Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Nalewki Padre Ricardo

Dodano: 18.12.2016 | 08:44

Prezentujemy przepisy, które mogą się Wam przydać w najbliższych dniach!

Na zdjęciu: Ks. kanonik Ryszard Pruczkowski

Fot. Stanisław Gazda

Ks. kanonik Ryszard Pruczkowski, proboszcz bydgoskiej parafii Bożego Ciała, uwielbia sam gotować oraz namiętnie pochłaniać książki myśliwskie i kucharskie.  W jednych i w drugich nierzadko trafiał na opisy sporządzania nalewek. W końcu sam zaczął je wytwarzać. Nie ma w tym nic zdrożnego, ani dla stanu duchownego niewskazanego, wszak w tradycje nalewkarskie mocno wpisują się zakony i klasztory. Wiele wymyślonych tam specjałów do dziś przysługuje się medycynie.

Ksiądz Ryszard nalewki tworzy z tego, co przyniosą ze sobą: dana pora roku, członkowie jego rodziny, znajomi lub co znajdzie się pod ręką.  A to aronia, a to truskawka, a to miód lub cytryny. Swego czasu zasmakowała mu u kogoś nalewka na pędach sosny. Dziś ma na nią swój autorski przepis – w słoju układa odrosty sosnowe, zrywane w drugiej dekadzie maja,  i zalewa litrem spirytusu. Pozostawia na miesiąc, a bywało że i na pół roku. Po tym czasie zlewa się spirytus i dodaje doń przegotowanej wody z miodem w stosunku 1:1. Takim słodko-spirytusowym roztworem ponownie zalewa się odrosty sosnowe i pozostawia na 2-3 tygodnie, do miesiąca. Sama woda, która wyciągnęła z odrostów resztki spirytusu, ma około 25%. Spirytus zaś ma kolor intensywnie zielonkawy. Po połączeniu ze słabą nalewką staje się matowy, wytrącają się w nim olejki eteryczne w postaci zawiesiny, którą trzeba przecedzać kilkakrotnie przez filtr do kawy. Ostatecznie nalewka powinna mieć kolor oliwkowo-zielonkawy.

Gdy produkt jest gotowy, ksiądz Ryszard rozlewa go do butelek, które opatruje naklejką z ułożoną przez siebie sentencją: „Na ekologicznej sośnie z Puszczy Bydgoskiej oraz na prawdziwym pszczelim miodzie. Polepsza oddech, rozgrzewa ciało, rozjaśnia umysł, wprowadza w dobry nastrój. Uwaga! Sama tylko nalewka nigdy nie zastąpi spacerów po lesie sosnowym”.

Robił też ksiądz Pruczkowski nalewkę czosnkową. Główkę czosnku trzeba zalać 0,7 litra wódki, po dwóch tygodniach przecedza się roztwór i dodaje garść rodzynek i pozostawia na siedem miesięcy. Gdy nabierze koloru herbaty, ponownie się przecedza i pozostawia na miesiąc. Łącznie proces produkcji trwa więc osiem miesięcy. Praktyka pokazała, że po miesiącu nalewka też ma dobry smak. A dla tych, którzy nie mają nawet tyle cierpliwości, ma ksiądz kanonik przepis na nalewkę „ekspresową”. Robi się ją z… piwa. Wystarczą dwie butelki o pojemności 0,33 litra, do tego trzy czwarte szklanki cukru i jedno opakowanie cukru wanilinowego. Trzeba to wszystko zmieszać, zagotować i wystudzić. Wtedy dopiero można dodać pół litra spirytusu i… można pić już na drugi dzień! Ale jak to nalewka, im dłużej postoi, tym jest lepsza.

Orzechówka na schorzenia przewodu pokarmowego, a nalewka z dziurawca na dobry humor? Czy to jest możliwe? Oczywiście! Nalewkami, które swój niepowtarzalny smak i aromat zawdzięczają owocom, ziołom i korzennym przyprawom, można się nie tylko delektować, ale też  łagodzić wiele dolegliwości. Przyprawy ziołowe są bowiem nieocenione we wspomaganiu leczenia różnych schorzeń oraz w ich profilaktyce. Są one skarbnicą mikroelementów, soli mineralnych i witamin, niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania organizmu. Dlatego warto je wykorzystać, przyrządzając nalewki pokrzepiające, wzmacniające, uzdrawiające duszę i ciało. To także sposób na zatrzymanie smaków i aromatów w butelce.

– Najbardziej fascynujące w nalewkach są: ich niepowtarzalność oraz radość z efektów własnej pracy. Zmiany pogody, ilość słońca i deszczu powodują, że nalewki nigdy nie ułożą się dwie takie same. Co powinno być powtarzalne to: staranność, cierpliwość, kreacja i miłość,  czyli dobra energia, z jakiej powstają nalewki. Ich kluczem jest dobranie właściwych proporcji. Czas macerowania oraz czas leżakowania po kupażowaniu to poważna próba cierpliwości, wytrwałości i samozaparcia – twierdzi ks. Pruczkowski.

