Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Jowita Woszczyńska : Królowa Tortów w roli nauczycielki [ZDJĘCIA]

Dodano: 09.02.2018 | 17:25

Na zdjęciu: Czekoladowy miś zrobiony przez Jowitę Woszczyńską, był ideałem do którego dążyli naśladujący ją młodzi adepci cukiernictwa.

Fot. Stanisław Gazda

Gdy Beata Lewińska, nauczycielka  zawodów gastronomicznych, zakomunikowała dyrekcji Zespołu Szkół Rzemiosła i Przedsiębiorczości, że ma okazję zorganizowania dla uczniów szkolenia prowadzonego przez Jowitę Woszczyńską, brązową medalistkę tortowych mistrzostw świata i najlepszą Europejkę w dekorowaniu tortów – jakiekolwiek tłumaczenia były zbyteczne. Reakcja mogła być tylko jedna: zgoda!

Pani Beata, odkąd o Jowicie Woszczyńskiej zrobiło się głośno w Bydgoszczy, w Polsce i na świecie – stała się wręcz jej fanką. Chłonęła wszystko, co tylko ukazało się na jej temat. Po przeczytaniu materiału o słodkiej mistrzyni w Metropolii Bydgoskiej Pl, zaświtał w jej głowie pomysł ściągnięcia Jowity na zajęcia. Trochę się obawiała, że zamiar może nie wypalić, że mistrzyni nie zechce, nie znajdzie czasu dla jakichś tam dzieciaków z Zespołu Szkół Rzemiosła i Przedsiębiorczości. Jowita okazała się osobą bardzo otwartą, chętną, i z nieukrywaną radością przyjęła zaproszenie do poprowadzenia zajęć.

Tematem czterogodzinnego szkolenia jest wykonywanie ozdób z czekolady plastycznej. Ma z niej powstać figurka misia. Byłoby idealnie, gdyby była jak najbardziej zbliżona do ideału, czyli figurki wykonanej wcześniej przez Jowitę.

Z dwóch pierwszych klas o profilu kucharskim i cukierniczym wybranych zostało jedenaście osób, mających najlepsze predyspozycje. Chętnych było o wiele więcej, no bo skorzystać z doświadczeń mistrzyni świata, to okazja, która nie przytrafia się na co dzień.

Wiadomo, że w tak krótkim czasie nie da się zgłębić wszystkich tajników zawodu cukiernika zajmującego się zdobieniem tortów, ale można poznać podstawy, zacząć wierzyć w siebie, zwłaszcza, że Jowita na dzień dobry przyznała się wszystkim, że jej pierwsze figurki były po prostu… szkaradne.

Ewelina, uczennica pierwszej klasy gastronomiczno-cukierniczej, jak na razie dowiedziała się z tych zajęć, że w ogóle jest coś takiego, jak czekolada plastyczna, że każdy może ją sobie zrobić w domu. Na pewno zapamięta radę Jowity, żeby z czekoladową „plasteliną” pracować szybko i nie dopuścić do jej rozpuszczenia się.

Gracjan z pierwszej gastronomiczno-spożywczej, który pracuje nad uformowaniem misiowej nogi, ma w przyszłości zostać kucharzem, ale uważa, że „liznąć” nieco wiedzy z cukiernictwa na pewno nie zaszkodzi. Dlatego uważnie obserwował przed momentem, jak z nogą misia radziła sobie Jowita.

A jak się nóżka odkleja, to Jowita pokazuje, że jest na to sposób. Wystarczy wziąć na pędzelek odrobinę specjalnego żelu, kleju spożywczego, i posmarować łapkę misia. Po takim zabiegu na pewno nie odpadnie.

Weronika nie kryje zadowolenia, że może zdobywać wiedzę od samej mistrzyni świata. Ma już zrobiony tułów i nogi misia i czeka na kolejne polecenia Jowity. Dowie się za chwilę, że w górną część korpusu misiowego ciałka powinna wcisnąć wykałaczkę na którą, jak na pal, nabije główkę misia. Po tej operacji, będzie już prawie gotowy…

Nie mogła się powstrzymać, żeby nie skosztować plastycznej czekolady. Rzeczywiście daje się zjeść. Jest super. Taka mleczna. Bardzo dobre są nie tylko czekolada na misia, ale również  wrażenia z tego pierwszego w jej życiu cukierniczego szkolenia.

Gdy mówię Jowicie, że większość z jej dzisiejszych uczniów najbardziej zapamiętało z zajęć to, żeby zbyt długo nie trzymać w rękach czekolady plastycznej, bo może się roztopić – mistrzyni cieszy się, że dotarło do nich tak naprawdę, to, co jest najistotniejsze w pracy dekoratora tortów: świadomość, że przegrzana masa jest już praktycznie zniszczona. Chciałaby jeszcze przeprowadzić zajęcia z uczniami, którzy będą kończyć szkołę, żeby dać im wskazówki przed egzaminem, ukierunkować w zawodzie.

Mamy chwilkę czasu, żeby z Jowitą powspominać, jak to było po powrocie z mistrzostw świata do pracy. Była w szoku, gdy w jej pracowni powitał ją nie tylko wielki transparent z napisem „Witamy Królową Tortów”, ale sam szef Adam Sowa z córką Aleksandrą, którzy nie szczędzili komplementów, zachwytów i gratulacji. Później na szyi Jowity zawisły girlandy białoczerwonych kwiatów oraz powiększona kopia medalu wykonanego z masy cukrowej. Była też złota korona.

Ten sukces chyba jeszcze do tej pory do mnie nie dotarł, bo przede wszystkim nie uważam siebie za wielką, wybitną, niezwykłą. Jest mnóstwo lepszych ode mnie, a przede mną wiele pracy, by im dorównać – twierdzi z właściwą sobie skromnością brązowa medalistka mistrzostw świata w dekorowaniu tortów, unikając tematu ofert, propozycji i prób „podkupienia” jej przez konkurencję.

Niewątpliwym plusem dla Jowity jest to, że nabrała odwagi do publicznego dzielenia się swoim talentem z innymi. Niedawno dołączyła do najbardziej znanej w Polsce bydgoskiej blogerki kulinarnej Agaty Jędraszczak, wespół z którą prowadzi warsztaty dla zainteresowanych kulinariami bydgoszczan. Odważyła się na prowadzenie zajęć w szkole.

Co dalej? Przed Jowitą stoi teraz wielkie wyzwanie. Już pod koniec lutego będzie jurorem na targach cukierniczych Expo Sweet w Warszawie. W ich ramach odbędą się Mistrzostwa Europy w Dekoracji Tortów, które przyjdzie jej oceniać. A że w tym roku przypada poważny okrągły jubileusz imprezy, więc ciężko pracuje nad wykonaniem półmetrowej słodkiej figury na uświetniający galę blisko czterometrowy tort. To ma być rodzaj hołdu dla wszystkich cukierników, piekarzy i dekoratorów. A gdzieś tam z tyłu głowy rodzi się chęć startu w przyszłorocznych eliminacjach do mistrzostw świata w dekorowaniu tortów.