Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Petycja w sprawie uchodźców skierowana do komisji. „Ma znamiona prowokacji”

Dodano: 28.12.2016 | 17:45
Szymon Róg, Rafał Piasecki, Jarosław Wenderlich

Radni nie byli jednomyślni co do przyszłości petycji w sprawie przyjęcia osób poszkodowanych w czasie walk w syryjskim Aleppo.

Na zdjęciu: Wątpliwości dotyczące petycji zgłaszali m.in. Jarosław Wenderlich (trzeci od prawej) i siedzący po jego prawej stronie Paweł Bokiej.

Fot. Sebastian Torzewski

Szeroko komentowana petycja w sprawie przyjęcia do Bydgoszczy rodziny oraz dzieci ze zniszczonego syryjskiego miasta Aleppo trafiła pod obrady rady miasta. I, podobnie jak naszych Czytelników, podzieliła również radnych.

CZYTAJ WIĘCEJ: Chcą, aby Bydgoszcz przyjęła uchodźców z Syrii. Wysłali petycję do radnych

Przywołany przez nas przed świętami (link powyżej) apel stowarzyszenia Ster na Demokrację spotkał się zarówno z życzliwym przyjęciem, jak i frontalną krytyką. Jedna strona gorącej dyskusji zapewniała o konieczności kultywowania wartości chrześcijańskich i moralnym obowiązku niesienia pomocy Syryjczykom, druga – nierzadko w bardzo ostrych słowach – oceniała to jako tworzenie zbędnego zagrożenia i niewyciąganie wniosków z krajów dotkniętych w ostatnich miesiącach i latach zamachami terrorystycznymi.

W skali mikro podobne argumenty padały również na środowej sesji bydgoskiej rady miasta. W większości były to głosy sprzeciwu artykułowane przez rajców opozycyjnego Prawa i Sprawiedliwości. – Petycja ma znamiona pewnej prowokacji – zbiegła się w czasie z zamachem w Berlinie, w dodatku autorem jest stowarzyszenie, które aktywnie udzielało się podczas protestu pod bydgoskim biurem PiS przy ulicy Gdańskiej [ZOBACZ FOTORELACJĘ] – wskazywał radny Paweł Bokiej. Miał również – wespół z klubowym kolegą Jarosławem Wenderlichem – wątpliwości natury formalnej. – W petycji nie ma wskazanej konkretnej osoby bądź grupy osób, którą mielibyśmy wesprzeć, nie ma również wskazanej kwoty pomocy. Te luki powinny zostać uzupełnione – podnosili.

Jeszcze dalej w swoich rozważaniach poszedł Krystian Frelichowski (także PiS), który zgłosił wniosek formalny o odrzucenie petycji bez rozpatrzenia przez merytoryczne komisje rady miasta. – Wielokrotnie wskazywałem przykłady polskich rodzin, które nie dysponują mieszkaniem, pamiętajmy też o zesłańcach, którzy dotąd nie wrócili do kraju. Jeżeli nie potrafimy jeszcze zadbać o naszych mieszkańców, to znaczy, że nie stać nas na wyciąganie ręki do osób innych narodowości –  wyliczał. I dodawał, że według jego informacji „Syryjczycy nie chcą emigrować, tylko odbudować dom”. – Należy im w tym pomóc, ale na miejscu. Z punktu widzenia ekonomicznego na miejscu możemy za tę samą kwotę pomóc pięciu osobom, a w Polsce – jednej – podkreślał, przywołując również argument „różnic kulturowych”.

Wystąpienia radnych PiS wywołały niezadowolenie u przewodniczącego rady Zbigniewa Sobocińskiego (PO), który odwoływał się do chrześcijańskiego podejścia, przypominając przy tym, że głównym podmiotem petycji są dzieci. Wreszcie, skierował zapytanie do rajcy Zbigniewa Cichowskiego, aby rozstrzygnął on wątpliwości natury prawnej, co umożliwiłoby skierowanie apelu pod głosowanie. – Rada jest organem, do której można kierować petycję. Istotnie, występuje pewna trudność, gdy odpowiedzieć ma organ kolegialny taki jak rada. Ale o tym, czy mamy do czynienia z petycją czy nie, powinny zdecydować komisje – wskazał mecenas.

Ostatecznie radni odrzucili wniosek Frelichowskiego o pozostawienie petycji bez rozpatrzenia, a w kolejnym głosowaniu zdecydowali o jej skierowaniu do komisji gospodarki komunalnej oraz rodziny i polityki społecznej.

Warto dodać, że samorząd nie jest władny w decydowaniu o przyjęciu jakiejkolwiek grupy obcokrajowców. Może to zrobić rada ministrów. Autorzy apelu, w tym Ster na Demokrację, podkreślają, że chcą, aby ich głos trafił z polskich miast właśnie do obozu rządzącego.