Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Prof. Bernard Mendlik: Będziemy aktywniejsi w relacjach z otoczeniem [WYWIAD]

Dodano: 24.05.2024 | 09:44

Na zdjęciu: Prof. dr hab. Bernard Mendlik wygrał kwietniu wybory na nowego rektora Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego.

Fot. Szymon Fiałkowski

Prof. dr hab. Bernard Mendlik został w kwietniu wybrany na nowego rektora Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego. Jakich nowych kierunków jego zdaniem potrzebuje uczelnia? Dlaczego powinna bardziej otworzyć się na mieszkańców? W jaki sposób reaktywować klub uczelniany „Beanus”? Na te i inne pytania rektor-elekt odpowiada w wywiadzie dla MetropoliaBydgoska.PL.

Sebastian Torzewski: Spotykamy się jeszcze w Wydziale Edukacji Muzycznej na Chodkiewicza. Stąd do biura rektora już bardzo blisko, w zasadzie tylko jedno piętro. Zmiana gabinetu nie będzie chyba trudna.
Prof. dr hab. Bernard Mendlik: Właśnie panie z wydziału namawiają mnie, żeby może stąd kierować uczelnią, zainstalować jakieś połączenie. (śmiech)

Jakimi argumentami tym razem udało się przekonać elektorów?
To pytanie często pada od moich kontrkandydatów, z którymi rozmawiamy już teraz po wyborach. Myślę, że zadziałały dwie sprawy. Po pierwsze, jestem osobą, która tu pracuje od 35 lat, bo na ostatnim roku studiów byłem już zatrudniony jako asystent-stażysta. Ludzie mnie znają i wiedzą, z kim mają do czynienia. Wydział, którym kieruję rozwija się, a w latach 2008-2012 byłem prorektorem i odpowiadałem za organizację i rozwój uczelni. Powstały wtedy nowe obiekty i pewnie wiele osób z tymi inwestycjami mnie kojarzy. Mają świadomość tego, co może czekać uniwersytet przez najbliższe cztery lata. Po drugie, kampanię prowadziłem w spokojny sposób, byłem sobą i mówiłem, co realnie można zrobić. Nie obiecywałem rzeczy, których wiem, że nie jesteśmy w stanie dokonać.

Dzisiaj, gdy kurz już opadł i na spokojnie to analizujemy, to myślę, że taka zmiana była potrzebna i ona jest naturalna. Ja sam jestem dziekanem Wydziału Edukacji Muzycznej od 12 lat i widzę, ze pewne formuły się wyczerpują. Właśnie po to jest kadencyjność, żeby pojawiali się nowi ludzie z pomysłami, bo człowiek czasem jest skostniały w swoich wizjach i potrzebuje nowego spojrzenia. Moi kontrkandydaci mieli wiele ciekawych pomysłów i wiem, że na wielu obszarach możliwa jest nasza współpraca.

Domyślam się, że pewnie trudno komentować działania poprzedników, ale gdyby miał pan powiedzieć, co w ostatnich czterech latach ocenia pan na plus, a co zrobiłby pan inaczej?
Ja spojrzałbym na ostatnie osiem lat, bo obecne władze rektorskie kierują uczelnią już drugą kadencję. Niewątpliwie mój poprzednik i jego współpracownicy mają zasługi w kontekście wzmacniania kadry naukowej uniwersytetu, tworzenia nowych kierunków studiów i obiektów, które zostały odnowione lub zbudowane od podstaw. Natomiast moim zdaniem należy poprawić współpracę z otoczeniem. Kontakty z władzami miasta i regionu, przedsiębiorstwami, instytucjami na pewno wymagają większej aktywności. Jesteśmy największym uniwersytetem w Bydgoszczy i powinniśmy spełniać tę w cudzysłowie przywódczą rolę dla naszego miasta.

Wskazał pan już swoich prorektorów. Dlaczego wybrał pan akurat te osoby?
Został z nami prof. Marek Macko, który dotychczas odpowiadał za współpracę z otoczeniem przemysłowym, z biznesem i chciałbym nadal korzystać z jego doświadczenia, a nawet wzmocnić te działania. Pani prof. Mirosława Szark-Eckardt zajmie się sprawami studenckimi i jakością kształcenia. Ma doświadczenie w tej materii, więc była dla mnie naturalnym kandydatem. Jestem przekonany, że doskonale sobie z tymi sprawami poradzi. Prorektorem ds. nauki zostanie doświadczony naukowiec, historyk, mediewista prof. Jacek Maciejewski. Odnosił już sukcesy w tej dziedzinie i ma wszelkie cechy, aby zajmować się nauką. Nie powołałem prorektora ds. finansowych, ponieważ chciałbym się nimi zająć osobiście. Wcześniej robiłem to już jako prorektor. Będę jednak wspierał się specjalistami, którzy doskonale znają się na tym obszarze, ale będą funkcjonować nie w roli prorektora, ale w innej, może pełnomocnika – tutaj jeszcze analizujemy sytuację.

