Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Czy Nowoczesna zostanie wchłonięta przez PO? „Jedziemy do Warszawy posłuchać wyjaśnień”

Dodano: 06.12.2018 | 15:30
Grzegorz Schetyna, Katarzyna Lubnauer

Eryk Dominiczak | e.dominiczak@metropoliabydgoska.pl

Na zdjęciu: W piątek dojdzie do spotkania przewodniczącego Platformy Obywatelskiej Grzegorza Schetyny oraz szefowej Nowoczesnej Katarzyny Lubnauer. Uśmiechów nie należy się spodziewać.

Fot. Stanisław Gazda

Środowa wolta grupy posłów Nowoczesnej, którzy zasilili tworzący się klub parlamentarny Platforma Obywatelska – Koalicja Obywatelska, odczytywana jest jako początek końca partii. Jak odbierają to bydgoscy działacze .N, który w radzie miasta funkcjonują w porozumieniu z PO? – Kluczowa będzie dla nas sobotnia konwencja krajowa, na którą się wybieramy – zapowiada szefowa bydgoskich struktur ugrupowania a zarazem radna Joanna Czerska-Thomas. – Dla wielu z nas Nowoczesna to partia pierwszego i ostatniego wyboru – wtóruje Michał Grzybowski, szef regionu .N.

Środa. Od kilku dni w sejmowych kuluarach słychać coraz głośniej o kolejnej odsłonie konfliktu w Nowoczesnej. Ścierają się koncepcje pozostania autonomicznym klubem sejmowym (za czym optuje przewodnicząca .N Katarzyna Lubnauer) albo dołączenia do klubu PO, który miałby funkcjonować jako klub PO – KO (co firmuje szefowa klubu .N Kamila Gasiuk-Pihowicz). Władze partii, wbrew Lubnauer, dają na rozwiązanie Gasiuk-Pihowicz zielone światło. Pomysł przepada jednak w głosowaniu klubu .N. Efekt – odejście Gasiuk-Pihowicz oraz szóstki innych posłów Nowoczesnej do klubu PO – KO. Dołącza do nich jeszcze Piotr Misiło wyrzucony z Nowoczesnej w ubiegłym tygodniu. Sama Nowoczesna – z uwagi na posiadanie zaledwie czternastu posłów – nie może już tworzyć klubu. Parlamentarnie jest na równi pochyłej.

Sprawdzamy, jak turbulencje warszawskie przekładają się na warunki bydgoskie. Nowoczesna występowała w wyborach samorządowych jako element Koalicji Obywatelskiej. Wprowadziła do samorządów lokalnych około 200 osób (do sejmików – blisko 30). W tym gronie są radni Bydgoszczy: Czerska-Thomas oraz Robert Langowski. Szefowa bydgoskiej .N wspólnie z Grzybowskim musiała w środę tłumaczyć członkom partii tło warszawskich wydarzeń, choć przekonuje, że lokalnie w ugrupowaniu panuje spokój. – Rozmawiamy o sprawach nam bliskich, planach na 2019 rok. Jako przewodnicząca komisji przedsiębiorczości muszę przygotować plan jej pracy. Chcę pozyskać poparcie dla instytucji rzecznika przedsiębiorców w naszym mieście – mówi w rozmowie z MetropoliaBydgoska.PL. Ale przyznaje też, że sama śledzi doniesienia ze stolicy. – Odejście siedmiu posłów to niewątpliwie duża strata, chociaż w tym gronie byli nie tylko ludzie tworzący Nowoczesną, ale także tacy, którzy przyszli do nas z innych ugrupowań (mowa o Marku Sowie i wywodzącym się z naszego regionu Michale Jarosie, którzy wrócili do PO oraz byłym pośle Kukiz’15 Pawle Kobylińskim).

