Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Lot nad kukułczym jajem. Gdzie są pieniądze na wsparcie dla bydgoskiego lotniska?

Dodano: 08.10.2020 | 11:29
port lotniczy bydgoszcz

Eryk Dominiczak | e.dominiczak@metropoliabydgoska.pl

Na zdjęciu: Na bydgoskie lotnisko od początku lipca stopniowo wraca życie, ale wyniki nadal są o kilkadziesiąt procent słabsze niż w roku 2019.

Fot. Sebastian Torzewski

Już ponad cztery miesiące minęły od zapowiedzi rządu o uruchomieniu programu pomocy finansowej dla krajowych lotnisk dotkniętych epidemią koronawirusa. Jak udało nam się ustalić, pod koniec września zielone światło dla tego rozwiązania dała Komisja Europejska. Ale z wyliczeń władz bydgoskiego portu wynika, że z deklarowanych 142 milionów złotych do naszego miasta trafi zaledwie promil tej kwoty.

» 22 maja wiceminister infrastruktury Marcin Horała ogłosił plan wdrożenia programu pomocowego dla krajowych portów lotniczych, które w zasadzie zamarły ze względu na wiosenny zakaz lotów pasażerskich.
» Na początku czerwca br. poinformowano, że pomoc może otrzymać czternaście lotnisk, które w momencie lockdownu prowadziły regularną działalność operacyjną.
» Jak podał w rozmowie z MetropoliaBydgoska.PL prezes Portu Lotniczego Bydgoszcz Tomasz Moraczewski, spółka spodziewa się, że od rządu otrzyma kwotę pomiędzy 60 a 200 tysięcy złotych.

Od kilku tygodni z całej Polski do Ministerstwa Infrastruktury kierowane były kolejne interpelacje poselskie dotyczące pomocy finansowej dla lotnisk, którą zapowiedziano pod koniec maja. W pismach zmieniali się wyłącznie pytający oraz nazwy miast i lotnisk, ale generalny przekaz był identyczny – co z głośno zapowiadanymi blisko 150 mln złotych wsparcia. Nie inaczej było w przypadku Bydgoszczy. Swoje zapytania w tej sprawie kierowali między innymi: Paweł Olszewski i Magdalena Łośko (oboje Koalicja Obywatelska) czy Jan Szopiński (Lewica). Dwoje ostatnich podpisywało się również pod interpelacjami dotyczącymi lotnisk z innych miast – Poznania, Szczecina, Łodzi, Rzeszowa czy Zielonej Góry.

Tak jak identyczne były pytania, tak w zasadzie identyczne były odpowiedzi z resortu infrastruktury. 30 września wiceminister Marcin Horała, który jest twarzą programu pomocy dla portów, odpisał posłowi Olszewskiemu, że pieniądze nie mogą być jeszcze wypłacone ze względu na konieczność uzyskania pozytywnej opinii Komisji Europejskiej. Każda pomoc publiczna musi bowiem zostać przeanalizowana pod kątem zgodności z wymogami rynku wewnętrznego Unii Europejskiej. W teorii chodzi o to, aby zasilane publicznymi pieniędzmi instytucje nie uzyskały przewagi konkurencyjnej nad podobnymi podmiotami.

Dzień później, czyli 1 października ten sam wiceminister Horała w odpowiedzi na niemal bliźniaczą interpelację dotyczącą Łodzi (podpisaną m.in. przez Szopińskiego) podał, że pierwsze dokumenty dotyczące programu trafiły do Komisji Europejskiej 31 lipca w ramach tzw. prenotyfikacji. To mechanizm wstępnego ustalenia warunków dla udzielenia pomocy publicznej. Formalna notyfikacja nastąpiła zaś 23 września. „Od 31 lipca do 23 września prowadzony był dialog merytoryczny z KE w celu dokonania stosownych zmian, uzgodnień i przystąpienia do formalnej notyfikacji programu pomocowego” – czytamy w dokumencie podpisanym przez Marcina Horałę.

Zielone światło od Komisji Europejskiej

Jak udało nam się ustalić w źródłach Komisji Europejskiej, decyzja – na którą często czeka się kilkadziesiąt dni – została już wydana. Dokładnie – 28 września, czyli pięć dni po formalnej notyfikacji. W rejestrze spraw prowadzonych przez KE można to zresztą zweryfikować. Czytamy tam również, że Komisja nie wnosi zastrzeżeń do finalnego projektu programu pomocy lotniskom. Biuro prasowe KE podało, że program polskiego rządu jest zgodny z zapisami Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej, a szczególnie – art. 107 ust. 2 (dotyczącego rynku wewnętrznego).