Właśnie w finansach, administracji i zarządzaniu zapowiadał pan w swoim programie wyborczym nowe otwarcie. Co konkretnie trzeba według pana zmienić?
Oprócz wspomnianej współpracy wewnętrznej i zewnętrznej uważam, że najważniejsze funkcje w administracji centralnej powinny sprawować osoby, które mają wizję budowania obszarów uniwersytetu, a także współpracują z rektorem. To są bardzo ważne funkcje. Według mnie, jest tu potrzebne nowe otwarcie. Będę stawiał na nowe osoby i nowe doświadczenia.

Mówimy o otwarciu się na otoczenie. W ostatnich latach UKW było w cieniu Politechniki Bydgoskiej, która organizuje różne jarmarki, zloty motoryzacyjne i inne wydarzenia. Czy zapowiadane wyjście na zewnątrz dotyczy także zwykłych mieszkańców, a nie tylko przedsiębiorców czy kandydatów na studentów?
To jest sprawa, która jest dla mnie bardzo ważna, bo promocja działań uniwersytetu związana z nauką czy dydaktyką to jedno, ale trzeba też pamiętać, że uniwersytet funkcjonuje w konkretnym mieście, w konkretnym otoczeniu i musimy się pokazywać z różnych stron. Mamy potencjał i na pewno takich przedsięwzięć dla mieszkańców Bydgoszczy będzie więcej. Myślę, że pomoże w tym moje doświadczenie jako Dziekana Wydziału Edukacji Muzycznej, ale też wiedza osób zajmujących się promocją uczelni. Wspólnie z koleżankami i kolegami postawimy sobie takie zadania i będzie je realizowali.

Czytaj także: Uczą się i grają w I lidze. Studenci z ABRAMCZYK AZS UKW Bydgoszcz

W ostatnich latach Uniwersytet Kazimierza Wielkiego realizował wiele zadań inwestycyjnych. Pan zapowiedział utworzenie hotelu dla gości, domu studenta przy ul. Grabowej. Wcześniej była mowa, że uczelnia będzie chciała się pozbyć tego budynku. To znaczy, że teraz ten plan sprzedaży zostaje odłożony?
Tak, plany sprzedaży budynku na Grabowej odkładamy. Jednym z moich pierwszych działań będzie analiza naszych przestrzeni, sal dydaktycznych, pomieszczeń i wtedy zobaczymy, jakie mamy możliwości. Jeśli chodzi o hotel asystencki, to mam na myśli hotel, który funkcjonuje przy ulicy Baczyńskiego. Powinni z niego korzystać nie tylko nasi młodzi pracownicy, ale też goście uniwersytetu. Standard powinien zostać tam podwyższony. Natomiast jeśli chodzi o Grabową, to tutaj poczekamy na programy ministerialne, które będą dotyczyły akademików, stołówek i innych przestrzeni dla studentów. To może być dobra okazja na dostosowanie tych obiektów, bo potrzebujemy akademików dla naszych studentów, także tych z zagranicy.

W pana programie jest też powstanie Inkubatora Przedsiębiorczości Akademickiej na placu Weyssenhoffa.
To jest pomysł, który pojawił się już dawno, ale sytuacje lokalowe i pandemia sprawiły, że się wstrzymaliśmy. Mówię „my”, bo ta koncepcja była też w gestii obecnego prorektora prof. Marka Macko. Mowa o istniejącym już budynku, który możemy zaadaptować, ponieważ doskonale się nadaje na inkubator przedsiębiorczości. Wymaga to co prawda współpracy z konserwatorem zabytków, ale jesteśmy już po rozmowach. Chcemy przekazać ten obiekt dla start-upów i przedsiębiorczości akademickiej, aby studenci mogli rozwijać swoje pierwsze biznesy.

A co z terenem u zbiegu ulic Ogińskiego i Sieńki? Tam jest muzeum dyplomacji i ma powstać żłobek, ale to nie wyczerpuje całej powierzchni. Był też pomysł na Centrum Kultury Studenckiej.
W sprawie przedszkola ze żłobkiem działamy teraz z obecnym panem rektorem w kwestiach finansowych i proceduralnych. Wszystko wskazuje na to, że niebawem będziemy mieli do przekazania bardzo optymistyczne wiadomości. Chwilę jeszcze poczekajmy. Natomiast, jeśli chodzi o pozostałą część terenu, to uważam, że lepiej porozmawiać ze społecznością uniwersytecką niż budować coś, po to tylko by wybudować. To musi być miejsce funkcjonalne i przemyślane pod kątem naszych studentów. Kiedyś były plany budowy laboratoriów i Collegium Humanum, ale to było w latach 2008-2012, gdy mieliśmy ok. 20 tysięcy studentów, a dzisiaj mamy nieco ponad 7 tysięcy. Trzeba mierzyć siły na zamiary.

