Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Sprawca podpalenia Fabryki Lloyda nie został wykryty. Właściciel czeka na decyzję konserwatora zabytków

Dodano: 05.07.2024 | 11:29

Na zdjęciu: Prokutatura nie ustaliła tożsamości osoby, która podpaliła Fabrykę Lloyda.

Fot. Błażej Bembnista / archiwum

Koncerty plenerowe w Fabryce Lloyda przyciągają tłumy widzów. To jednak wciąż rozwiązanie doraźne i nie wiadomo, jaka przyszłość czeka obiekt, który w styczniu doszczętnie spłonął. Właściciel wciąż oczekuje na decyzję konserwatora zabytków, a prokuratura właśnie umorzyła kilkumiesięczne śledztwo.

Do pożaru doszło pod koniec stycznia. Kilka tygodni później zajmująca się sprawą Prokuratura Rejonowa Bydgoszcz – Północ poinformowała, że doszło do podpalenia. – Znamy miejsce źródła ognia, znajdziemy podpalacza – zapewniał prok. Dariusz Bebyn na łamach Gazety Wyborczej.  Śledztwo kilkukrotnie przedłużano. Jak podała dzisiaj (5 lipca) Gazeta Wyborcza, dochodzenie w tej sprawie zostało umorzone.

– Potwierdzam, że śledztwo zostało umorzone. Sprawca nie został wykryty – mówi nam Adrianna Bojarska-Majchrzak, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz – Północ i wyjaśnia, że jeśli w sprawie pojawiłyby się nowe fakty, to postępowanie może zostać na nowo podjęte.

Właściciel Fabryki Lloyda przyznaje, że jest rozczarowany. – Jest mi zwyczajnie przykro. Trwało to kilka miesięcy i nic nie wyszło. Nadal nie wiemy, kto i dlaczego podpalił budynek – mówił nam Łukasz Gliński.

Gdy śledztwo się toczyło, poważnie skomplikowana była możliwość uzyskania pieniędzy z ubezpieczenia. Niewykrycie sprawcy skutkuje jeszcze jednym ważnym aspektem – jeśli budynek zostanie odbudowany, to w głowie właściciela praktycznie każdego dnia będzie pojawiała się myśl, że osoba, która już raz podpaliła Fabrykę Lloyda, jest na wolności i najbliższej nocy może zrobić to po raz kolejny.

Co z odbudową Fabryki Lloyda?

Jednocześnie toczy się postępowanie konserwatora zabytków. Ono jest kluczowe dla przyszłości obiektu. To Generalny Konserwator Zabytków (jest nim sekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego) podejmuje decyzje o tym, czy obiekt nadal ma być zabytkiem i jakie będą wytyczne dla jego odbudowy.

W wyniku pożaru spalił się drewniany dach hali oraz drewniane elementy konstrukcji antresol. Spalone części konstrukcji dachu zawaliły się do wnętrza. Zniszczeniu uległa też część biurowa oraz część stolarek okiennych.

Budynek został doraźnie zabezpieczony zgodnie z decyzjami Miejskiego Konserwatora Zabytków i Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego poprzez m.in. zabezpieczenie podporami ścian oraz zamknięcie otworów okiennych i drzwiowych przed dostępem osób trzecich. Właściciel obiektu przedstawił też wykonaną ekspertyzę stanu technicznego zabytkowej hali.

Skontaktowaliśmy się z konserwatorami zabytków każdego szczebla. Miejski konserwator, Sławomir Marcysiak, mówi, że oczywiście zna sprawę, zapoznał się z ekspertyzą określającą stan techniczny budynku, ale wszelkie decyzje rzeczywiście podejmuje Generalny Konserwator Zabytków. Jednocześnie pytaliśmy także w resorcie, na jakim etapie jest śledztwo. Tymczasem z biura prasowego ministerstwa odesłano nas z powrotem do… Miejskiego Konserwatora Zabytków, bo zdaniem urzędnika przygotowującego odpowiedź organem zajmującym się sprawą jest Miejski Konserwator Zabytków, a Generalny Konserwator Zabytków jedynie ocenia decyzje wydane przez Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków jedynie na skutek odwołania od konkretnej decyzji lub w postępowaniu nadzwyczajnym.

Najgorszy w tej sytuacji jest fakt, że podobne problemy napotyka Gliński. Od kilku miesięcy koresponduje z resortem, ale nie ma efektów. W teorii właściciel obiektu mógłby wykorzystać do odbudowy ministerialny fundusz awaryjny, przewidywany na takie sytuacje jak np. spalenie obiektu, ale nie może przygotować potrzebnej dokumentacji, póki odpowiednich decyzji nie wyda… ministerstwo. Sytuacja robi się coraz bardziej dramatyczna – po pierwsze, za parę tygodni minie czas na skorzystanie z awaryjnego funduszu, zaś po drugie – wkrótce skończy się sezon plenerowy. A w zniszczonym budynku Fabryka przecież nie zorganizuje żadnego wydarzenia.

Sebastian Torzewski