Mężczyzna zmarł po policyjnej interwencji na Błoniu. W ruch poszedł paralizator
Dodano: 23.10.2025 | 19:26Na zdjęciu: Policjanci z Błonia byli zadysponowani do wsparcia zespołowi ratownictwa medycznego.
Fot. Archiwum
Na piątek, 24 października zaplanowano sekcję zwłok 47-letniego mężczyzny, który zmarł po policyjnej interwencji, do jakiej doszło na osiedlu Błonie w Bydgoszczy. – Od jej wyników zależy, w jakim kierunku zostanie poprowadzone śledztwo – mówią śledczy i przyznają, że na razie nie ma powodów, aby sugerować, by policjanci, którzy przeprowadzali interwencję, mieli popełnić jakieś błędy.
Było poniedziałkowe, 20.10. popołudnie, tuż po godzinie 16:30. Do dyżurnego bydgoskiej komendy policji wpływa zgłoszenie, aby patrol udzielił wsparcia zespołowi ratowników medycznych, którzy potrzebowali pomocy przy agresywnym pacjencie, który awanturował się w domu. – Ze zgłoszenia wynikało, że 47-latek ma problemy natury psychicznej – mówi nadkom. Przemysław Słomski z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
Miał się odgrażać domownikom i służbom
Na miejsce interwencji zadysponowano patrol z najbliższego komisariatu (według naszych informacji, interwencja została przeprowadzona w rejonie funkcjonowania działania komisariatu Bydgoszcz Błonie). Funkcjonariusze zastali ratowników medycznych oraz członków rodziny agresywnego 47-latka. – Z ich relacji wynikało, że 47-latek odgrażał się domownikom, jak również ratownikom – opowiada dalej Słomski i dodaje, że agresywnie zachowujący się mężczyzna naruszył nietykalność cielesną jednego z medyków, uderzając go w twarz.
W pewnym momencie zapadła decyzja o zamknięciu mężczyzny w jednym z pokoi, ale to wcale nie uspokoiło 47-latka, raczej wręcz przeciwnie. – Po otwarciu drzwi, 47-latek, odgrażając się, ruszył w kierunku przybyłych na miejsce funkcjonariuszy – relacjonuje rzecznik kujawsko-pomorskiej policji. Mundurowi wzywali mężczyznę, aby ten się uspokoił, ale ten w żaden sposób na te wezwania nie reagował, stąd decyzja policjantów, aby użyć gazu pieprzowego. Chwilę potem policjantka i jeden z ratowników medycznych użyli siły fizycznej, aby obezwładnić agresywnie zachowującego się domownika.
W ruch poszedł paralizator
Sytuacja na tyle się zaogniła, że policjant wykorzystał paralizator, którego użył trzykrotnie i z przyłożenia. – Dopiero ten środek umożliwił założenie mu kajdanek na trzymane z przodu ręce – opowiada dalej Słomski, precyzując, że 47-latek stawiał czynny opór, co powodowało, że próba założenia wspomnianych kajdanek z tyłu nie była możliwa. Ale nawet taki stan rzeczy nie uspokoił mężczyzny. – Cały czas był pobudzony i agresywny, dlatego funkcjonariusze byli zmuszeni użyć siły fizycznej – przekazuje rzecznik komendy wojewódzkiej.
47-latek po kilku minutach uspokoił się, co sprawiło, że policjanci przełożyli kajdanki mężczyźnie na ręce trzymane z tyłu, a jeden z ratowników zaaplikował zastrzyk ze środkiem uspokajającym, zaś obezwładnionego mężczyznę ułożono w pozycję boczną ustaloną. – Jego czynności życiowe cały czas były monitorowane i wtedy nie stwierdzono nieprawidłowości, dopiero po około 2-3 minutach zauważono, że mężczyzna najprawdopodobniej przestał oddychać – informuje Słomski.
Patrol policjantów oraz ratownicy przeprowadzili resuscytację krążeniowo-oddechową i podłączyli mężczyznę do specjalistycznego sprzętu, po czym karetką pogotowia przewieziono go do szpitala. Kwadrans przed dziewiętnastą do służb napłynęła wiadomość o śmierci 47-letniego mężczyzny.
Wszczęto śledztwo. Śledczy: policjanci nie mieli kamerek nasobnych
Okoliczności śmierci mężczyzny i przebieg interwencji analizują policyjne służby kontrolne: Wydział Kontroli Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy, Biuro Kontroli Komendy Głównej Policji oraz policyjne Biuro Spraw Wewnętrznych. Śledztwo wszczęła również Prokuratura Rejonowa Bydgoszcz-Południe. Jak się dowiedzieliśmy, wstępnie postępowanie prowadzone w kierunku art. 155 (nieumyślne spowodowanie śmierci) w zbiegu z art. 231 kodeksu karnego (przekroczenie uprawnień). Kluczowa dla dalszych losów śledztwa będzie sekcja zwłok 47-latka, która w Zakładzie Medycyny Sądowej odbędzie się w piątek, 24 października. Niewykluczone, że prokurator zdecyduje się na przeprowadzenie pogłębionych badań, m.in. z zakresu toksykologii czy histopatologii.
– Jak wynika ze wstępnych ustaleń, interweniujący funkcjonariusze działali zgodnie z procedurami i uprawnieniami – mówi Przemysław Słomski, choć zaznacza, że patrol nie miał przy sobie kamerek nasobnych. – Zabezpieczony został materiał wideo z użycia paralizatora – dodaje, a według naszych informacji, prokurator już dokonał odczytu z tego materiału. – Na podstawie ustaleń, w tej chwili możemy stwierdzić, że nic nie wskazuje na błędy w działaniu policjantów – kończy rzecznik kujawsko-pomorskiej policji.
Kolejne śledztwo po policyjnej interwencji
Śmierć 47-latka na Błoniu to kolejna ze spraw, którą prowadzą prokuratorzy po policyjnej interwencji. Niedawno, do śledczych z Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Północ przekazano do prowadzenia śledztwo po interwencji policyjnego patrolu w Inowrocławiu. Mundurowi w nocy z 1 na 2 października br., byli zadysponowani do jednego z mieszkań przy ul. Armii Krajowej, gdzie agresywnie miał się zachowywać 31-latek, który miał demolować pomieszczenie i wyrzucać z niego meble. Mężczyzna – jak wynikało z informacji służb przekazywanych na początku – był agresywny i miał być pod wpływem alkoholu i narkotyków.
Póki co, śledczy z Bydgoszczy otrzymali wstępny protokół po sekcji 31-latka, z której wynikało, że przyczyną zgonu mężczyzny miała być niewydolność krążeniowo-oddechowa, jednak zlecono dodatkowe badania.
- Niewyjaśniona zbrodnia na dożynkach rozwiązana. Bydgoscy śledczy zamknęli śledztwo po zabójstwie Karoliny - 25 października 2025
- PILNE: Spadł dron testowany przez wojsko. Maszyna należała do WZL2 w Bydgoszczy - 23 października 2025
- Mężczyzna zmarł po policyjnej interwencji na Błoniu. W ruch poszedł paralizator - 23 października 2025










