Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Koalicja Obywatelska szuka lokomotyw do wyborczego pociągu. Rewolucja wśród „jedynek”

Dodano: 29.08.2018 | 11:47
Lech Zagłoba-Zygler, Zbigniew Sobociński, Jan Szopiński

Eryk Dominiczak | e.dominiczak@metropoliabydgoska.pl

Na zdjęciu: Zbigniew Sobociński (w środku) w nadchodzących wyborach samorządowych nie wystartuje. Jedynką w Fordonie ma być natomiast Lech Zagłoba-Zygler (z lewej).

Fot. Sebastian Torzewski

W piątek bydgoskie struktury Platformy Obywatelskiej zatwierdzą listy kandydatów do rady miasta, na których – w ramach Koalicji Obywatelskiej – znajdą się również przedstawiciele Nowoczesnej oraz Inicjatywy Bydgoszcz. W przeddzień tej decyzji nadal trwa jednak poszukiwanie liderów i wyborczych kompromisów.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Nowe sojusze i rozstania. Za nami pierwsze dni kampanii wyborczej

Spośród 31 radnych wybranych w wyborach jesienią 2014 roku aż jedna trzecia nie zachowała tego statusu do końca kadencji. W gronie dziesięciu roszad, do których doszło w radzie miasta w ciągu minionych czterech lat, połowę stanowią zmiany w klubie PO. I choć większość z nich nastąpiła wkrótce po zatrzymaniu wyborczej karuzeli, to dzisiaj wydatnie rzutują one na kształt i potencjał list, które Platforma wspólnie z Nowoczesną oraz Inicjatywą Bydgoszcz przedstawią bydgoszczanom już za kilka dni.

Flagowym wyzwaniem Koalicji Obywatelskiej (dotyczy ono zresztą również najgroźniejszego konkurenta – Prawa i Sprawiedliwości) jest bowiem prawdopodobny scenariusz, że na tegorocznych listach na pozycji numer jeden nie znajdzie się żadna z osób, która była lokomotywą PO w 2014 roku. Pewne jest, że do wyborów nie stanie aktualny przewodniczący rady Zbigniew Sobociński, który był „jedynką” w okręgu piątym obejmującym Śródmieście, a także Jachcice, Glinki oraz Wzgórze Wolności. Zdobył wówczas niemal 1300 głosów. – Ale proszę nie pisać, że powodem jest zmęczenie, chociażby potyczkami z radnym Dzakanowskim, bo to nieprawda. Ścieranie się z jego chamstwem czy charakterem nie było przyjemnością, ale uznałem, że po dwunastu latach czas na innych. Szczególnie tych, którzy krytycznie podchodzili w ostatnich latach do naszych inicjatyw i działań – mówi w rozmowie z nami Sobociński.

O jego prawdopodobnej rezygnacji mówiło się jednak od kilku miesięcy, stąd ta deklaracja na pewno nie jest w PO zaskoczeniem (na pozycji nr 1 powinna zastąpić go Monika Matowska). Podobnie zresztą jak brak fordońskiego lidera listy sprzed czterech lat, czyli Macieja Zegarskiego (prawie 1800 głosów). Były szef klubu Platformy w radzie zrezygnował z zasiadania w niej w styczniu ubiegłego roku, tłumacząc się brakiem możliwości pogodzenia pełnienia mandatu z pracą zawodową. Jak wynika z naszych ustaleń, jego miejsce zajmie Lech Zagłoba-Zygler, wiceprzewodniczący rady miasta. Cztery lata temu uzyskał blisko tysiąc głosów. – Jest to prawdopodobny scenariusz – mówi sam zainteresowany, choć dodaje, że długo zastanawiał się nad kolejnym startem w wyborach. – To stresujące zajęcie, zwłaszcza jeżeli ktoś mocno angażuje się w to, co go otacza. Uznałem jednak, że mogę uzyskać więcej głosów w Fordonie niż inni – twierdzi.

Fordon to kluczowe pole wyborczej bitwy. Do zdobycia jest tam bowiem aż sześć mandatów (z pozostałych pięciu okręgach – po pięć). Wyścig zapowiada się tym ciekawiej, że na listach PiS zabraknie aktualnych posłów: Łukasza Schreibera (najwyższy wynik w mieście w 2014 roku – ponad 2500 głosów) oraz Ewy Kozaneckiej. Jeden z mandatów powinien wywalczyć tam weteran rady Kazimierz Drozd (SLD Lewica Razem). Otwarta jest natomiast kwestia mandatu po Magdalenie Krysińskiej, jego mało aktywnej i niemal niewidocznej koleżance klubowej, która nie chce walczyć o reelekcję.

