Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Napis „zdrajcy” i znak Polski Walczącej na banerze radnej PO. To nie pierwszy przypadek niszczenia materiałów wyborczych [ZDJĘCIA]

Dodano: 03.10.2018 | 14:52

Eryk Dominiczak | e.dominiczak@metropoliabydgoska.pl

Na zdjęciu: We wtorek wieczorem zniszczono pięć banerów radnej PO Agnieszki Bąk. Wcześniej podobny los spotkał materiały radnej Grażyny Szabelskiej z PiS.

Fot. Agnieszka Bąk / Facebook

We wtorek wieczorem nieznany sprawca bądź sprawcy zniszczyli kilka banerów wyborczych Agnieszki Bąk z Platformy Obywatelskiej. Bydgoska radna jako pierwsza zgłosiła sprawę na policję, choć to nie pierwszy przypadek niszczenia materiałów w trakcie trwającej kampanii samorządowej.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Złodzieje aut wpadli na Wzgórzu Wolności. Mężczyźni trafili już do aresztu

Pięć banerów prezentujących kandydaturę Bąk znajdujących się przy skrzyżowaniu ulic: Flisackiej i Mińskiej, samej Mińskiej, Kruszyńskiej, zbiegu tej ostatniej z Puszczykową oraz ul. Grunwaldzkiej zostało pomalowanych czarną farbą. Sprawcy zostawili na nich napisy „zdrajcy”, na jednym z nich domalowując znak… Polski Walczącej. – Myślę, że jest to działanie celowe i zorganizowane. Wszystkie banery zostały zniszczone w ten sam sposób – podkreśla Agnieszka Bąk. I dodaje, że policja ma sprawdzić, czy w rejonie miejsc, gdzie doszło do dewastacji, dostępne są kamery monitoringu.

Policjanci w rozmowie z nami potwierdzają, że zgłoszenie do komisariatu na Błoniu wpłynęło. – W zakresie materiałów wyborczych to pierwsze zgłoszenie – dotarło do nas w środę po północy – wyjaśnia podkom. Lidia Kowalska z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. Ale to nie znaczy, że wcześniej nie niszczono materiałów innych kandydatów. W ubiegłym tygodniu ktoś pociął ostrym narzędziem banery z wizerunkiem radnej Prawa i Sprawiedliwości Grażyny Szabelskiej. Do zdarzenia doszło na terenie Glinek. – Nie zgłaszałam tego faktu na policję. Uznałam, że zrobię to, jeśli ten proceder się nasili – mówi MetropoliaBydgoska.PL Szabelska. W jej przypadku zrywano również plakaty wyborcze na klatkach schodowych bloków na Kapuściskach oraz Wyżynach. – Ze spółdzielniami – Budowlani oraz Jedność miałam podpisane stosowne umowy. A plakaty znikały. Dopytywałam jeszcze, czy ktoś z administracji mógł o umowach nie wiedzieć i ściągać materiały. Ale o przypadku nie było mowy – zapewnia Szabelska. Swoich oponentów zaprasza 15 października do klubu Odnowa na spotkanie. – Przerzucajmy się argumentami – przekonuje.

O merytoryczną kampanię i wzajemny szacunek apelowała w środę w trakcie konferencji prasowej również towarzysząca Agnieszce Bąk szefowa klubu radnych PO Monika Matowska, także startująca w nadchodzących wyborach. – Mamy świadomość, że nie wszyscy się z nami zgadzają i nas popierają. Ale przede wszystkim szanujmy się wzajemnie – mówiła Matowska.

Zarówno pod wpisami w mediach społecznościowych dotyczącymi niszczenia materiałów Bąk, jak i Szabelskiej pojawiały się słowa potępiające sprawców. W przypadku tej pierwszej – między innymi ze strony zastępcy prezydenta Mirosława Kozłowicza (SLD) czy posła Łukasza Schreibera (PiS). Krytyczną reakcję Bąk wywołał jedynie wpis Krzysztofa Drozdowskiego startującego z list Kukiz’15, który napisał: „Fanatyków po żadnej ze stron nie brakuje niestety”. Radna PO odpisała (pisownia oryginalna): „Witam Pana od Kukiz’15. Coś o tym wiecie rozumiem. Dzięki za potępienie sprawców”. – Czy taka odpowiedź nie jest niepotrzebnym podgrzewaniem atmosfery? – pytamy Bąk. – Nie jest to podgrzewanie, a wpis był sarkastyczny i miał pokazać, że zdarza się to każdej ze stron – słyszymy. – Ale zdarza się – zniszczono też materiały radnej Szabelskiej – wskazujemy. – Moim zdaniem pan Drozdowski powinien skrytykować sprawców – twierdzi Agnieszka Bąk. Sam Drozdowski na Facebooku zaznaczał, że pod wpisem Bąk nie zamierzał dokładać kolejnych słów krytykujących wandalizm, bo „nikt o zdrowych zmysłach wandalizmu nie popiera”. Dodał też, że „fanatyzm jest znacznie gorszy od wandalizmu”, a on sam „spotkał się z przejawem wandalizmu na swoich materiałach wyborczych”. „Nie zrobiłem z tego przedmiotu debaty publicznej” – tłumaczył.

Wskazanie sprawców opisywanych zdarzeń może być trudne, jeśli nie – niemożliwe. Działali oni bowiem głównie pod osłoną ciemności. Materiały wyborcze zgodnie z Kodeksem wyborczym podlegają ochronie prawnej, co oznacza zakaz ich niszczenia, usuwania czy zamalowywania. Za złamanie tego przepisu grozi kara grzywny do pięciu tysięcy złotych, w przypadku zniszczeń o wartości przekraczającej 250 złotych – kara grzywny lub aresztu. – Nie prowadzimy konkretnych statystyk dotyczących zniszczenia materiałów wyborczych. Jest to klasyfikowane jako zniszczenie mienia, a ścigane jest na wniosek osoby pokrzywdzonej – przypomina podinsp. Monika Chlebicz, rzecznik komendanta wojewódzkiego.

Straty finansowe zarówno Agnieszki Bąk, jak i Grażyny Szabelskiej szacowane są na kilkaset złotych. Dużo większym problemem jest jednak zjawisko agresji wobec oponentów politycznych, które – choć na razie w relatywnie niewielkiej skali – przenosi się z internetu (gdzie w okresie wyborczym jeszcze się nasila) na ulice. Może więc czas, aby wszystkie uczestniczące w wyborach na terenie miasta komitety stanęły wspólnie i wystosowały apel do swoich zwolenników i przeciwników w tym względzie. Wszystkich zapewne nie przekonają, ale niektórych – kto wie.