Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Sprawa Uniwersytetu Medycznego wróciła do sejmu. Dużo słów, mało treści. I rządowa krytyka [WIDEO]

Dodano: 20.12.2019 | 06:00

Eryk Dominiczak | e.dominiczak@metropoliabydgoska.pl

Na zdjęciu: Zbigniew Pawłowicz przekonywał cztery lata temu do składania podpisów pod obywatelską inicjatywą ustawodawczą. Pomysł poparło 160 tysięcy osób.

Fot. Leszek Grabowski / archiwum

W czwartek wieczorem przez niemal półtorej godziny w sejmie dyskutowano ponownie o losach ustawy w sprawie powołania Uniwersytetu Medycznego w Bydgoszczy. I choć projekt trafi pod obrady komisji, to kluczowe pytanie pozostało bez odpowiedzi – czy jest jakakolwiek realna szansa na jego przegłosowanie.

Symboliczne pytanie podsumowujące debatę zadał poseł Lewicy Jan Szopiński. I wydaje się, że paść powinno, skoro reprezentujący Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego wiceminister Wojciech Maksymowicz niemal w skali jeden do jednego powtórzył stanowisko rządu, który jest przeciwny zbudowaniu nowej uczelni na bazie Collegium Medicum Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. Podtrzymał on narrację, z której wynika, że aktualne ustawodawstwo i polityka ministerstwa premiują konsolidację szkół wyższych, a nie ich rozłączanie. Z drugiej strony, kilkadziesiąt minut wcześniej wywodzący się z Bydgoszczy poseł i minister w kancelarii premiera Łukasz Schreiber zaprezentował pismo do ministra zdrowia z prośbą o wsparcie miasta w utworzeniu (być może to słowa-klucze) „wydziału lekarskiego”. – Która wykładnia jest prawdziwa? – pytał Szopiński. I odpowiedzi nie uzyskał.

A jest ona niezwykle ważna, aby patrzeć na wyciągnięty z sejmowej zamrażarki projekt (prace nad nim nie zakończyły się głosowaniem w poprzedniej kadencji) jako na produkt nadający się do procedowania bądź do wyrzucenia. Oczywiste jest, że to drugie rozwiązanie byłoby porażką wielkiej mobilizacji, która miała miejsce pod koniec 2015 roku i zakończyła się złożeniem w kancelarii sejmu blisko 160 tysięcy podpisów popierających utworzenie samodzielnej uczelni medycznej w Bydgoszczy. Ale znowu – z drugiej strony ustawa w nowej kadencji wraca do sejmu w niezmienionej postaci, a sam wiceminister Maksymowicz wskazuje, że zmieniło się już otoczenie prawne. I wprost nazywa to „niestarannością” autorów ustawy.

Zbigniew Pawłowicz, który – choć już nie jest posłem – ponownie prezentował projekt ustawy podtrzymał główne tezy, które były podstawą jej napisania. Wskazywał, że decyzja o „zlikwidowaniu Akademii Medycznej w roku 20-lecia jej istnienia była decyzją chybioną”, a „inicjatywa wskazuje, że obecny status uczelni zarządzanej z Torunia nie jest efektywny i akceptowany przez obywateli”. Władzom UMK zarzucił, że sprawy Collegium Medicum traktują drugorzędnie bądź w ogóle nie biorą ich pod uwagę.

Sprawa Uniwersytetu Medycznego wróciła do sejmu. Dużo słów, mało treści. I rządowa krytyka [WIDEO]

Zobacz również:

Czy znajdzie się 300 milionów złotych na budowę kampusu Akademii Muzycznej? Uczelnia czeka na promesę od rządu

Przebieg większej części dyskusji, która nastąpiła po prezentacji projektu, był łatwy do przewidzenia. Bydgoscy posłowie, choćby Paweł Olszewski, Tomasz Latos czy Piotr Król przekonywali o zasadności powołania Uniwersytetu Medycznego w Bydgoszczy. Przeciwne zdanie i wątpliwości wyrażali ci związani z Toruniem – Tomasz Lenz czy Iwona Michałek. I wydawałoby się, że linia podziału biegnie wyłącznie geograficznie. Do momentu, gdy poseł Król przypomniał, że ustawę umożliwiającą de facto wchłonięcie Akademii Medycznej przez UMK podjęli politycy SLD i PSL. Wówczas z ław sejmowych zaczął negować to Krzysztof Gawkowski, który notabene sprawuje mandat wywalczony w… okręgu bydgoskim. Chwilę później Gawkowski trafił na mównicę, aby już w pełni popierać powstanie nowej uczelni w mieście nad Brdą.

Nieco kolorytu dyskusji nadali posłowie Konfederacji – Grzegorz Braun oraz Janusz Korwin-Mikke. Nawet poseł Lenz wskazał, że jedyne, czego nowego dowiedział się dzięki czwartkowej debacie, to tego, że Braun pochodzi z Torunia. Ale polityk Konfederacji przekonywał, że nie ma to znaczenia dla stanowiska jego i klubu. Zaznaczył, że wspólnie z kolegami klubowymi wstrzyma się podczas ewentualnego głosowania. Twierdził, że dyskusja o nowej uczelni to problem natury ustrojowej, a państwo nie powinno ingerować w rynek usług edukacyjnych. – Wszystkie najlepsze uczelnie na świecie są prywatne – wskazywał. I zachęcał 160 tysięcy bydgoszczan do zbudowania budżetu uczelni opartego o… zbiórkę publiczną. – Niech każdy wpłaci 100 złotych. To rozsądna kwota – przekonywał Braun. Pieniądze trafiły na tapet również za pośrednictwem Korwina-Mikkego, który zapytał o koszty wdrożenia ustawy.

Wiceminister Maksymowicz przekonywał, że koszty mogą być. Tyle że mówił o potencjalnych utraconych przez UMK pieniądzach. Przypomniał, że toruński uniwersytet znalazł się w gronie dziesięciu uczelni, które otrzymają granty w ramach ministerialnego konkursu „Inicjatywa Doskonałości”. A to, jak zaznaczał, wiąże się z przyznaniem 30 milionów złotych rocznie. Zaznaczał też, że Collegium Medicum bierze udział w dwóch z pięciu programów regionalnych dofinansowanych z funduszy Unii Europejskiej. Przekształcenie CM UMK w Uniwersytet Medyczny w Bydgoszczy miałoby uniemożliwić realizację programów i otrzymanie pieniędzy (Maksymowicz: To kolejne kilkanaście mln złotych).

Negatywne stanowisko rządu nie będzie miało, przynajmniej na razie, wpływu na dalszą dyskusję nad projektem. Trafi on teraz pod obrady sejmowych komisji zdrowia oraz nauki.

PEŁNY ZAPIS DEBATY NAD UTWORZENIEM UNIWERSYTETU MEDYCZNEGO W BYDGOSZCZY