Zatrzymał auto z prezesem PiS. Odszedł z policji. „Na własną prośbę”
Dodano: 04.12.2018 | 14:28Konwencja odbyła się pod koniec września w Filharmonii Pomorskiej.
Na zdjęciu: Jarosław Kaczyński był jednym z gości konwencji PiS przed wyborami samorządowymi, która odbyła się w Bydgoszczy.
Fot. Szymon Fiałkowski / archiwum
Pod koniec września w Filharmonii Pomorskiej odbyła się konwencja wyborcza PiS. Jednak teraz ujawniono to, co miało miejsce przed rozpoczęciem wydarzenia.
Do grodu nad Brdą przyjechali prezes partii Jarosław Kaczyński i premier Mateusz Morawiecki. Cel ich wizyty w Bydgoszczy był jasny. To wsparcie dla Tomasza Latosa, który wówczas walczył o prezydenturę w mieście (jak się później okazało, kandydat Prawa i Sprawiedliwości wyraźnie przegrał w I turze z Rafałem Bruskim).
Tymczasem według informacji Wirtualnej Polski, jeszcze przed rozpoczęciem konwencji miało dojść do nieprzyjemnego zdarzenia. Okazuje się, że jeden z policjantów nie chciał przepuścić auta, w którym podróżował lider obecnej partii rządzącej. Kierowca pojazdu również miał mu się odgrażać, że doprowadzi do zwolnienia go z pracy. Zdaniem portalu, pojazd z prezesem Kaczyńskim chciał wjechać na parking od tyłu Filharmonii, ale wjechało pod prąd na drodze jednokierunkowej, a kierowca miał zażądać wpuszczenia go na parking, jednak policjant miał mu odmówić, a wtedy rozdzwoniły się telefony m.in. do Warszawy i dopiero wówczas po konsultacjach z funkcjonariuszami Służby Ochrony Państwa (również prowadzili czynności), auto zostało wpuszczone.
O całą sytuację zapytaliśmy w bydgoskiej policji. – Kierowca, który nie zastosował się do organizacji ruchu, został pouczony za popełnione wykroczenie – pisze w mailu do naszej redakcji podinsp. Monika Chlebicz, rzecznik prasowa komendy wojewódzkiej policji w Bydgoszczy. Potwierdza, że funkcjonariusz który zatrzymał pojazd, już nie pracuje w policji. – Policjant na własną prośbę przeszedł do służby w wojsku, a rozmowy z tym związane były prowadzone przed 30 września – dodaje.
Z oświadczenia bydgoskiej policji wynika, że zachowanie funkcjonariusza nie było kontrolowane. – W stosunku do tego policjanta nie prowadzono żadnych czynności – podkreśla podinsp. Chlebicz. I informuje: – W związku z zabezpieczeniem w dniu 30 września br. w Bydgoszczy wizyty osób ochranianych przez Służbę Ochrony Państwa prowadzono czynności związane z podsumowaniem zabezpieczenia i sprawdzeniem prawidłowości związanych z jego przygotowaniem. Dowódcy zabezpieczenia wskazano „obszary” wymagające korekty w przyszłości. Postępowanie nie skutkowało żadnymi konsekwencjami dyscyplinarnymi. Przedstawiciele chroniącej prezesa PiS formacji Grom Group nie odnieśli się do zaistniałej sytuacji.
Sprawę skomentował także lokalny poseł Platformy Obywatelskiej. Krzysztof Brejza na Twitterze napisał, że wnosi o ujawnienie notatki byłego już funkcjonariusza. Złożył też interwencję w tej sprawie u premiera Morawieckiego, szefa MSWiA Joachima Brudzińskiego i komendanta głównego policji gen. Jarosława Szymczyka.
Policjant zezwany przez kierowcę JK-bo nie przepuścił limuzyny prezesa jadącej pod prąd. Grożono mu zwolnieniem z pracy. Policjant odszedł ze służby.
?interwencje do PMM (wnoszę o kontrolę działań MSWiA i KGP), MSWiA i KGP. Wnoszę o ujawnienie notatki szykanowanego policjanta. pic.twitter.com/iFpbH2VMIx— Krzysztof Brejza (@KrzysztofBrejza) December 4, 2018