Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Głodni w Bydgoszczy. Gdzie mogą otrzymać jedzenie?

Dodano: 04.04.2017 | 09:33

Stanisław Gazda | s.gazda@metropoliabydgoska.pl

Na zdjęciu: Warunkiem otrzymania posiłku jest bycie trzeźwym.

Fot. Stanisław Gazda

Nie żyje się po to, żeby jeść, ale trzeba jeść, żeby żyć. Tyle że dla wielu, z powodu biedy lub bezdomności, zjedzenie chociażby jednego ciepłego posiłku, to wciąż poważny problem.

Na bocznych schodach bazyliki, prowadzących do Bydgoskiego Stowarzyszenia Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo, siada bezdomny. Już prawie południe, a on nic jeszcze nie jadł. Do wydawania posiłków zostało aż sześć godzin. Gdyby zapukał i poprosił, dostałby kromkę postnego chleba.  Cieszyłby się i z tego. Kilka lat temu daliby mu tylko wrzątek. Kawę albo herbatę, no i chleb, musiałby sobie zorganizować sam.

Za księdza Sławomira Bara, nowego opiekuna Bydgoskiego Stowarzyszenia Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo, sporo się zmieniło – mówi dyżurująca dziś w stowarzyszeniu pani Rosita. – Możemy z ubogimi, i to dwa razy w tygodniu – we wtorki i czwartki  – podzielić się odzieżą. W każdy poniedziałek w godzinach od 16:30 do 18:00 nieubezpieczonych bezpłatnie przyjmuje lekarz rodzinny. Raz w miesiącu, w wyznaczone piątki, jest do ich dyspozycji chirurg.

Od godziny 16:45 wydawany jest obiad. Najpierw na wynos, dla biednych rodzin parafialnych, rodzin wielodzietnych. Jeżeli jednego dnia jest zupa, to następnego można się spodziewać drugiego dania. Od godziny 17:00 zjeść mogą stali bywalcy, zapisani na listę. Pół godziny później wydawane są obiady dodatkowe, dla każdego głodnego. Warunek dla wszystkich i o każdej porze jest jeden – trzeba być trzeźwym!

Ksiądz Sławomir jest bardzo operatywny, więc udaje mu się znaleźć i uprosić darczyńców o podzielenie się żywnością. W kościele jest też specjalna skarbonka, do której można wrzucić datki na jedzenie dla biednych. Potrzeby są duże. Każdego dnia z posiłków Bydgoskiego Stowarzyszenia Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo korzysta blisko dwieście osób.

Jak wierni wrzucą do skarbony, to mogą mieć spokojne sumienie, że nie zasponsorowali bezdomnemu kupna alkoholu. Dlatego dają chętniej i więcej niż kilka lat temu –  przyznaje pani Rosita.

Przy Drukarskiej 6 znajduje się jadłodajnia Caritasu. Ta krótka uliczka dochodząca do Gdańskiej, wyglądem przypomina większość przebywających tam osób, zwłaszcza od godziny 11:00. Brudna, szara, z kilkoma odrapanymi, osmolonymi budynkami,  często śmierdząca uryną i wymiocinami.

Gdyby nie obiady (jednego dnia zupa, następnego drugie danie) przy Drukarskiej, 50-60 bezdomnych codziennie musiałoby zmierzać się z głodem.

Bieda zaczyna zaglądać i do nas – żali się kierownik placówki Piotr Lewandowski. – Niestety, jakiś czas temu Polska została „odcięta” od pomocy żywnościowej z Unii Europejskiej na rzecz jeszcze biedniejszych: Rumunii i Bułgarii. Coraz mniej jest sponsorów. Czekamy więc z tymi biednymi i bezdomnymi na każdy grosz i wsparcie produktami. Kocioł coraz mniej syty i pełny, ale na pewno nie zdarzy się tak, by ktoś pozostał głodny – zapewnia pan Piotr.

Od godziny 12:00 do 14:00 stołówka obsługuje tych, którzy mają wykupione obiady przez MOPS. 100 posiłków. Albo zupa z wkładką, albo drugie danie. Sześć dni w tygodniu.

Jednym z największych problemów osób bezdomnych jest utrzymanie higieny osobistej. To, że nie ma się własnego domu, własnego kąta, nie musi oznaczać, że trzeba być brudnym, śmierdzącym, odrażającym. Caritas Diecezji Bydgoskiej umożliwia więc wszystkim osobom bezdomnym skorzystanie w godnym miejscu, właśnie przy ul. Drukarskiej, z możliwości zadbania o swoją higienę. Z łaźni można korzystać  3 dni w tygodniu: w poniedziałek, środę, piątek w godzinach od 9:00 do 11:00. Po kąpieli otrzymuje się czystą bieliznę, opiekę pielęgniarską i darmowy posiłek.

Po godzinie trzynastej na ulicy Koronowskiej 14, przed drzwiami Kuchni dla Ubogich prowadzonej przez siostry Albertynki, panuje już cisza i spokój. Zakończyło się wydawanie posiłków. Każdego dnia Kuchnia dla Ubogich wydaje 150-200 porcji.

Siostra Wita codziennie błaga Boga, by na jej drodze postawił kogoś, kto podzieli się czymkolwiek do jedzenia. Przydaje się wszystko: kości na zupę od rzeźnika, poturbowane owoce, produkty niesprzedane w danym dniu w barach lub restauracjach, nadwyżka cebuli, ziemniaków, buraków czy innych warzyw od okolicznych rolników.

Dla jednych balast, dla mnie i dwustu „moich” biedaków, to istny skarb! – mówi siostra Wita, wierząc, że Bóg zawsze pomoże darczyńcom trafić na Koronowską. – Na szczęście coraz więcej osób wie, że się tu znajdujemy i chętniej reaguje na nasze apele o pomoc – dodaje jedna z trzech sióstr prowadzących Kuchnię dla Ubogich.

Jedzenie Zamiast Bomb (Food not Bombs) – społeczna inicjatywa, polegająca na rozdawaniu ciepłych, wegańskich lub wegetariańskich posiłków ludziom biednym, bezdomnym i bezrobotnym. Akcji towarzyszy przekaz antyrządowy i antywojenny, a jej ideą przewodnią jest pokazanie, że kiedy władza wydaje pieniądze na – zdaniem działaczy – niepotrzebne zbrojenia, wielu ludzi umiera z głodu. Ruch od dwóch lat obecny jest także w Bydgoszczy.

Niektóre osoby, czy to niewierzące, czy o jakimś innym światopoglądzie, mogą czuć się skrępowane korzystając ze zinstytucjonalizowanej pomocy kościoła. Dzięki nam mają wybór i nie są pozostawione same sobie, nie są pozbawione pomocy – mówi Edyta Orzędowska, koordynatorka akcji Food not Bombs, polegającej m.in. na darmowym rozdawaniu ciepłych, wegetariańskich posiłków osobom bezdomnym.

Akcja prowadzona jest w każdą niedzielę o 14:30 w parku przy placu Wolności.

Jadłodzielnie powstają od pewnego czasu w wielu miastach w Polsce. U naszych sąsiadów w Toruniu od niedawna funkcjonują już dwie. Wkrótce takie miejsca powstaną także w Bydgoszczy. Na czym polega idea ? Chodzi o to, by dzielić się jedzeniem z tymi, którzy go potrzebują. Jedzeniem, które bardzo często się marnuje.