Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Kulisy zerwania umowy z Komunalnikiem. Kto będzie odbierał odpady od połowy lutego?

Dodano: 28.01.2021 | 12:03
Komunalnik Bydgoszcz

Eryk Dominiczak | e.dominiczak@metropoliabydgoska.pl

Na zdjęciu: Firma Komunalnik rozpoczęła działalność na terenie Bydgoszczy 1 kwietnia ubiegłego roku. Od początku do jej pracy mieszkańcy mieli bardzo dużo pretensji.

Fot. Szymon Fiałkowski

Kilka miesięcy temu miasto powiedziało firmie Komunalnik „do widzenia”, rozwiązując z nią umowę na odbiór odpadów w Śródmieściu. Teraz powiedziało już „żegnaj”, wręczając przedstawicielom spółki wypowiedzenie umowy na obsługę pozostałych dwóch sektorów – osiedli w Nowym Fordonie i północno-zachodniej części Bydgoszczy. Oto, jak przygotowywano się do zakończenia współpracy z dolnośląską firmą.

Środa, 27 stycznia, godzina 8:00. Rozpoczyna się spotkanie przedstawicieli urzędu miasta z Komunalnikiem. Jak ustaliliśmy, jego przebieg był zaplanowany już kilkanaście dni wcześniej. Do Biura Zarządzania Gospodarką Odpadami Komunalnymi mieszczącego się w budynkach dawnej dyrekcji Zachemu wchodzi prezes spółki z Nysy Michał Dąbrowski, na którego czeka dyrektor biura Klaudia Subutkiewicz. Ale nie tylko, bo wraz z nią są prawnicy bydgoskiego ratusza. Dąbrowskiemu wręczają dokument – oświadczenie o rozwiązaniu umowy z 2 marca ubiegłego roku. Termin wypowiedzenia – 14 lutego. Z naszych informacji wynika, że prezes Dąbrowski próbuje jeszcze rozmawiać o kontrakcie. Słyszy odpowiedź, że wszelka korespondencja powinna mieć formę pisemną.

Dokument wypowiadający Komunalnikowi umowę liczy cztery strony. Ratusz wskazuje w nim liczne zaniedbania dolnośląskiej spółki w trakcie realizacji kontraktu, przypomina dokumenty kierowane do firmy w zasadzie od początku funkcjonowania Komunalnika w Bydgoszczy (czyli od 1 kwietnia 2020 r.). Kluczowy jest tutaj trzynasty, ostatni z wymienionych dokumentów. 21 grudnia, tuż przed Świętami Bożego Narodzenia, zastępca prezydenta Michał Sztybel wysyła pismo, w którym domaga się „usunięcia naruszeń w pełnym zakresie”. Zastrzega, że jeśli spółka nie zacznie wywiązywać się należycie z umowy, urząd miasta ją rozwiąże. Termin ultimatum – 11 stycznia.

W okresie świąteczno-noworocznym wyjątkowo pieczołowicie gromadzone są informacje o zaniedbaniach wykonawcy. Znajdują odzwierciedlenie w wypowiedzeniu przekazanym w środę. Lista liczy dziewięć pozycji, choć są to kwestie poruszane również w poprzednich miesiącach. Wśród zarzutów formułowanych przez bydgoski magistrat są więc wezwania do interwencyjnych odbiorów odpadów (jest ich, w okresie 22 grudnia – 11 stycznia, dokładnie 2148), realizowanie odbiorów w godzinach nocnych, brak właściwej rejestracji pracy, niedostarczenie kompletu pojemników czy mieszanie różnych frakcji odpadów.