Pierwszą nalewkę, którą odważył się samodzielnie zrobić bydgoski kanonik, była „Miodówka inaczej”. I owo „inaczej” jest tu o tyle ważne, że wskazuje na wytwór autorski. Nie byłby sobą ksiądz Ryszard, gdy coś nie pokombinował i nie dołożył swoich trzech groszy. Doszedł do wniosku, że byłoby zbyt prosto, gdyby należało jedynie rozpuścić miód, dodać spirytus i czekać aż się „przegryzie”. Miodówkę według Padre Ricardo wzbogacają kawa, rum, wysuszona skórka pomarańczy, nieco startej gałki muszkatołowej oraz laska wanilii. Taka miodówka, gdy się wytrawi, jest wyśmienita! Bo, jak głosi etykietka, również autorstwa księdza Ryszarda: „Miodówka jest na prawdziwym pszczelim miodzie. Leczy, rozgrzewa, niesie radość, wprowadza w dobry humor. Uwaga! Nadużywana bardziej żądli niż pszczoła!”.

Dziś, po dwudziestu latach parania się robieniem nalewek, ksiądz Ryszard mocno akcentuje, że nalewki nie są do upicia się. Nimi się delektuje. W nich się rozsmakowuje. Ale dla tych, którym – nie daj Boże – przytrafiłoby się przedawkowanie, ma, co prawda sprawdzony nie na sobie samym, ale ponoć genialny sposób na kaca. Trzeba wypić szklankę soku z kiszonej kapusty, zjeść dwa jajka na miękko i wypić szklankę mocnego kakao. Kac mija, jak ręką odjął!

Nalewki mają to do siebie, że można je robić przez cały rok, bo gdy nie ma już świeżych owoców, są cytryny, jest mleko, cukier albo cukierki kukułki, piwo porter lub imbir. Te składniki wystarczą, aby powstały z nich nalewki o wdzięcznych nazwach: „Apteczna”, „Kukułka” , „Porterówka vel babskie łzy”, „Imbirówka”. Nalewki może robić każdy i zawsze się udają!

Dla wielu parafian ksiądz kanonik Ryszard Pruczkowski stał się wręcz autorytetem w dziedzinie nalewkarstwa – często do niego dzwonią, pytają co i jak zrobić? Sam, ze względu na wysokie ciśnienie, nie może się raczyć swoimi wytworami. – Po co więc księdzu nalewki? – pytam. Ks. Pruczkowski: Nalewka podana w ładnym kieliszku może być wspaniałym okraszeniem towarzyskiego spotkania. Ja mam największą radość z… rozdawania moich nalewek. To są moje prezenty dla dobrodziejów i darczyńców dla naszego parafialnego kościoła – ciągle w budowie i ciągle w potrzebie…

Idą święta, więc ksiądz Ryszard wyszperał dla Czytelników MetropoliiBydgoskiej.PL przepisy na dwie nalewki stosowne na świąteczne wieczory: „Kawówkę – retro” i „Nalewkę bożonarodzeniową”.

Przepis

Kawówka – Retro

1 litr spirytusu, szklanka dobrej mocnej kawy, pół kg cukru, pół litra wody, pół laski wanilii, szklanka rumu.

Cukier zagotować osobno z wodą. W szczelnym naczyniu zmieszać razem: spirytus, kawę, rum, ugotowany z wody i cukru syrop oraz wanilię przeciętą wzdłuż. Naczynie szczelnie zamknąć. Po miesiącu można wanilię wyjąć, a nalewkę porozlewać do małych flaszek i zakorkować. Gdy się wytrawi jest doskonała.

NALEWKA BOŻONARODZENIOWA

Składniki:
100 g daktyli
100 g suszonych moreli
100 g suszonych śliwek
100 g wyłuskanych orzechów włoskich
100 g suszonej żurawiny
100 g rodzynek
100 g fig
50 g kandyzowanego imbiru
1 pomarańcza, sparzona i pokrojona w plastry
200 g cukru (można dać mniej, ok. 3/4 szklanki brązowego)
1 Iitr wódki
2 laski cynamonu
4-5 sztuk goździków

Cukier podgrzać z odrobiną wody (2-3 łyżki) i ok. 100 g wódki, aż trochę się rozpuścił (nie doprowadzamy do zagotowania). Po ostudzeniu dolać resztę wódki i dokładnie rozmieszać, by jak najwięcej rozpuścić cukru. Bakalie ułożyć w dużym słoju (2,2 I.) naprzemiennie w podanej powyżej kolejności, przekładając je plastrami pomarańczy. Na wierzch ułożyć kandyzowany imbir, delikatnie w bakalie wsunąć goździki i korę cynamonu. Zalać wszystko osłodzoną wódką, wraz z całym również nierozpuszczonym cukrem. Odstawić na min. 4-6 tygodni. Po tym czasie przecedzić nalewkę i klarowny alkohol przelać do butelki. Owoce odcedzić porządnie (można użyć do ciasta, a część zmiksowanych na przykład do nadzienia muffinek).

Ks. kanonik Ryszard Pruczkowski jest proboszczem parafii Bożego Ciała, duchowym opiekunem środowiska ludzi pracy, myśliwych, skarbowców, sybiraków, więźniów politycznych okresu stalinowskiego, hodowców gołębi pocztowych i żandarmerii wojskowej, członków Aeroklubu Bydgoskiego oraz honorowych  krwiodawców.