Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Market w Fordonie gotowy, ale nadal nieczynny. Powodem brak dojazdu?

Dodano: 03.11.2021 | 15:41
sklep Dino Fordon

Eryk Dominiczak | e.dominiczak@metropoliabydgoska.pl

Na zdjęciu: Sklep Dino w Fordonie nadal czeka na swoje otwarcie. Czy nastąpi ono jeszcze przed końcem roku?

Fot. Błażej Bembnista

Sklep sieci Dino u zbiegu ulic Bora-Komorowskiego oraz Bolesława Marcińczaka na fordońskim osiedlu Pałcz miał zostać otwarty w maju. Ale pół roku później nadal nie można zrobić w nim zakupów. – Dlaczego? – pytają okoliczni mieszkańcy.

Odpowiedź na to pytanie nie jest prosta, bo gdy popatrzy się na sam sklep, wydaje się, że wszystko jest przygotowane na przyjęcie klientów. Proste nie jest także uzyskanie jakichkolwiek informacji od samego właściciela marketu. Przez ponad dwa tygodnie nie doczekaliśmy się odpowiedzi na pytania przesłane drogą mailową. Na niczym spełzły również próby kontaktu telefonicznego. Tylko we wtorek byliśmy kilkakrotnie (i bezskutecznie) przełączani do działu odpowiedzialnego za kontakt z mediami.

Powodów opóźnienia w otwarciu zaczęliśmy więc szukać w innych źródłach. Rozpoczęliśmy od miasta, bo to od niego kilka lat temu sieć Dino odkupiła działkę położoną przy wspomnianej ulicy Marcińczaka. Jej lokalizacja jest zresztą zgodna z polityką firmy. Dino lokuje swoje sklepy albo na obrzeżach miast (przykładem w Bydgoszczy jest chociażby sklep w Łęgnowie-Wsi), albo w mniejszych miejscowościach. Wiadomo, że z działającym w imieniu ratusza Zarządem Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej jeszcze w 2019 roku sieć podpisała umowę, na podstawie której zobowiązała się między innymi do przebudowy skrzyżowania z Bora-Komorowskiego.

Tyle że wniosek o pozwolenie na tę modernizację (wraz z przebudową kolidującej sieci gazowej) właściciel sklepu złożył dopiero w połowie września. Czyli kilka miesięcy po pierwotnym terminie otwarcia. Pozwoleniem na budowę może więc dysponować dopiero za kilka tygodni. Zasadne jest zatem pytanie – czy to właśnie problemy z dojazdem nie są powodem opóźnienia w rozpoczęciu funkcjonowania marketu.

Taką teorię mają zresztą mieszkańcy pobliskich bloków. Smaczku miałby dodawać fakt, że właściciel sklepu dopiero w trakcie inwestycji zorientował się, iż dojazd musiałby odbywać się drogą… prywatną. Taka rzeczywiście po północnej stronie sklepu istnieje. Droga z kruszywa prowadząca do pobliskich nieruchomości na wjeździe faktycznie wita tabliczkami z napisem „Droga prywatna” oraz „Teren prywatny / wstęp wzbroniony”.

Z naszych ustaleń wynika jednak, że ta osiedlowa koncepcja nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Choćby ze względu na zapisy miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. A ten zakłada, że dojazd do nieruchomości, gdzie powstał sklep Dino, musi odbywać się od ulicy Marcińczaka, a więc ulicy położonej po jego drugiej stronie. Sam wjazd natomiast ma przeciąć parking powstały kilka lat temu przy okazji budowy bloku BTBS-u. Wskazuje na to chociażby brak wysokiego krawężnika od strony sklepu.

Kwestią przynajmniej kilku najbliższych tygodni jest więc budowa wspomnianego wjazdu. Z naszych nieoficjalnych ustaleń wynika, że po cichu mówi się o otwarciu sklepu w grudniu, choć nie ma pewności, czy uda się zdążyć z otwarciem podwojów przed Świętami Bożego Narodzenia. Sieć Dino prowadzi cały czas rekrutację na stanowiska sprzedawców, ale termin rozpoczęcia pracy w markecie był już kilkakrotnie zmieniany.