Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Rząd obiecuje strumień pieniędzy na inwestycje samorządowe. „Talony jak ulotki wyborcze”

Dodano: 25.06.2020 | 19:00
Michał Sztybel, Piotr Tomaszewski

Eryk Dominiczak | e.dominiczak@metropoliabydgoska.pl

Na zdjęciu: Władze Bydgoszczy mają wątpliwości, czy do miasta trafią obiecane przez rząd miliony złotych z Funduszu Inwestycji Samorządowych. W czwartek mówili o tym: zastępca prezydenta Michał Sztybel i skarbnik Piotr Tomaszewski.

Fot. Szymon Fiałkowski

Rząd zapowiedział przekazanie sześciu miliardów złotych wsparcia dla gmin oraz powiatów w ramach Funduszu Inwestycji Samorządowych. Do Bydgoszczy – jak deklarował jeszcze w poniedziałek na rynku w Starym Fordonie premier Mateusz Morawiecki – ma trafić ponad 60 mln złotych. Problem w tym, że zdaniem bydgoskiego ratusza do wypłaty tych środków nie ma na razie podstaw prawnych.

Na finiszu kampanii prezydenckiej politycy Zjednoczonej Prawicy robią wszystko, aby nazwisko starającego się o reelekcję prezydenta Andrzeja Dudy wybrzmiewało jak najczęściej. Nie inaczej było również w czwartkowe przedpołudnie, gdy posłowie Prawa i Sprawiedliwości z regionu stanęli w jednym rzędzie z wojewodą Mikołajem Bogdanowiczem oraz wiceminister funduszy i polityki regionalnej Anną Gembicką. Poseł Bartosz Kownacki nie ukrywał zresztą politycznego podtekstu konferencji dotyczącej Funduszu Inwestycji Samorządowych. – Organizujemy tę konferencję, żeby pokazać, że rząd i prezydent mogą i chcą współpracować. Warto także, aby ci, którzy pójdą zagłosować, przemyśleli, czy można narazić Polskę na niebezpieczeństwo w tych i tak groźnych czasach – wskazywał, mając na myśli możliwą kohabitację na wypadek wyboru na urząd prezydenta innego kandydata niż popierany przez PiS Duda.

Politycy obozu rządzącego podczas swoich wystąpień chętnie więc podkreślali, że fundusz mający wesprzeć inwestycje zaplanowane przez samorządy to pomysł obecnego prezydenta. Wojewoda Bogdanowicz przypomniał, że 40 procent wszystkich inwestycji to te realizowane właśnie przez jednostki samorządowe. I dlatego do gmin i powiatów ma trafić łącznie 6 mld zł (dla tych pierwszych 5 mld, dla drugich – miliard). Do naszego regionu – około 330 mln złotych. – Te liczby pokazują skalę wsparcia dla samorządów – przekonywał poseł Piotr Król.

Diabeł tkwi jednak w szczegółach. I na te zwracali uwagę po południu na zwołanej ad hoc konferencji zastępca prezydenta Michał Sztybel oraz skarbnik miasta Piotr Tomaszewski. Zwłaszcza ten drugi podkreślał, że pieniądze obiecywane przez rząd (choćby 63 mln zł dla Bydgoszczy) są na razie wirtualne. – Fundusz ma powstać w oparciu o ustawę o bonie turystycznym. W ubiegłym tygodniu do Związku Miast Polskich trafiła poprawka, która miała regulować kwestię powołania funduszu. Ale w przyjętej kilka dni temu przez sejm ustawie o bonie, która trafiła do senatu, tej poprawki nie ma – wskazywał Tomaszewski. I dodawał, że na ten moment nie ma więc określonych ani konkretnych kwot, ani zasad ich przyznawania. – A pieniądze mają przecież trafić do samorządów w lipcu – dodawał skarbnik Bydgoszczy.

Rząd obiecuje strumień pieniędzy na inwestycje samorządowe. "Talony jak ulotki wyborcze"

Zobacz również:

Prezydent Bruski krytycznie o kondycji budżetów samorządów. Czy premier przywiezie kilkadziesiąt milionów dla Bydgoszczy?

Nawet w działaniach i wypowiedziach polityków PiS widać zresztą pośpiech wynikający z ogłoszenia uruchomienia środków z funduszu. Dość powiedzieć, że posłanka Ewa Kozanecka już w środę wręczyła symboliczny bon na 500 tysięcy złotych wójtowi Sadek Dariuszowi Gryniewiczowi. Podobne wydarzenie zapowiedziały na piątek służby wojewody. Tym razem beneficjentem ma być Toruń i jego prezydent Michał Zaleski. W tym wypadku w grę będzie wchodziło zapewne kilkadziesiąt milionów złotych.

Z ust przedstawicieli Zjednoczonej Prawicy padają zresztą kwoty przyporządkowane do różnych gmin i powiatów. Wiadomo więc, że Osielsko może otrzymać ponad 3 mln zł, Białe Błota – 2,7 mln zł, a Koronowo i Solec Kujawski – około 2,5 mln zł. Ale właśnie – to górne limity wsparcia, bo każdy z samorządów będzie musiał o nie wnioskować, choć rząd zapowiada minimalną liczbę formalności. – Będziemy zachęcali do występowania o maksymalne kwoty – zapewniała wiceminister Gębicka. Kwoty te są wynikiem zastosowania algorytmu, który powstał w Ministerstwie Rozwoju i którego autorem jest wiceminister Piotr Patkowski. Widełki wsparcia wynoszą od 500 tysięcy do nawet 93 mln złotych.

Władze Bydgoszczy widzą w akcji związanej z funduszem mocny ślad kampanii. Wiceprezydent Sztybel mówi wprost, że rozdawane talony to w rzeczywistości „ulotki wyborcze”. Twierdzi też, że rząd cały czas pomija postulat samorządów, aby zrekompensować im nie tylko straty spowodowane epidemią koronawirusa, ale także ubiegłorocznymi zmianami w prawie (podniesieniem płacy minimalnej, obniżeniem PIT). Z tego tytułu (łącznie) budżet miasta miał stracić nawet 200 mln złotych.

Zdaniem Tomaszewskiego na uwagę zasługuje również fakt, że kwestia Funduszu Inwestycji Samorządowych miała być przedmiotem konsultacji. – Był na nie jeden dzień. Do Unii Metropolii Polskich pismo z Ministerstwa Rozwoju wpłynęło we wtorek po południu, a czas na zgłaszanie uwag mijał w środę. Na ten moment nie mam więc żadnych podstaw realnych i prawnych, aby sądzić, że te 63 mln złotych do miasta faktycznie trafią – podsumował.