Pojawiają się koncepcje zakładające, że dysponujemy obecnie obiektami, które po analizach i rozmowach byłyby interesujące dla miasta. Wówczas z pozyskanych środków można by dokończyć kampus uniwersytetu, aby był on jak najbliżej centrum.

Mówi pan też o odnowieniu klubu Beanus. Jak pan zamierza to zrobić? Bo niedawno spytałem praktykantek z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego, czy wiedzą co to jest i nie miały pojęcia.
Rzeczywiście Beanus był właśnie dla mojego pokolenia i tego starszego szczególnym miejscem. Mamy pewien sentyment i mogło nam się kiedyś wydawać, że jak go odnowimy, to będzie to wspaniałe miejsce i wszyscy studenci będą zadowoleni. Dzisiaj to się zmieniło i w Bydgoszczy jest wiele klubów. Podczas niedawnej rozmowy z absolwentami ustaliliśmy, że wkrótce się spotkamy i wtedy przedstawię im pomysł, aby ten klub zrewitalizować, ale w troszkę innej formie – jako miejsce spotkań studenckich, inicjatyw kulturalnych, ciekawych konkursów muzycznych i innych wydarzeń. Warto wskrzesić to miejsce, bo nie może stać puste.

Dużo rozmawiamy o inwestycjach i planach, ale taką podstawą działania uczelni jest jej oferta dydaktyczna. W jakim kierunku pana zdaniem powinno podążać UKW?
Kształcenie osób na potrzeby rynku pracy jest oczywiście bardzo ważne, ale uniwersytet szerokoprofilowy to też wszystkie inne kierunki: oprócz inżynieryjnych i typowo ścisłych także kierunki humanistyczne, obszar społeczny, sztuka, sport.

Myślę, że musimy tworzyć kierunki, obserwując, co dzieje się wokół nas. Teraz powstają na przykład skandynawistyka, sinologia i dietetyka. Dla mnie ważne jest też kształcenie w językach obcych. Tego nie mamy, jako praktycznie jedyny uniwersytet. Jest tylko namiastka w postaci kierunku Kultur und Kommunikation, lecz brak kierunków w języku angielskim trochę nas wycofuje. Tymczasem mamy potencjał, bo według mnie jest około 100 osób wśród naszych nauczycieli akademickich, które posługują się językiem angielskim na poziomie umożliwiającym prowadzenie zajęć. Jest duże zapotrzebowanie na takie kierunki i zainteresowanie ze strony naszych gości zza granicy.

W przyszłym roku minie 20 lat od powstania Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego. Planujecie obchody?
Tak, jesteśmy świeżo po rozmowach. Na pewno chcemy zorganizować wielką galę, ciekawe imprezy kulturalne, debaty i inne wydarzenia. Będziemy tworzyć zespół zajmujący się tą kwestią. Do konkretnych działań będę mógł przystąpić od września, ale już z uczelnianym Działem Promocji nad tym myślimy.

Czy rektor będzie miał jeszcze czas żeby ubrać dres lub coś luźniejszego i nadal być kierownikiem drużyny piłkarzy ręcznych?
(śmiech) Uuu, trudne pytanie. Były też pytania, co z muzyką, bo ta muzyka jest dla mnie równie ważna. Jest to trudna decyzja, ale skoro powiedziałem A, no to muszę też powiedzieć B. Postaram się angażować w zajęcia ze studentami tak bardzo, jak tylko czas pozwoli, ale wiadomo, że będzie to w okrojonym wymiarze. Muzyka nadal gra mi w duszy, ale w tym czasie będzie musiała zejść na dalszy plan. A jeśli chodzi o sport? Prywatnie na pewno będzie, bo ten czas na aktywność musi się znaleźć, nawet późnym wieczorem. Dla mnie jest to odskocznia i pewne oczyszczenie umysłu po pracy. A co z AZS-em? Na pewno go nie zostawię, ale będę musiał ograniczyć w pewnym sensie swoja aktywność. Na pewno z poziomu rektora będę wspierał różne działania, bo wiemy, że to podstawowe źródła promocji uczelni. Rzeczywiście jednak moja rola będzie już inna.

Sebastian Torzewski