Potwierdza to w rozmowie z nami Piotr Świtalski, szef zespołu prasowego KE w Polsce. – Epidemia koronawirusa została zakwalifikowana jako zjawisko nadzwyczajne i niemożliwe do przewidzenia, które miało wpływ na sytuację ekonomiczną lotnisk – mówi. I przypomina, że Komisja zaakceptowała już wcześniej podobne programy: niemiecki, skierowany do lotnisk (kwota 1,3 mld euro), pomoc dla linii Alitalia (200 mln euro) czy linii austriackich (150 mln euro). A trzeba pamiętać, że wcześniej Komisja zgodziła się, aby Niemcy wsparli swojego kluczowego przewoźnika, czyli Lufthansę, kwotą 6 mld euro.

Na tym tle program polski nie wygląda imponująco. W tym roku do lotnisk miało trafić do 142 mln złotych (ok. 32 mln euro). Jak się dowiedzieliśmy, pod koniec września rozpoczęto uzgodnienia dotyczące kształtu wniosku o przyznanie pomocy finansowej. Bo lotniska, które będą chciały sięgnąć po rządowe wsparcie, muszą przygotować dla Ministerstwa Infrastruktury dokumenty, w których wykażą, jaką stratę poniosły z tytułu zakazu lotów trwającego od połowy marca do (de facto) końca czerwca.

Kropla w morzu potrzeb

Wskazany powyżej termin jest kluczowy. Porty otrzymają bowiem rekompensatę wyłącznie za okres, gdy samoloty były uziemione. Za okres od 1 lipca, gdy na lotniska (także bydgoskie) powoli wracało życie, już nie. A nietrudno zauważyć, że wyniki portu imienia Paderewskiego chociażby w lipcu (niespełna 9 tysięcy pasażerów) czy sierpniu (nieco ponad 18 tys. podróżnych) znacząco odbiegają od ubiegłorocznych. – Zgodnie z zaproponowanym algorytmem wsparcie będzie pokrywało wyłącznie różnicę wyniku finansowego z okresu 15 marca – 30 czerwca w stosunku do analogicznego okresu ubiegłego roku – wskazuje Tomasz Moraczewski, prezes Portu Lotniczego Bydgoszcz.

Jak wynika z wyliczeń spółki PLB, oznacza to, że do Bydgoszczy może trafić zaledwie… promil kwoty przeznaczonej na program pomocowy. – Opierając się o dostępny projekt autopoprawki do rządowego projektu ustawy dotyczącej przeciwdziałaniu skutkom COVID-19, spodziewamy się wsparcia na poziomie 60-200 tysięcy złotych za cały okres zawieszenia rejsów – wylicza w rozmowie z nami Moraczewski. I dodaje, że jego zdaniem lotnisko zostanie w ten sposób „ukarane” za działania restrukturyzacyjne podejmowane już w pierwszym kwartale bieżącego roku. – Wdrażaliśmy wtedy szereg znaczących oszczędności, zmniejszając w ten sposób stratę – przekonuje prezes PLB.

Takie ruchy faktycznie były wykonywane. I to już w marcu, gdy podjęto pierwsze decyzje o redukcji wynagrodzeń (o 20 procent), a później – również o zmniejszeniu zatrudnienia. Zwolnienia objęły – jak podawaliśmy wiosną – ponad 30 osób. Rzecznik portu Daniel Mackiewicz wskazuje dzisiaj, że łącznie poziom redukcji etatów sięgnął około dziesięciu procent zatrudnionych na lotnisku. Spółka PLB skorzystała ponadto z tarczy antykryzysowej. – W ramach tego wsparcia na pokrycie kosztów wynagrodzeń i składek ubezpieczeń otrzymaliśmy około 960 tysięcy złotych – mówi Mackiewicz.

Bez względu na to prognozy dotyczące wyniku finansowego za 2020 rok nie są (bo nie mogą być) optymistyczne. Władze lotniska szacują, że strata bilansowa netto może sięgnąć kilkunastu milionów złotych. Dla porównania – w roku 2019 wyniosła ona 7,7 miliona złotych.

W czerwcu walne zgromadzenia akcjonariuszy podjęło – już tradycyjnie – uchwałę o dalszym funkcjonowaniu spółki.