Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Rybi Rynek: czas na opcję nordycką

Dodano: 15.11.2017 | 21:53

Na zdjęciu: Rybi Rynek już wkrótce się zmieni. Czy wrócą jednak dwa spalone spichrze?

Fot. Foto Bydgostiana

Ponad 75 % czytelników naszego portalu popiera pomysł odbudowy spichrzy nad Brdą, które uległy zniszczeniu podczas pożaru w 1960 roku. Niestety działka należy do prywatnego inwestora, który nie kwapi się do jej zabudowy. Szansą dla tego miejsca mogłaby być transakcja na wzór tej, którą miasto już raz przeprowadziło.

Już wkrótce rozpoczną się prace budowlane przy Teatrze Kameralnym, na finiszu jest również budowa nowego hotelu na tyłach spichrzy – inwestorem jest tutaj bydgoski cukiernik Adam Sowa. Gruntownie zmieni się również sam Rybi Rynek – wymieniona zostanie na nim nawierzchnia, definitywnie znikną miejsca parkingowe. Plac między symbolem Bydgoszczy, a zbudowanym w latach 1885-1886 pałacem Lloyda ozdobi ponadto róża wiatrów. Problem stanowić będzie jednak teren najbliżej spichrzy: większość z 3 tys. m2 placu należy bowiem do miasta, jednak 650 m2 to własność prywatna. Na tym bardzo eksponowanym skrawku ziemi niestety do zmian nie dojdzie: prywatny właściciel nie zamierza likwidować funkcjonującego tam parkingu.

Działka, która musi wrócić do miasta

Ewentualne odkupienie działki najprawdopodobniej nie wchodzi w grę: w najbliższych miesiącach rozpocznie się realizacja wielu inwestycji ze środków unijnych, na które miasto potrzebuje wkładu własnego. Dobrym rozwiązaniem mogłaby być jednak ewentualna wymiana działki. Podobną transakcję bydgoski magistrat już raz przeprowadził: kilka lat temu prezydent Rafał Bruski postanowił oddać kilka działek rozsianych na terenie całego miasta w zamian za Młyny Rothera. Efekt? Budynek stojący w centrum Wyspy Młyńskiej, a na rewitalizację którego prywatny inwestor nie miał pieniędzy i ciekawej koncepcji, jest przywracany mieszkańcom. Co więcej, inwestycje trwają również na działkach, które Nordic Dewelopment otrzymał w ramach rekompensaty.

Mamy działkę… co potem?

Ewentualna odbudowa spichrzy kosztowałaby zapewne dziesiątki milionów złotych. Nie trzeba jednak tej inwestycji przeprowadzać w trybie pilnym. Już samo uporządkowanie terenu zlokalizowanego nad samą Brdą znacząco poprawiłoby odbiór tego miejsca. Tego typu inwestycja z pewnością nie nadwyrężyłaby budżetu miasta. Sama odbudowa obiektu nie musiałaby być ponadto realizowana ze środków publicznych. Urząd Miasta mógłby przecież zrealizować inwestycję w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego lub wystawić ją na sprzedaż. Tym razem jednak trzeba by dopracować umowę i zastrzec w niej konieczność zabudowy działki, np. w terminie 3 lat. W przypadku braku realizacji projektu, grunt wróciłby do miasta.

Chociaż realizacja „opcji nordyckiej” wymagałaby chociaż chęci podjęcia negocjacji przez obecnego właściciela, to z pewnością warto taką próbę podjąć. Bydgoskie spichrze zasługują bowiem na należyte wyeksponowanie.