W ostrych słowach od kilkunastu godzin zachowanie byłych już partyjnych kolegów (Lubnauer zapowiedziała, że odejście z klubu .N równa się utracie członkostwa w partii) komentuje Michał Grzybowski, szef kujawsko-pomorskiej Nowoczesnej. „Warto być przyzwoitym” – napisał na Twitterze do Gasiuk-Pihowicz, a dziennikarzowi „Rzeczpospolitej” Jackowi Nizinkiewiczowi na wpis „Nowoczesna zachorowała na Kałużę” (chodzi o sprawę śląskiego radnego, który został wicemarszałkiem sejmiku dzięki przejściu na stronę PiS) odpowiedział: „Nie Nowoczesna, ale kilku karierowiczów”. – Co ja będę mówił – zachowali się nieodpowiedzialnie. Polityka nie jest fajna, ale istnienie naszego klubu to gwarancja niezależności. Sławomir Neumann mówi, że to tylko dwie minuty więcej wystąpień dla opozycji. Dla mnie to coś więcej – przekonuje w rozmowie z nami. I dodaje, że jeśli będzie trzeba, to on „wyprowadzi sztandar” Nowoczesnej.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Prezydent Bruski chce dać dodatkowe pieniądze na Camerimage. Ale stawia warunki Markowi Żydowiczowi

Tyle że ideowcy w terenie przegrywają rywalizację z pragmatykami w centrali. Tymi, którzy wobec spadających notowań Nowoczesnej szukają drogi do sejmu (albo Parlamentu Europejskiego) z wykorzystaniem szyldu PO lub Koalicji Obywatelskiej. Tajemnicą poliszynela jest, że Gasiuk-Pihowicz miała być zapewniana o wysokiej pozycji na liście w wiosennych wyborach do europarlamentu. Nie brak głosów, że jeszcze w tym tygodniu możliwe są kolejne transfery posłów Nowoczesnej do klubu PO – KO.

Na kolejne ruchy czekają też lokalni działacze, również w Bydgoszczy. W piątek ma dojść do spotkania Katarzyny Lubnauer z Grzegorzem Schetyną. W sobotę zaś odbędzie się Rada Krajowa .N. – Liczymy, że tam wyartykułowany zostanie nasz głos i usłyszymy przynajmniej kilka zdań wytłumaczenia – podkreśla Czerska-Thomas. Kilka zdań już dziś jest za to w stanie o obecnej sytuacji w swojej byłej partii powiedzieć poseł Michał Stasiński. – W końcu odszedł pan z Nowoczesnej, zanim to stało się modne – zaczepiamy. – I to był moment, gdy rysowały się linie podziału w partii. A obecna sytuacja jest tego konsekwencją. Sprawa radnego Kałuży i brak reakcji przewodniczącej na działania Adama Szłapki i Moniki Rosy musiały doprowadzić do tego tąpnięcia. Nie jest to dla mnie sytuacja przyjemna, ale zdarzenia te mają ciąg logiczny – opowiada nam parlamentarzysta, który z .N odszedł wiosną ubiegłego roku.

Sondaże wskazują, że szanse na pokonanie PiS w wyborach parlamentarnych rosną w miarę budowania koalicji. W sondażu dla „Rz” mowa o dość egzotycznym i mało prawdopodobnym bloku PO – .N. – SLD – PSL – Razem – Teraz (to nowe ugrupowanie założyciela Nowoczesnej Ryszarda Petru). – Jak aktualna sytuacja ma wpłynąć pozytywnie na nastroje i kolejne sondaże? – pytamy Stasińskiego. – Problem w tym, że PO nikogo nie przyciągała. Grzegorz Schetyna nie wykonywał wcześniej żadnych ruchów – twierdzi bydgoski poseł. – Gdyby Nowoczesna okrzepła na poziomie 8-10 procent, nie byłoby napięć. Ale może liczyć samodzielnie na 2-3 procent. I to budzi sprzeciw części polityków Nowoczesnej. 

Stasiński twierdzi też, że świadkami podobnych transferów możemy być w wymiarze lokalnym i regionalnym. – Przykład to Jacek Warczygłowa, który nie dostał się w ostatnich wyborach do sejmiku z list Koalicji Obywatelskiej i dzisiaj jest już w nowej partii Ryszarda Petru – wskazuje. – Gdyby został radnym, to też podjąłby taką decyzję? – dopytujemy. – Moim zdaniem tak – kończy Michał Stasiński. W bydgoskich i okołobydgoskich strukturach Nowoczesnej także po wyborach doszło do zmian. Odeszli z niej Maciej Wojtczak (w przeszłości przewodniczący bydgoskiej .N) oraz Piotr Stelmach z Osielska. W partii słyszymy jednak, że ich decyzja nie miała podłożona politycznego i była głównie związana z ich obowiązkami zawodowymi.