Pierwsze play-offy Polonii. Zaczęli od derbów
Dodano: 25.08.2024 | 07:55Na zdjęciu:
Fot. YouTube/PoloniaBydgoszczSA
Dziś faza play-off to nieodłączny element sezonu żużlowego. W latach 90. była jednak nowością. Polonia zmagania w tym systemie rozgrywek rozpoczęła od derbowych pojedynków z Apatorem Toruń.
Faza play-off zagościła w polskim żużlu jako jedna z wielu reform wprowadzonych w latach 90. Po raz pierwszy – w sezonie 1996. Wówczas jednak bez Polonii. Po fazie zasadniczej cztery najlepsze zespoły znalazły się w półfinałach, ale bydgoscy żużlowcy zajęli wtedy dopiero 6. miejsce w tabeli i tylko przyglądali się temu, jak Włókniarz Częstochowa niespodziewanie sięga po tytuł mistrzowski.
W sezonie 1997 play-offy już Polonii nie ominęły. Bydgoszczanie należeli do faworytów zmagań, a rundę zasadniczą zakończyli na pierwszym miejscu.
Podobnie jak rok wcześniej do decydującej fazy rozgrywek awans wywalczyły cztery drużyny. Już w półfinale bydgoscy kibice dostali ogromną dawkę emocji, ponieważ Polonia trafiła na rywala zza miedzy – Apatora Toruń.
O sile bydgoskiej drużyny stanowili wtedy rzecz jasna bracia Gollobowie, Szwed Henrik Gustafsson i sprowadzony przed sezonem z Wrocławia Piotr Protasiewicz. W Apatorze prym wiedli Ryan Sullivan, Mirosław Kowalik i Jacek Krzyżaniak. W toruńskiej drużynie nie było już za to obecnego trenera ABRAMCZYK Polonii Bydgoszcz Tomasza Bajerskiego, który przed rozpoczęciem rozgrywek przeniósł się do Gorzowa.
W Toruniu jak u siebie
W porównaniu do sezonu 1996, zrezygnowano z rozgrywania meczów fazy play-off w systemie czwartek-niedziela. Okazało się, że spotkania w środku tygodnia cieszą się dużo mniejszym zainteresowaniem niż mecze odbywające się tradycyjnie na koniec weekendu.
I tak w niedzielę, 21 września 1997 Polonia rozgrywała swój pierwszy mecz play-off. W Toruniu bydgoscy żużlowcy czuli się… jak w domu. Wystarczy powiedzieć, że wygrali indywidualnie 12 z 15 wyścigów. Tomasz Gollob, który dzień wcześniej w Vojens zdobył pierwszy w swojej karierze medal indywidualnych mistrzostw świata, był dla torunian nieuchwytny. Zdobył komplet 15 punktów.
Niepokonany przez rywali był także Jacek Gollob, ale w trzeciej serii startów upadł na tor, gdy miejsca pod płotem nie zostawił mu Sławomir Derdziński. Na torze zrobiło się gorąco – kibice zaczęli rzucać butelkami, a służby porządkowe spierały się z Tomaszem Gollobem. Derdziński został wykluczony, ale Jacek Gollob nie był w stanie wyjechać do powtórki.
Mimo kontuzji starszego z braci Polonia zdołała utrzymać do końca meczu kilkupunktowe prowadzenie. Apator za wolno odrabiał straty z początku, a ostatnie trzy biegi skończyły się remisami, dzięki czemu drużyna z Bydgoszczy wygrała 47:43. Niemal tak dobrze jak Gollobowie spisali się Gustafsson (13+1) oraz Protasiewicz (11). Za to Mirosław Kowalik i Jacek Krzyżaniak nie zapisali na swoim koncie ani jednej trójki.
Pogrom w rewanżu
Pierwsze doniesienia po upadku Jacka Golloba mówiły nawet o możliwym złamaniu obojczyka, ale kontuzja na szczęście żużlowiec był gotowy na rewanż, który rozegrano tydzień później w Bydgoszczy.
Już w pierwszym biegu Jacek pokazał, że upadek sprzed tygodnia nie stanowi żadnego problemu. Korzystając z mądrej jazdy młodszego brata minął na trzecim okrążeniu Ryana Sullivana i Polonia zaczęła mecz od zwycięstwa 5:1. Chwilę później Protasiewicz z Waldemarem Cieślewiczem dołożyli kolejny podwójny triumf.
Jeśli po pierwszym meczu ktoś był pod wrażeniem jazdy bydgoszczan, to po rewanżu prawdopodobnie zabrakło mu słów uznania. Wystarczy powiedzieć, że goście nie wygrali drużynowo żadnego wyścigu, a jedyną trójkę na ich koncie zapisał młody Robert Kościecha w biegu młodzieżowym (wtedy był to bieg 7).
Po 8 biegach Polonia prowadziła 31:17. – Końcówka zawodów to prawdziwy nokaut. Bydgoszczanie pięciokrotnie wygrali 5:1, dwa razy 4:2 i ostatecznie wygrali mecz 64:26. Tego jeszcze w pojedynkach obu drużyn nie było – relacjonowano w Tygodniku Żużlowym. W całym dwumeczu ani Tomasz Gollob, ani Jacek Gollob nie przegrali z żadnym z rywali!
W finale Gorzów z Bajerskim
Po meczu w parku maszyn świętowano awans do finału. Kibice przez kilkadziesiąt minut oblegali park maszyn, były fajerwerki. – W naszym zespole nie było słabych punktów. Nie spodziewałem się, że Apator będzie taki słaby – mówił ówczesny menedżer Polonii Leszek Tillinger.
W finale na żużlowców z Bydgoszczy czekała już Stal Pergo Gorzów, która w zdecydowanie bardziej wyrównanym dwumeczu pokonała Polonię Philips Piła. Do finału drużynę Zenona Plecha wprowadzili Tony Rickardsson, Piotr Świst i Tomasz Bajerski. Pojedynek o złoto zapowiadał się więc bardzo ciekawie. Ale to już osobna historia, którą – miejmy nadzieję – będziemy jeszcze mieli okazję przypomnieć przed kolejnymi meczami ABRAMCZYK Polonii w tym sezonie.
- Droga rowerowa na Sułkowskiego. Radny zaapelował o wstrzymanie części inwestycji - 12 października 2024
- Fabryka Lloyda podsumowuje sezon. Co dalej z zabytkowym obiektem? - 11 października 2024
- Nowy festiwal w Bydgoszczy. Będą gwiazdy i transmisja w telewizji! - 10 października 2024
Oby był dobry początek, bo inaczej słabo to widzę,ale trzymam kciuki i kibicuję do końca .Typuję 53-37