Drogowcy negocjują nowy termin zakończenia prac na trasie Uniwersyteckiej. Czy sprawa kosztów wykonawcy trafi do sądu?
Dodano: 01.10.2018 | 12:55Na zdjęciu: Część prac przy przedłużeniu trasy Uniwersyteckiej powinna zakończyć się zimą. Kiedy zakończy się cała inwestycja - nie wiadomo.
Fot. Marcin Bratoszewski
W niedzielę minął wydłużony termin na realizację przedłużenia trasy Uniwersyteckiej. Wiadomo jednak, że ma zostać wyznaczony kolejny. I na pewno – nie ostatni.
Słowo „ma” w kontekście nowej daty zakończenia części robót przy rozbudowie trasy znalazło się nieprzypadkowo. Od kilku tygodni trwają bowiem w tej sprawie negocjacje między Zarządem Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej a wykonawcą – firmą Kobylarnia. W ubiegłym tygodniu Jacek Witkowski, dyrektor ZDMiKP, mówił w rozmowie z nami, że drogowcy chcą, aby nowy termin przypadł na styczeń. – Wysłaliśmy tę propozycję do wykonawcy – dodawał. Ale Adam Kotowski, kierownik budowy, potwierdził nam w poniedziałek, że zmodyfikowany harmonogram nadal nie został ustalony.
Powód braku porozumienia między ZDMiKP i Kobylarnią dotyczy jednak nie tyle terminu, co zakresu ustaleń pomiędzy stronami. Wykonawca oczekuje bowiem, że w najnowszym aneksie (w związku z tą inwestycją powstało ich do tej pory już kilkanaście) wskazana zostanie nie tylko data, ale również zobowiązanie do sfinansowania przez miasto dodatkowych kosztów, które Kobylarnia miała ponieść w związku z przedłużającymi się pracami. – Uległy one zwiększeniu z uwagi na trwające procedury rozwiązywania problemów projektowych, brakiem możliwości wykonywania robót w pierwotnych terminach oraz konieczności przeorganizowania budowy – wylicza Kotowski. I dodaje, że trudności piętrzą się także z uwagi na „problem z dostępnością materiałów i potencjału ludzkiego oraz braku zakładanej wydajności”. – Szacunkowe koszty zostały skalkulowane i przedstawione zamawiającemu – podkreśla przedstawiciel Kobylarni, który zapewnia, że ze strony wykonawcy nadal jest wola dokończenia inwestycji.
Choć obie strony nie chcą ujawnić na razie, o jaką kwotę chodzi, to wiadomo, że rozwiązanie tego sporu łatwe nie będzie. I niewykluczone, że sprawa trafi do sądu. Choć nie w trybie procesowym, ale w ramach mediacji. – Będziemy sugerować wykonawcy taką formułę – przekonuje dyrektor Witkowski. Jego zdaniem kwota wskazana przez Kobylarnię jest zbyt wysoka, a część winy – chociażby związanej z brakiem pracowników – leży po stronie Kobylarni.
Nawet jeśli strony ustalą ostatecznie nowy termin realizacji prac, to trzeba pamiętać, że nie będzie on obejmował robót na działkach przy ulicy Ujejskiego. Kobylarnia powinna mieć je do dyspozycji już na początku stycznia. Tego terenu nie zamierza jednak opuścić właściciel tartaku Krzysztof Pietrzak, przekonując, że wycena nieruchomości, której był współwłaścicielem, została wykonana nieprawidłowo. Miasto na jej podstawie wypłaciło mu blisko 770 tysięcy złotych odszkodowania (za należące do niego 3/8 terenu), a wszystkich właścicielom – łącznie nieco ponad 2 mln zł. Obecnie obowiązek egzekucji działek spoczywa na wojewodzie Mikołaju Bogdanowiczu, który w piątek unieważnił jednak kolejny przetarg na jej wykonanie (jedyna oferta od firmy Sanitrans z Białych Błot opiewała na niemal milion złotych, urząd wojewódzki ma do dyspozycji jedynie 300 tys. zł).
Pietrzak przed trzema tygodniami na spotkaniu z Rafałem Bruskim zadeklarował, że opuści działki na Wzgórzu Wolności, jeśli otrzyma dodatkowo 3 mln zł. Prezydent nie chce przystać na tę propozycję. Na ostatniej sesji rady miasta przedstawił informację o niej radnym. Nie zapadły jednak żadne wiążące decyzje. Bruski zaproponował, aby radny Bogdan Dzakanowski, który popiera starania Pietrzaka, wypracował zgodną z prawem formułę porozumienia z właścicielem tartaku. Po nieco ponad dobie Dzakanowski z pełnomocnictwa od prezydenta jednak zrezygnował.
ZOBACZ TAKŻE: Bogdan Dzakanowski miał być pełnomocnikiem prezydenta ds. ugody z właścicielem tartaku. Zrezygnował po 24 godzinach
Na placu budowy drugiego etapu trasy Uniwersyteckiej w ostatnich dniach trwały prace nad wykonaniem przejazdu w pasie rozdziału alei Jana Pawła II. Wszystko po to, aby – jak tłumaczy dyrektor Witkowski – osoby wyjeżdżające łącznicą z ulicy Glinki nie musiały dojeżdżać do ronda Toruńskiego, a mogły zawrócić wcześniej i kierować się chociażby w stronę ronda Inowrocławskiego czy lotniska. Nadal zamknięty jest także wlot w ulicę Karpacką od Jana Pawła II. Niedostępny jest także wjazd z tej ostatniej we wspomnianą ulicę Glinki.
- Brawurowa ucieczka ulicami i chodnikami miasta. Sprawca zmyślił historię o kradzieży auta - 28 kwietnia 2022
- Pijany motocyklista doprowadził do zderzenia w parku przemysłowym. Tragedia była o krok - 28 kwietnia 2022
- Zabytkowe kamienice w Bydgoszczy idą do renowacji. W tym roku tylko trzy - 28 kwietnia 2022