Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Gollob: Sytuacja Polonii jest bardzo trudna. Z wykrzyknikiem

Dodano: 18.09.2016 | 15:45

W rozmowie z MetropoliąBydgoską.PL Władysław Gollob zdradził, jak ocenia ostatnie miesiące pod kątem sportowym i finansowym.

Na zdjęciu: Władysław Gollob podczas wcześniejszych rozmów z innymi dziennikarzami.

Fot. Leszek Grabowski

Przed rokiem Władysław Gollob wrócił na Sportową, aby uzdrowić dogorywający bydgoski speedway. W rozmowie z MetropoliąBydgoską.pl zdradził, jak ocenia ostatnie miesiące pod kątem sportowym i finansowym.

Sebastian Torzewski: Sezon 2016 już za nami. Spodziewał się pan przed jego rozpoczęciem, że utrzymanie w lidze będzie kosztowało tyle nerwów?
Władysław Gollob: Takie pytanie można zadać ubiegłorocznemu mistrzowi Polski, Unii Leszno, bo oni na pewno byli zaskoczeni przebiegiem tego sezonu. Ja przejmowałem klub w trudnej sytuacji i musiałem spodziewać się wszystkiego, więc nie jestem zdziwiony.

W wielu meczach, zwłaszcza na początku sezonu, Polonia potrafiła przeciwstawić się rywalom, ale na przestrzeni całych rozgrywek forma zawodników była bardzo nierówna. Z czego to mogło wynikać?

Tak to już w sporcie jest, zwłaszcza w żużlu, że zawodnik może być w gorszej dyspozycji. Potrzeba naprawdę wiele szczęścia, aby wszyscy byli w gazie i unikali wypadków. W Rawiczu Mikołaj Curyło jechał z uszkodzonym obojczykiem, więc nie można powiedzieć, że nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Spełnił, ale wypadek znacząco utrudniał mu jazdę. Jestem naprawdę pełen uznania dla tego zespołu, który w miarę możliwości i umiejętności starał się utrzymać I ligę dla Polonii.

W najbliższym sezonie zobaczymy drużynę w podobnym składzie personalnym?
Kadrę już właściwie ustaliliśmy i pozostały do dogadania szczegóły. Będziemy jeszcze rozmawiać, ale trzon drużyny już mamy.

Jest szansa, że w tej kadrze znajdą się Damian Stalkowski i Patryk Sitarek?
Oni odejdą z klubu. Ich niesłuszne żądania przekroczyły już w zasadzie wszelkie granice. Poza tym straciłem do nich zaufanie, bo nie może być tak, że dwóch smyków robi jakiś bojkot czy zamach stanu, podczas gdy reszta walczy o utrzymanie. Nie rozumiem intencji tych ludzi. Jedyne wytłumaczenie to takie, że szukają miejsca w innym klubie, który dużo więcej naobiecywał. Na to nie ma miejsca w Polonii.

Sytuacja finansowa w trakcie ostatniego roku poprawiła się na tyle, aby myśleć o wzmocnieniach?
Nic się nie poprawiło. Nadal wygrzebujemy się z długów, ale przed nami bardzo długa droga. Sytuacja klubu jest bardzo trudna, można nawet powiedzieć, że bardzo trudna z wykrzyknikiem. Środki, które mam, są ograniczone i nie pozwalają na żadne odważne ruchy kadrowe w najbliższej przyszłości.

Klubowi nie udało się pozyskać sponsorów z zewnątrz? Jest jakieś zainteresowanie firm?
Żadne. Na taki sponsoring, o którym marzyło się przed laty, który utrzymywałby klub na dobrym poziomie, nie można już liczyć. Podobnie jest z kibicami. Kiedyś stadion Polonii pękał w szwach, a dzisiaj 2,5 tysiąca widzów to dobry wynik. W Rawiczu było teraz chyba 275 oglądających.

Jest pan zawiedziony frekwencją przy ul. Sportowej w tym sezonie?
Ludzie mają teraz bardziej konsumpcyjne zainteresowania – wakacje, wyjazdy, przyjemności. Młodzież zajmuje się telefonami i komputerami, a sposób odbioru sportu zmienia się.

Może ceny biletów na mecze Polonii były jednak za wysokie.
Mamy jedne z najtańszych biletów w Polsce, więc o czym my tu mówimy. Już kiedyś żartowałem, że bilet na wydarzenie o takim poziomie emocji i ryzyka powinien kosztować trochę więcej niż paczka papierosów. 25 złotych to nie jest wygórowana cena w porównaniu z innymi klubami.

W ostatnich tygodniach powstało zamieszanie związane z licencją Kaia Huckenbecka. Możliwa jest weryfikacja wyniku meczu z Piłą i przesunięcie Polonii na dziewiąte miejsce w tabeli?
Nie, sędzia uznał, że licencja upoważnia go do startu. Nie wyobrażam sobie, że po miesiącu komuś przyszłoby do głowy zweryfikować wynik. Zwłaszcza że GKSŻ potwierdził rezultat w regulaminowym terminie. My też mieliśmy pretensje o tor w Opolu czy mecz w Krośnie, ale ciąganie się po trybunałach nie ma żadnego sensu. Poza tym, w środę odbyło się spotkanie klubów II-ligowych i nikt nas tam nie zaprosił.

Sebastian Torzewski