Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Związkowcy czekają na decyzję prezydenta. Czy grozi nam paraliż komunikacji miejskiej?

Dodano: 30.11.2015 | 12:37
MZK Bydgoszcz protest

Związki zawodowe działające w Miejskich Zakładach Komunikacyjnych ostrzegają, że nie zaaprobują Łukasza Niedźwieckiego na stanowisku prezesa spółki.

Na zdjęciu: W poniedziałek niemal wszystkie tramwaje i autobusy wyjechały na swoje trasy z umieszczoną za oknem kartką z napisem "protest".

Fot. Sebastian Torzewski

Do godziny siedemnastej związkowcy z MZK czekają na decyzję Rafała Bruskiego w sprawie nominacji na stanowisko szefa miejskiej spółki Łukasza Niedźwieckiego, który do piątku pełnił funkcję zastępcy prezydenta. I zapowiadają, że w przypadku braku reakcji we wtorek na ulice mogą nie wyjechać ani autobusy, ani tramwaje.

Zamieszanie wokół MZK trwa od piątku, gdy Bruski ogłosił, że Niedźwiecki zastąpi na stanowisku prezesa zakładów Pawła Czyrnego. Ten ostatni swoją funkcję piastował od siedmiu lat. Rezygnację miał złożyć dwa tygodnie temu. Jak twierdzi Andrzej Arndt, szef Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej  w MZK, Czyrny został zmuszony do tego ruchu z uwagi na przedłożenie mu niekorzystnych umów dla firmy. Chodziło o stawki za wozokilometr, niższe niż do tej pory.

Jak twierdzą związkowcy, na nominację Niedźwieckiego nie zgadza się niemal cała 1100-osobowa załoga MZK. Wytykają byłemu zastępcy Bruskiego, że to on współtworzył niekorzystne dla spółki dokumenty. A w dodatku, o czym informowaliśmy, był posądzany o mobbing w okresie pracy w urzędzie miasta. Specjalna komisja powołana do zbadania tej sprawy nie wykazała jednak wspomnianego mobbingu, choć prezydent Bruski wskazał, że miało miejsce „zachwianie relacji międzyludzkich”.

Pracownicy MZK nie wykluczają, że jeśli Bruski nie zrezygnuje z pomysłu desygnowania swojego byłego zastępcy na fotel szefa spółki, w Bydgoszczy może dojść do komunikacyjnego paraliżu. I to już we wtorek, 1 grudnia.

Do tematu wrócimy.