej wyrównane. Gdyby w ostatniej chwili Szopińskiemu i SLD nie udało się dogadać w sprawie startu do sejmiku, wynik byłby jeszcze gorszy. Jednak mandatu i tak nie ma.

Wygrani: Koalicjanci Platformy Obywatelskiej
Nowoczesna i Inicjatywa Bydgoszcz nie miałyby przedstawicieli w radzie miasta, gdyby nie sojusz z Platformą Obywatelską. Gdyby wystawiły samodzielne listy, dołączyły do SLD albo utworzyły porozumienie z innymi ugrupowania, dużo trudniej byłoby im przedrzeć się przez wyborcze sito. A tak Nowoczesna i Inicjatywa Bydgoszcz mają po dwa mandaty. Joanna Czerska-Thomas, Robert Langowski i Szymon Wiłnicki i Paulina Jankowska mają więc okazję, aby się wykazać. Jeśli im się uda, za pięć lat ich ugrupowania będą mogły wystawić swoje komitety albo wynegocjować jeszcze więcej dobrych miejsc na koalicyjnych listach.

Przegrana: Paulina Wenderlich
Szefowa sztabu Tomasza Latosa i kandydatka do sejmiku województwa. W kampanii weszła do pierwszej linii. Była aktywna i organizowała konferencje prasowe, choć z reguły poświęcone krytyce prezydenta Bruskiego, a nie sprawom województwa. Im bliżej było wyborów, temperatura rosła. Wenderlich spierała się z Michałem Stasińskim pod urzędem wojewódzkim, tłumacząc, że właśnie złożyła wniosek o rozwiązanie umowy o pracę w KPUW, rozsypywała deski przed ratuszem, wspominając o zasłyszanym żarcie, że „młyny Rothera są puste, bo symbolizują mózg prezydenta”, a na koniec kłóciła się ze sztabowcami Koalicji Obywatelskiej na ich konferencji prasowej. Efekty? Opłakane. Tomasz Latos przegrał w I turze, PiS przegrał w mieście i województwie, a Wenderlich przegrała z Konstantym Dombrowiczem, i to wyraźnie, walkę o drugi mandat PiS-u w sejmiku. Z tego ostatniego niektórzy jej przeciwnicy cieszą się szczególnie. W ostatnich dniach kampanii nawet ci, którym daleko do byłego prezydenta, mówili, że to jemu życzą zdobycia mandatu. Czy Wenderlich zrehabilituje się podczas przyszłorocznych wyborów?

Wygrane: Porozumienie Bydgosko-Fordońskie Aleksandra Wesołowskiego
W okręgu pozostawiło daleko w tyle kandydatów Kukiza i Czasu Bydgoszczy. Aleksander Wesołowski zdobył ponad 1000 głosów, a jego ugrupowanie ponad 8% wskazań w Fordonie. Dlaczego? Porozumienie nie chciało wziąć udziału w debacie poświęconej dzielnicy proponowanej przez Czas Bydgoszczy, ale pojawiało się na Facebooku, dało się zobaczyć na osiedlach. Może zadziałała też nazwa, która nieorientującym się mieszkańcom wydała się przy urnach „taka lokalna”.  Ugrupowanie ma więc dobrą podstawę do kontynuowania swojej działalności w większym wymiarze. Czy to zrobi?

Przegrani: Trio Mackiewicz – Skutecki – Sypniewski
To ich słabe wyniki, a nie rezultat Tomasza Latosa, zdecydowały, że Rafał Bruski odniósł zwycięstwo w I turze. Wobec tak niewielkiej liczby kandydatów oraz sondaży, cała trójka mogła liczyć na dwucyfrowe poparcie. Tymczasem po Skuteckim było widać, że raczej nie wierzy w zwycięstwo, wyborcy Anny Mackiewicz tłumnie przerzucili się na Rafała Bruskiego, a Marcin Sypniewski, choć był chwalony za merytoryczną kampanię i pokazywał badanie, według którego miał poparcie na poziomie Latosa, na tablicy wyników praktycznie niczym od Mackiewicz i Skuteckiego się nie wyróżnia. Jeszcze kilka dni przed wyborami wydawało się, że kandydat Czasu Bydgoszczy w tym zestawieniu może być oznaczony na zielono. Aby tak się stało, musiałby jednak zdobyć kilka punktów procentowych więcej.

Wygrani: Rafał Bruski i Koalicja Obywatelska
Sami nie spodziewali się, że ich zwycięstwo będzie tak zdecydowane. Bruski jako pierwszy w historii wygrał bez drugiej tury, Koalicja Obywatelska ma większość w radzie miasta. Nie ma się co rozpisywać – to najwięksi wygrani tych wyborów. Ten „miesiąc miodowy” jednak szybko się skończy, więc prezydent, jego urzędnicy i radni muszą pamiętać, że tak duże poparcie, to również duże zobowiązanie.

Przegrani: Prawo i Sprawiedliwość
Nie napiszemy, że Tomasz Latos jest przegranym tych wyborów z prostego powodu – osiągnął dokładnie taki wynik, jaki w I turze mu prognozowano. Poseł oczywiście popełniał błędy w trakcie kampanii, a w ostatnich dniach musiał mierzyć się z falą niepomyślnych informacji (doniesienia „Faktu” o posadzie dla szwagra, pytania o środki finansowe z ministerstwa dla Akademii Muzycznej, głosowanie za skierowaniem do dalszego procedowania ustawy o zniesieniu obowiązku szczepień) i nie czuł się w tym najlepiej. Ale Prawo i Sprawiedliwość zawiodło jako całość. Ponieważ:
– podkreślało, jak ważne są wybory do sejmiku, ale już wiemy, że władzy w województwie nie przejmie,
– chciało przejąć rządy w radzie miasta, ale będzie miało mniej mandatów niż obecnie,
– zepsuło wizerunek posła Tomasza Latosa, który dotychczas był jednym z najlepiej ocenianych parlamentarzystów, ale teraz obok sukcesów zawsze pojawiać będzie się wyborcza porażka;
– chcąc wzbogacić swoją ofertę reaktywowało Konstantego Dombrowicza i Grażynę Ciemniak, czym naraziło się na spory wewnętrzne, krytykę części elektoratu i ryzyko rozmycia tożsamości. Dombrowicz co prawda dostał się do sejmiku, ale kosztem m.in. Pauliny Wenderlich, a Ciemniak zanotowała bardzo słaby wynik. Taktyka PiS na te wybory okazała się nieskuteczna.

Sebastian Torzewski