Ale kluczowa, zdaniem naszych informatorów, była kontrola przeprowadzona w bazie Komunalnika kilka dni po dacie ultimatum – dokładnie w piątek, 15 stycznia. Grupa kontrolująca z ratusza miała się tam pojawić już po godzinie piątej rano. Weryfikowano bardzo dokładnie wszystkie, nawet najdrobniejsze elementy umowy. – Wyglądało to jak szukanie na nas haków – mówi nam jeden z pracowników firmy proszący o zachowanie anonimowości. Ale nawet jeśli przyjąć taką narrację, to urzędnicy znaleźli sporo. W dwóch pojazdach, które dopiero miały wyjechać na swoje rejony, zalegały odpady. Pięć śmieciarek nie miało prawidłowo zainstalowanych kamer. Wytknięto także błędy przy rejestracji zdjęć, obrazu i wagi, a nawet nieprawidłowe oznaczenie samochodów.

O sprawę wypowiedzenia i dalszych losów Komunalnika próbujemy zapytać w środowe popołudnie dyrektora bydgoskiego oddziału spółki Adriana Cisowskiego. Początkowo nie odbiera od nas telefonu, ale oddzwania. – Czy spodziewaliście się takiej decyzji ze strony ratusza? – pytamy. – Do czasu zakończenia rozmów z miastem powstrzymuję się od komentarza – słyszymy od Cisowskiego. O jakie rozmowy chodzi? – Nie mam nic więcej do dodania – mówi Cisowski, po czym się rozłącza.

Nieoficjalnie wiadomo, że Komunalnik zamierza sprawę rozwiązania umowy oddać do sądu. Temat takiego epilogu współpracy był zresztą podnoszony już wielokrotnie. Pierwszy raz – gdy 29 kwietnia, po niespełna miesiącu obowiązywania umowy z Komunalnikiem, prezydent Rafał Bruski deklarował ultimatum dla firmy i rozwiązanie umowy w połowie maja. Ale gdy nadszedł moment powiedzenia „sprawdzam”, wiceprezydent Sztybel przekonywał już, że wykonawcę chronią zapisy ustawy covidowej i odstępując od kontraktu miasto naraża się na konieczność wypłaty odszkodowania. Co zmieniło się w podejściu ratusza, skoro prawo pozostało od wiosny ubiegłego roku niezmienione? – Ryzyko wypłaty odszkodowania jest zdecydowanie mniejsze niż wtedy – tłumaczył Sztybel na środowej sesji rady miasta.

Nie będzie to prawdopodobnie jedyna sądowa batalia, która czeka miasto w związku ze współpracą z Komunalnikiem. Bydgoski magistrat naliczył do tej pory ponad 4,5 miliona złotych kar za nierzetelną realizację kontraktu. Ale firma z Nysy te żądania konsekwentnie odrzuca. A wspomniana ustawa antycovidowa uniemożliwia potrącanie kar z wynagrodzenia wykonawców. Dlatego miasto chce walczyć o pieniądze w sądzie. Z naszych informacji, które podawaliśmy już wcześniej, wynika, że ratusz zawnioskował o zabezpieczenie majątku spółki na poczet kar.

Komunalnik w Bydgoszczy będzie funkcjonował do 14 lutego. Urzędnicy byli przygotowani, że bezpośrednio po otrzymaniu wypowiedzenia zaprzestanie odbiorów odpadów. Według deklaracji prezydenta Bruskiego tak się nie stanie. Zwłaszcza że nie byłoby w interesie spółki, która mogłaby w ten sposób skomplikować swoją sytuację w postępowaniu sądowym.

Kto przejmie odpowiedzialność za dwa sektory, które obsługiwał Komunalnik (Nowy Fordon, osiedla północno-zachodniej Bydgoszczy)? Konkretna deklaracja w tej sprawie jeszcze nie padła. – Sytuacja powinna wyjaśnić się na początku przyszłego tygodnia – mówi nam Michał Sztybel. Niewykluczone, że sytuacja będzie wyglądała inaczej niż w przypadku Śródmieścia i Bielaw, gdzie od razu skierowano w tzw. trybie z wolnej ręki ProNaturę. Prawdopodobny jest scenariusz, że do czasu ogłoszenia nowego przetargu może robić to większa liczba firm na zasadzie podwykonawstwa.