Wydawało się, że z grona „jedynek” PO z poprzednich wyborów niemal przesądzony jest start Janusza Drozdalskiego. Tyle że w jego mateczniku obejmującym chociażby osiedle Leśne, Bartodzieje czy Bielawy liderką ma być nowa szefowa bydgoskiej Nowoczesnej, czyli Joanna Czerska-Thomas (wywiad z nią w ramach cyklu STUDIO METROPOLIA pojawi się na naszym portalu w najbliższy piątek). – A jeżeli Janusz nie dostanie jedynki, to niewykluczone, że się obrazi i nie wystartuje – słyszymy w kręgu PO. Komentarza samego zainteresowanego nie udało nam się uzyskać – Drozdalski przebywa obecnie na urlopie. Warto przy tym dodać, że umowa powołująca Koalicję Obywatelską zakłada przyznanie członkom Nowoczesnej również dwóch drugich miejsc na listach, a także trzech „trójek”.

Duże wyzwanie czeka Koalicję Obywatelską w okręgu szóstym obejmującym głównie osiedla górnego tarasu Bydgoszczy. Jak dowiedziała się MetropoliaBydgoska.PL, wystartuje tam liderka w okręgu nr 1 na liście PO w 2014 roku Grażyna Ciemniak. Tyle że z listy… Prawa i Sprawiedliwości. Wiosną sondowano możliwość jej startu w wyborach na prezydenta, ale… – Uznałam, że nie ma się co rozdrabniać. Poseł Tomasz Latos, z którym przez wiele lat współpracowałam, zaproponował mi miejsce na liście i ja tę propozycję przyjęłam – mówi nam była zastępczyni Rafała Bruskiego.

Nie była to jedyna propozycja startu dla byłej posłanki, złożyła ją jej również Małgorzata Gęsikowska związana ze środowiskiem skupionym wokół Marcina Sypniewskiego (komitet działa pod nazwą Czas Bydgoszczy). – Mocno rozeszły się pani drogi z Platformą – wskazujemy. – Bardzo. PO za czasów Grzegorza Schetyny nie jest już tą otwartą partią, do której wstępowałam. A nie ukrywam, że jestem za reformą sądów, sama doświadczyłam ich „bezstronności” – twierdzi Grażyna Ciemniak. W sądzie przez kilka lat toczyła spór z ratuszem, który dotyczył czasów, gdy była zastępczynią prezydenta. W 2014 roku objęła mandat poselski po Jarosławie Katulskim, który został radnym wojewódzkim. W 2016 roku, już po nieudanych wyborach parlamentarnych, chciała na Jezuicką wrócić. – Prezydent odmówił mi wówczas tej możliwości. W PO niby mnie wszyscy popierali, ale nikt nie zareagował – zaznacza Ciemniak. Sąd w dwóch instancjach nie przyznał jej racji. Ciemniak złożyła skargę kasacyjną. Drugą kadencję Bruskiego nazywa „zmarnowaną”.

Mandat po Ciemniak objął Andrzej Kaczmarek. Wieloletni dyrektor Zespołu Szkół nr 16 na Czyżkówku, mimo dopiero siódmego miejsca na liście, otrzymał 670 głosów. W swoim środowisku jest doskonale znany. Tyle że jego na listach wyborczych zabraknie. – Część bardziej doświadczonych radnych nie chciała już brać udziału w samorządzie, na który nakładają się sprawy dużej polityki – mówi jeden z naszych rozmówców.

Do wyborów nie stanie również Alicja Witowska-Araszkiewicz. Nie jest tajemnicą, że ma dom w Niemczu, w przeszłości była już radną powiatu bydgoskiego. Ostatnio zaś radną Bydgoszczy, zapewniając, że mieszka na Szwederowie, gdzie mieści się też siedziba centrum „Łaźnia Miejska”. W minionej kadencji o tym, gdzie śpią radni, zrobiło się jednak głośno, choćby po deklaracji Jakuba Mendrego, który przyznał, że mieszka poza miastem. A to powoduje, że wszyscy zdają sobie sprawę, że w tej kwestii w nowej kadencji taryfy ulgowej nie będzie. Z tego powodu nierealny wydaje się też start Michała Sztybla, który również mieszka poza Bydgoszczą.

Od kilku lat na marginesie samorządowej polityki jest też kolejna „jedynka” sprzed czterech lat – Elżbieta Rusielewicz. Ona również była zastępczynią Bruskiego, po wyborach w 2014 roku została jednak wicewojewodą. Gdy PO przegrało wybory parlamentarne, jej kariera przy Jagiellońskiej w oczywisty sposób dobiegła końca. Nadal jednak identyfikuje się ze swoją formacją – brała udział w protestach pod pomnikiem Kazimierza Wielkiego, była obecna również na jednym ze spotkań z prezydentem Bruskim, które – choć dotyczyło strategii miasta – przekształciło się w dyskusję o bieżącej kondycji Bydgoszczy.

Listy z kandydatami do rady miasta należy przekazać do komisji wyborczej do 16 września. W pięciu bydgoskich okręgach musi znaleźć się na nich nie mniej niż pięć, ale nie więcej niż siedem nazwisk. Wyjątkiem jest okręg obejmujący Fordon, gdzie na listach może pojawić się do ośmiu kandydatów.

Wybory samorządowe odbędą się 21 października.


WSZYSTKO O KAMPANII W NASZYM SERWISIE –  WYBORY 2018 BYDGOSZCZ